19 kwi 2016

1.21 Are you drunk?


~ Felix ~
Otworzyłem oczy, od razu podnosząc się do pozycji siedzącej i oddychając głośno. Moje serce waliło nadzwyczaj szybko. Ten sen...był mega dziwny. Jednak fakt, że tą brunetkę już kiedyś poznałem... Nie pamiętam kiedy i gdzie, ale wiem, że ją znam, Przetarłem dłońmi twarz i w tym samym momencie poczułem dotyk na ramieniu. Odskoczyłem jak poparzony, co niestety nie było dobrym pomysłem, bo spadłem z łóżka. Jęknąłem, gdy upadłem na podłogę. Spojrzałem w prawo i ujrzałem zmartwioną twarz Oscara. Potarłem kilka razy oczy, ale on wciąż tam był. Odetchnąłem z ulgą, czując jak jakiś niewidzialny ciężar ze mnie spada. Wstałem powoli i wróciłem na swoje miejsce. Od razu wtuliłem się w ciało mojego chłopaka, a on nie pytając o nic po prostu objął mnie swoimi ramionami.
- Czasem się zastanawiam, co mój umysł sobie myśli, gdy produkuje mi takie sny - powiedziałem, odsuwając się trochę od niego. Spojrzał na mnie pytająco, a ja od razu wyjaśniłem: - Przyśniła mi się jakaś laska, przystawiająca się do ciebie w naszym domu, na naszej kanapie. Bleh bleh.
- Jesteś zazdrosny o wytwory swojej wyobraźni? - spytał, śmiejąc się pod nosem. Wzruszyłem ramionami, kiwając przy tym głową.
- Może to brzmi szalenie, ale to było takie realistyczne... Nigdy więcej. Muszę uważać na to, co piję przed snem. Wolę śnić o przyjemniejszych rzeczach, a nie...o takim czymś.
- Oj uspokój się ty mój zazdrośniku - mruknął blondyn, trącając swoim nosem mój. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę. Spojrzałem na zegarek, stojący na szafce, a moim oczom ukazała się godzina 22. Nie słyszałem żadnych głosów, ani hałasów z dołu.
- Chłopaki już wrócili? - spytałem. Przyznaję, trochę się zmartwiłem. Oscar pokręcił głową, ale widać on się tym za bardzo nie przejął. Wywróciłem tylko oczami na jego maskę obojętności, bo wiem, że w głębi tak naprawdę go to obchodzi. No ale niech mu będzie. Wstałem z łóżka, wziąłem telefon z szafki i wybrałem numer do Omara. Dzwoniłem dopóki nie włączyła się poczta głosowa. Kilka kolejnych połączeń również czekało to samo. Zirytowany wybrałem numer Olly'ego, ale tu również czekało mnie rozczarowanie. Zacisnąłem dłoń na telefonie, przeklinając ich głupotę.
- Nie przejmuj się tak. Są duzi, dadzą sobie ra... - przerwał, gdy usłyszeliśmy hałas na dole. Stałem nieruchomo, nasłuchując, ale gdy coś się rozbiło, zerwałem się z miejsca i szybko zszedłem na dół. Za mną podążał Oscar. Stanąłem w miejscu, gdy ujrzałem dwóch naszych przyjaciół opierających się o ścianę. Ich wzrok przeskakiwał to z rozbitego wazonu na środku, to na siebie nawzajem. Podśmiewali się pod nosem. Dopiero po chwili zauważyli naszą obecność.
- Ups - zaśmiał się Olly, próbując przejść do salonu, ale jakaś dziwna siła przyciągnęła go do ściany. Zaczął się śmiać, jak opętany, a do niego dołączył Omar. Stałem tam, obok Oscara, przyglądając się im uważnie. Minęła chwila, zanim się uspokoili, a wtedy powoli przeszli do salonu, uważnie omijając kawałki szkła. Obaj rozłożyli się na kanapie, nie fatygując się nawet, aby ściągnąć kurtki. Spojrzałem pytająco na Oscara, ale ten tylko wzruszył ramionami. Zostawiając rozbity wazon, również poszliśmy w ich ślady. Stanąłem naprzeciw dwójki kompletnie pijanych przyjaciół, zakładając ręce na piersi i patrząc na nich uważnie. Olly błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, bawił się palcami i co chwilę przygryzał wargę.
- Czy wy naprawdę jesteście pijani? - spytałem, jakby nie będąc pewnym czy dobrze widzę. Oni tylko spojrzeli na siebie, kiwnęli głowami i wybuchli śmiechem. Omar zwijał się po jednej stronie kanapy, nie mogąc przestać się śmiać, a Olly po drugiej. Zwróciłem się w stronę Oscara, który zajął miejsce na fotelu i bawił się telefonem. Aha, dzięki. Wypuściłem głośno powietrze z ust i zacząłem się zastanawiać, co zrobić. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy śmiech ustał, a ja nie zdążyłem nawet się odezwać, gdy rozległo się ciche łkanie. Twarz bruneta zrobiła się różowa, a z jego oczu popłynęły łzy. Zamrugałem kilkukrotnie, nie dowierzając, że on płacze. Poczułem wibrację w kieszeni i powoli, nie spuszczając wzroku z przyjaciół, wyjąłem telefon i go odblokowałem. Na ekranie ukazało się jedno powiadomienie, z kik'a. Kliknąłem w nie.

@boy97: Przestań ich niańczyć, a zajmij się swoim chłopakiem

Zaśmiałem się pod nosem, spoglądając na mojego chłopaka, który tylko się wyszczerzył w moim kierunku. W jego dłoni wciąż był telefon. Wywróciłem oczami i schowałem urządzenie z powrotem na miejsce. Swoją uwagę znów skupiłem na Omarze. Jego twarz była już czerwona, niczym dorodny pomidor, wargi mu się trzęsły, a z oczu płynęły kolejne łzy. Nie zastanawiając się dłużej usiadłem obok niego, a on natychmiastowo się do mnie przysunął, wtulając w moje ramię. Jeszcze nigdy nie widziałem Omara tak płaczącego. Ostatnim razem, gdy jego oczy wylał łzy smutku było wtedy, jak dowiedział się, że nasz zespół może się nie wybić, co oczywiście z czasem okazało się nieprawdą. Od tamtej pory jedynymi łzami, były te z radości.
- Zostawiła mnie... Odeszła - wyjąkał brunet, ściskając w dłoniach materiał mojej koszulki. Westchnąłem, doskonale wiedząc o kim mówi. Zrobiło mi się go szkoda, ale prawdą jest, że sam to na siebie ściągnął. To od początku było wiadome, że go zostawi. Prędzej czy później dowiedziałaby się o tym chorym zakładzie, a wtedy logiczne, że by go zostawiła. Niestety on chyba nie brał tego pod uwagę. Tym bardziej nie pomyślał, że się zakocha, co wiem bez pytania go o to. Poklepałem go lekko po plecach, odsuwając się i w tym samym czasie patrząc na Olly'ego, który tępym wzrokiem wpatrywał się w czarny ekran telewizora.
- Ej - mruknąłem, szturchając go, ale nawet nie zareagował. Wywróciłem oczami i wstałem, stając przed nimi. Stwierdziłem, że patrząc tak na nich można popaść w depresję, a tego nie chcemy. Klasnąłem w dłonie, a oni automatycznie przenieśli na mnie swój wzrok. - Idźcie wziąć prysznic, spać, czy co tam chcecie. Chcę was rano widzieć ogarniętych i rozchmurzonych. Za trzy dni nagrywamy teledysk jeśli zapomnieliście. No już, zbierać się - ponagliłem, a oni niechętnie wstali, ale wykonali moje polecenie. Opadłem z powrotem na kanapę, spoglądając na Oscara, który wzrok również utrzymywał na mnie.
- Idziemy na górę? - spytał, uroczo się uśmiechając. Moje serce wybiło sto razy szybciej, niż zwykle, a ja pokiwałem tylko głową. Blondyn wstał ze swojego miejsca, podając mi dłoń, którą ochoczo złapałem i razem poszliśmy do jego pokoju. Zegarek stojący na szafce wskazywał godzinę 23:10. Ziewnąłem głośno, przeciągając się. Chwilę później zostałem pociągnięty za rękę w stronę łóżka, przez co wylądowałem na ciele chłopaka, który szeroko się do mnie uśmiechał. Jedynym światłem w pokoju była lampka stojąca koło łóżka, ale dawała wystarczająco dużo światła, abym mógł ujrzeć radosne oczy Oscara.
- Kocham cię - szepnąłem, składając krótki pocałunek na jego ustach. Na tym oczywiście się nie skończyło, bo on zaczął go pogłębiać, a swoje ręce umiejscowił na moich biodrach. Przyrzekam, że smak jego ust mógłbym czuć do końca życia. Zasypiać i budzić się u jego boku. O tak, marzenie...
- Ja również cię kocham, Fel - odezwał się, kiedy się od siebie oderwaliśmy. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym rozebraliśmy się do bokserek, ułożyliśmy na łóżku, przykrywając i wtulając w siebie nawzajem. Jego długa ręka sięgnęła nad moją głową, gasząc lampkę, a następnie otulił mnie nią. Nie potrzebowałem dużo czasu, aby zasnąć. A śnił mi się mój książę, ratujący mnie z wysokiej wieży.