29 lut 2016

1.16 I love you


~ Felix ~
Otworzyłem oczy, czując jak coś pod moją głową się porusza. Zamrugałem kilkukrotnie powiekami, aż przyzwyczaiłem się do jasnego światła dziennego. Podniosłem trochę głowę i wtedy ujrzałem Oscara, który poprawiał swoje spodnie, stojąc tyłem do mnie. Nie miał na sobie koszulki, dzięki czemu mogłem bez problemu podziwiać jego idealne plecy. Chrząknął cicho i w tym samym momencie odwrócił się znów z moją stronę. Zmrużyłem oczy, podpierając się łokciem, aby móc go lepiej widzieć.
- Wyspałeś się? - spytał, przejechał dłonią po włosach i nie czekając na moją odpowiedź ruszył do kuchni. Podrapałem się po brodzie, próbując sobie coś przypomnieć z wczoraj, ale nie byłem w stanie. Jedyne co pamiętałem to moment, gdy byliśmy w klubie i zobaczyłem, jak jakaś blondyna przystawia się do Oscara, a jemu to nie przeszkadza. Później zacząłem wlewać w siebie kolejne szoty, a mój film się urwał. Nie wiem jak dotarliśmy do domu, a tym bardziej nie wiem, co działo się potem. Podniosłem się na łokciach, siadając. Przetarłem twarz dłońmi, nadal próbując znaleźć w mojej głowie jakieś wspomnienie. Niestety, nie udało mi się. Zrezygnowany wstałem i skierowałem się za Oscarem. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie zauważyłem go, stojącego przy blacie i robiącego kawę.
- Odpowiesz mi na jedno pytanie? Szczerze? - spytałem, a on odwrócił się w moją stronę. Skinął głową, a ja niepewnie spytałem: - Czy zrobiłem wczoraj jakąś głupotę?
- Nic, czego miałbyś się wstydzić - odpowiedział, posyłając mi uśmiech. Woda w czajniku się zagotowała, a on wlał ją do dwóch przygotowanych wcześniej kubków. Stałem w miejscu, nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Nawet nie wiem, kiedy on stanął przede mną i podał mi jeden napój. Podziękowałem cicho i razem zasiedliśmy przy stole. Przejechałem wzrokiem po jego twarzy i pierwszym, co mi się wyraźnie rzuciło w oczy były jego rozczochrane włosy, a następnie podkrążone oczy. Jestem w stu procentach pewien, że przeze mnie się nie wyspał.
- Nie uwierzysz - powiedział nagle. Zmarszczyłem brwi, a on dodał: - Zakład rozegrany. W nocy było tu tak głośno... Myślałem, że sąsiedzi przyjdą na skargę.
Wybuchłem śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową. No tak. Myślę, że od początku wiedziałem, że im się uda. Starałem przekonać samego siebie do tego, że może one użyją mózgu, ale jak widać przeliczyłem ich możliwości. Nagle do pomieszczenia weszły obie nastolatki, a za nimi nasi przyjaciele. Zaprzestałem swojego śmiechu, przyglądając się im uważnie. Cała czwórka wyglądała normalnie. A po wyglądzie dziewczyn nawet bym nie powiedział, że kilka godzin wcześniej przeżyły dziką noc. Obie miały normalne ubranie, fryzury i makijaż.
- Jak tam wasza upojna noc? - spytał Oscar, a ja wydałem z siebie zduszony śmiech. Omar posłał mu błagające spojrzenie, podczas gdy Alexis błądziła wzrokiem po nich obu.
- Jaka noc? - spytała zdezorientowana blondynka. Widziałem, że Oscar znów chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył tego zrobić, bo brunet wyprowadził ją z kuchni. Minęło kilka krótkich minut, zanim wrócili. Wszyscy zasiedli przy stole, a ja nie byłem pewny dlaczego to się dzieje. Przesłuchanie się szykuje?
- Alexis chce nam coś powiedzieć - powiedział Omar.
- Za 4 dni mam urodziny, no i stwierdziłam, że nie chcę robić żadnej imprezy. Olivia znalazła fajne miejsce za miastem, gdzie moglibyśmy pojechać. Chciałabym spędzić ten dzień z przyjaciółmi, no a za takich was mam. Zostalibyśmy w domkach przy lesie na dwa albo trzy dni. Co wy na to? Oczywiście nie chcę od was żadnych prezentów, wystarczy mi wasza obecność - wytłumaczyła. Zdenerwowanie było wymalowane na jej twarzy, a trzęsące się dłonie tylko to potwierdzały. Omar przyglądał nam się uważnie, tak samo jak Olivia i Alexis.
- Z chęcią - odpowiedział jako pierwszy Olly, a Oscar się z nim zgodził. Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja tylko kiwnąłem głową. Głośne westchnięcie ulgi opuściło usta blondynki. Razem ze swoją przyjaciółką zaczęła nam dokładniej opowiadać o tym miejscu, a mi się naprawdę podobała perspektywa spędzenia choć trochę czasu poza domem.
- Zajęlibyśmy pokoje po dwie osoby. Ja mogę być z Olivią, a wy jak wolicie.
- Ja biorę pokój z tobą! - krzyknął Omar, szczerząc się i poruszając dziwnie brwiami.
- Wtedy ja mogę wziąć z Olivią, a wy razem - dodał Olly, wskazując na mnie i Oscara. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedział, ale było za późno na jakiekolwiek zaprzeczenia, bo oni zaczęli już omawiać inne tematy. Godzinę później dziewczyny się zebrały i wyszły. Chłopaki porozchodzili się do swoich pokoi, a ja poległem przed telewizorem, w którym oglądałem program muzyczny. Kiedy po jakimś czasie mi się to znudziło, zacząłem sprawdzać portale społecznościowe. Nagle dostałem nową wiadomość na kik'u. Kliknąłem w nią i musiałem zamrugać kilkukrotnie, aby dobrze przeczytać słowa na ekranie.

@boy97: Spotkajmy się
@cuteboy: Ale tak teraz? 
@boy97: Tak, proszę? Bardzo mi na tym zależy.
@cuteboy: No dobrze, gdzie?
@boy97: Za dwie godziny w parku na Sturegatan, wiem, że mieszkasz w Sztokholmie
@cuteboy: Skąd? O co chodzi? Jak cię poznam?
@boy97: W tym miejscu nie ma wielu ludzi, więc na pewno się poznamy
@cuteboy: Boję się ciebie, ale niech będzie. Do zobaczenia

Odłożyłem telefon na bok, wciąż będąc trochę oszołomionym. Czy on właśnie zaproponował mi spotkane? Tak po prostu? Dlaczego? Setki myśli na raz kumulowały się w mojej głowie, nie dając spokoju. Z tych nerwów zacząłem gryźć wargę, aż poczułem specyficzny smak krwi. Przekląłem cicho i podniosłem się z łóżka. Dwie godziny. Ten park jest jakieś pół godziny od naszego domu, więc muszę się przygotować. A co jeśli mnie nie polubi? Albo co gorzej... Co jeśli chce mi coś zrobić? Co jeśli nie jest tym za kogoś się podał? Kurwa, Felix, przestań tak myśleć.
Przeszedłem do swojego pokoju, gdzie ustałem na środku i sam nie wiedziałem, co zrobić. W końcu wszedłem do łazienki, w której wziąłem prysznic. Po długim namyśle ubrałem się w szarą bluzę, czarne rurki i czerwone vansy. Włosy wysuszyłem, roztrzepałem i założyłem snapbacka w tym samym kolorze co buty. Spojrzałem na siebie w lustrze i nie byłem pewien czy wyglądam dobrze. Szybkim krokiem przeszedłem do pokoju na przeciwko. Bez pukania wszedłem do środka, gdzie zastałem Oscara leżącego na łóżku. Na jego kolanach spoczywał laptop, a jego wzrok skupiony był na ekranie. Chrząknąłem wyraźnie, a on na mnie spojrzał. Uniósł wysoko brwi, a ja podszedłem bliżej.
- Czy wyglądam znośnie? - spytałem, pokazując dłońmi na swoje ubranie.
- Wyglądasz bardzo dobrze Felix, jak zawsze. Gdzie się tak wyszykowałeś? Randka? - odpowiedział, uśmiechając się lekko.
- Sam nie wiem, to się chyba okaże - wzruszyłem ramionami i chwilę później opuściłem jego pokój. Wróciłem do siebie, gdzie odnalazłem telefon i spojrzałem na godzinę. Zegar wskazywał dokładnie 16. Postanowiłem wyjść wcześniej. W końcu lepiej być za wcześnie, niż za późno. Zbiegłem po schodach, mijając się w salonie z Omarem, ale obyło się bez żadnych rozmów. Wyszedłem z domu, od razu kierując się w stronę parku. Sam nie wiedziałem, gdzie dokładnie powinienem tam pójść. W końcu ten park nie jest taki mały. Przez całą drogę zastanawiałem się jak wygląda mój przyjaciel. Jest wysoki, niski? Świadomość, że nic tak naprawdę o nim nie wiem, sprawiała, że tylko coraz bardziej się stresowałem. Co jeśli mnie nie zaakceptuje? Pisało nam się tak świetnie, ale co jeśli tylko tyle? Co jeśli nie damy rady rozmawiać twarzą w twarz? Potrząsnąłem głową, gdy zdałem sobie sprawę, że jestem na miejscu. Rozejrzałem się dookoła, szukając jakiegoś młodego chłopaka, który byłby potencjalnym kandydatem na Boy'a 97. Niestety nikogo takiego wokół nie było. Zrezygnowany wszedłem na teren parku i zacząłem iść przed siebie. W końcu usiadłem na jedną z kilku ławek. Wyjąłem z kieszeni telefon i stwierdziłem, że mój towarzysz powinien się niedługo zjawić. Problem polegał na tym, że nie wiedziałem jak mam go szukać. I gdzie mam go szukać. Chrzań się, boy'u 97. Dziesięć minut później wstałem i ruszyłem dalej. Przechodziłem koło niewielkiego stawu, kiedy moją uwagę przykuła pewna postać, więc podszedłem bliżej.
- Co ty tu robisz? - spytałem zaskoczony, widząc przyjaciela, stojącego na moście.
- Mogę ci coś powiedzieć? - odpowiedział Oscar, patrząc na mnie niepewnym wzrokiem i kompletnie ignorując moje pytanie. Zawahałem się przez chwilę.
- Oczywiście, że tak - powiedziałem w końcu. Postawił krok w moją stronę, ale chwilę później zrezygnował, cofając się na swoje miejsce. Przejechał dłońmi po włosach, ciągnąc lekko za ich końce i otwierając usta, ale nic nie powiedział. Staliśmy tak przez kilka minut. Ja oczekując na jego słowa, a on jakby zastanawiając się co powiedzieć. W końcu jednak przeklął głośno, wyciągając telefon z kieszeni. Wystukał coś na ekranie i schował urządzenie, a ja w tym momencie poczułem wibrację w kieszeni. Bojąc się tego, co ujrzę, wyciągałem powoli telefon. Spojrzałem na niego, a on tylko kiwnął głową. Przeniosłem swój wzrok na odblokowany ekran, gdzie widniało jedno powiadomienie. Wiadomość. Od Boy'a 97. Zagryzłem wargę i kliknąłem na ikonkę u góry, a następnie przeczytałem treść. 

@boy97: Kocham cię

Otworzyłem szeroko usta, nie dowierzając w to, co widzę. Przetarłem oczy, kilkukrotnie odświeżając stronę, aż w końcu naprawdę zrozumiałem, co się dzieje. Podniosłem głowę, patrząc na Oscara zaskoczony.
- Czekaj, bo chyba nie rozumiem - mruknąłem.
- To ja jestem tym z którym pisałeś, kurwa, Felix - jęknął, ciągnąc się za włosy i odwracając głowę w drugą stronę. - Podejrzewałem to od jakiegoś czasu, ale stwierdziłem, że to niemożliwe, abyś ty kochał mnie. No bo jakim cudem, przecież jesteś hetero, ale kurwa...wczoraj... Nie mogłem wytrzymać. Wyglądałeś tak pięknie jak spałeś, tuż po tym, gdy mnie podnieciłeś... Z nudów wziąłem sobie twój telefon i zobaczyłem, że to ty... Nie mogłem uwierzyć. Wiem, że jest szansa, że robiłeś to dla żartu i wiedziałeś, że to ja, ale nie mogę wytrzymać. Zwłaszcza, że za cztery dni mamy spać w jednym pokoju... Musisz to wiedzieć - jąkał się.
- Ja...ciebie...co?
- Powiedz mi tylko, że to nie były żarty, proszę Fel - powiedział, błagalnym tonem, podchodząc do mnie bliżej. Wstrzymałem powietrze, nie wiedząc, jak się zachować. Czułem się dziwnie. Zaskoczenie, przerażenie, a zarazem podniecenie i szczęście wypełniało mnie całego. Ocknąłem się chwilę później i pokręciłem szybko głową. Ulga automatycznie wymalowała się na jego twarzy. Jednak wiedziałem, że jest równie zestresowany, co ja. A może nawet bardziej. W końcu to on się na to wszystko odważył. - Ja...um...teraz... - jąkał się. Wywróciłem oczami i pozwoliłem sobie zrobić coś odważniejszego. Postawiłem krok do przodu, wyciągając rękę w jego stronę. Reszta działa się tak szybko. Moja ręka na jego karku, jego dłonie na moich ramionach, nasze usta tak idealnie dopasowane. Pocałunek był delikatny, pełen uczuć i wywołał we mnie więcej emocji, niż podczas oglądania Titanica. Stado pieprzonych słoni biegało mi po jelitach, a moje myśli to jedna wielka tęcza. Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy nie mogłem zacząć oddychać. A gdy mi się to udało, miałem wrażenie, że przebiegłem właśnie maraton. Szybki oddech i spocone dłonie.
- Ja nie śnię, prawda? Powiedz, że to się dzieje naprawdę - szepnąłem, wciąż mając rękę na jego karku. Oscar zagryzł wargę, śmiejąc się lekko, a mnie znów ścisnęło w brzuchu.
- To rzeczywistość, słodziaku - powiedział. Zamknąłem oczy, opierając się o głową o jego ramię. On objął mnie ramionami w pasie, przyciągając bliżej.
- Niech ta chwila trwa wiecznie - mruknąłem. On nie odpowiedział, ale czułem, jak się uśmiecha. Jego palce bawiły się kawałkiem mojej bluzy, a ja swoimi przebierałem w jego włosach.
- Nie wierzę, że pisałem ci te wszystkie rzeczy o tobie, jestem taki głupi - powiedział nagle, śmiejąc się, co uczyniłem i ja. Odsunąłem się od niego i spojrzałem na jego twarz. Policzki miał zaróżowione i podejrzewam, że moje także takie były. To co się wtedy ze mną działo było wręcz nie do opisania. Fakt, że wszystkie moje fantazje się spełniały - niesamowite. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj upiłem się do zapomnienia, bo jakaś cizia go podrywała. Medal dla najbardziej żałosnej osoby pod słońcem zgarniam ja! Brawo ja.
- Ja również pisałem głupoty, pasujemy do siebie - zaśmiałem się, a on skinął głową.
- Nie wierzę, że podczas, gdy ja się załamywałem, że jesteś hetero ty tak po prostu pisałeś, że ci się podobam. To Enis...powinienem się domyślić. Dlaczego nigdy nic nie powiedziałeś?
- Z tego samego powodu, co ty. Bałem się, że mnie odrzucisz, że nie jesteś taki jak ja...a jak powiedziałeś, że jesteś to myślałem, że masz jakiegoś innego chłopaka na oku. Nigdy bym nie pomyślał, że to ja. A tu taka niespodzianka, wow. Wciąż w to nie mogę uwierzyć - mówiłem, bawiąc się palcami. - A! No i ja ciebie także kocham - dodałem, posyłając mu uśmiech.
- O mój Boże, to się dzieje naprawdę! - krzyknął, a ja wybuchłem śmiechem. Oparłem się o barierkę mostku, na którym wciąż staliśmy i wpatrywałem się w jego szczęśliwą twarz. I pomyśleć, że to wszystko dzięki mnie. Uczucie, gdy wywołasz uśmiech na twarzy osoby, którą kochasz i która jest dla ciebie wszystkim to chyba najlepsze, co można czuć. A szczęśliwy Oscar to szczęśliwy ja. W tamtym miejscu spędziliśmy jeszcze około godziny, rozmawiając i śmiejąc się ze wszystkich rzeczy jakie do siebie pisaliśmy. I być może na początku było ciut niezręcznie, tak później to minęło. Swoboda z jaką rozmawialiśmy. Szczęście jakie emanowało dookoła. Uśmiechy, które cały czas były na naszych twarzach. I nasze złączone dłonie, gdy wracaliśmy do domu. Śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych dni w moim życiu.


27 lut 2016

1.15 Party


~ Oscar ~
Rozejrzałem się po klubie, starając się odszukać przyjaciół. Niestety w tym tłumie graniczyło to z cudem. Poprawiłem się na kanapie, podpierając głowę na ręku i wciąż śledziłem wzrokiem cały parkiet. Nie mam pojęcia jakim cudem udało nam się tutaj wejść bez żadnego sprawdzania dowodów, ani czegokolwiek. Po prostu ochrona uwierzyła, że jesteśmy pełnoletni i tak o to teraz wszyscy błąkają się gdzieś po klubie, a ja siedzę sam. Nie trwa to długo, może jakąś godzinę, ale wystarczająco, abym zdążył wypić dwa drinki i odmówić tańca jakimś...siedmiu dziewczynom. Przetarłem oczy, wzdychając głęboko, po czym wyciągnąłem telefon z kieszeni. Zegar na ekranie wskazywał godzinę 23:20. Jak już się nudzę to mogę napisać do niego. Wszedłem na kik'a i od razu wystukałem kilka słów.

@boy97: Uratuj mnie, proszę :(

Uśmiechnąłem się sam do siebie, zagryzając wargę i zacząłem przeglądać różne portale społecznościowe. Gdzieś w głębi liczyłem, że mój przyjaciel odpisze mi niedługo. I dosłownie pięć minut później ukazała mi się nowa wiadomość.

@cuteboy: Co się stało?! :o
@boy97: Nudzę się. Wszyscy sobie poszli i mają mnie w dupie
@cuteboy: Obejrzyj telewizję, to jedyne co mogę wymyślić, będąc w tym miejscu
@boy97: Gdzie jesteś?

Napisałem, ale kolejnej odpowiedzi nie dostałem. Schowałem telefon do kieszeni, a gdy podniosłem głowę, ujrzałem Felixa zmierzającego do naszego stolika. Zajął miejsce na kanapie na przeciw mnie. Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie z czegoś dumny i zadowolony.
- Co się szczerzysz? - spytałem głośniej, aby mógł mnie usłyszeć. Może i w miejscu, w którym siedzieliśmy muzyka nie była tak głośna, jak w pozostałej części klubu, ale wciąż była słyszalna.
- A nie ważne - zaśmiał się, machnął ręką i oparł się, po czym zamknął oczy. Przechyliłem głowę w bok, przyglądając mu się uważnie, co chyba wyczuł, bo jego powieki się uniosły. Spojrzenie jego niebieskich oczu przeszyło mnie uważnie, sprawiając, że poczułem się odrobinę dziwnie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, dlaczego on się tak zachowuje.
- Felix, czy ty jesteś pijany? - spytałem, ale on nie odpowiedział. Wzruszył tylko ramionami i przesunął się na kanapie. Sekundy później znajdował się już obok mnie. Położył głowę na moim ramieniu.
- Chciałbym coś zrobić - wyszeptał do mojego ucha, kładąc dłoń na moim udzie. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Spojrzałem na niego zaskoczony, ale on swój wzrok miał spuszczony. Palcami prawej dłoni bawił się kawałkiem mojej koszulki, a drugą trzymał na stoliku. Chciałem się odezwać, ale moją uwagę zwróciła dwójka zbliżająca się w naszą stronę. Alexis trzymała dłoń Omara, który zajął miejsce naprzeciw nas, ciągnąć ją sobie na kolana. Blondynka wyraźnie była napita, co mogłem wywnioskować po jej przymykających się powiekach, drżących dłoniach i szerokim uśmiechu. Zaraz pojawiła się również ostatnia dwójka, która także nie była do końca trzeźwa.
- Zbierajmy się już, co? - rzucił Olly, opierając się o stolik, a my się na to zgodziliśmy. Wstałem, odsuwając się od Felixa, który jęknął głośno, wyraźnie pokazując swoje niezadowolenie. Wyciągnąłem w jego stronę rękę, a on od razu ją złapał. Pomogłem mu wstać i wszyscy wyszliśmy z zatłoczonego klubu. Na zewnątrz uderzyło w nas chłodne wieczorne powietrze. Dziewczyny oparły się o murek, podczas, gdy Omar dzwonił po taxi. Ja wciąż miałem uwieszonego na moim ramieniu Felixa, który co chwilę czkał i potykał się o własne nogi.
- Nie wierzę, że aż tak się najebałeś - mruknąłem, starając się odgarnąć włosy z czoła.
- Przepraszam - powiedział, wydymając dolną wargę. Jego twarz w przeciągu sekundy zrobiła się blada, a oczy wyraźnie posmutniały. Zmarszczyłem brwi, a on wtedy dodał: - Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że on mnie nigdy nie pokocha.
- Jestem pewien, że ona cię kocha. Jesteś świetnym facetem. Ciebie nie da się nie kochać. A teraz skończ pieprzyć i chodź do taksówki - powiedziałem i pomogłem mu wsiąść do pojazdu, który właśnie podjechał. Oparł się o szybę, zamykając oczy. Westchnąłem cicho i zająłem miejsce obok niego. Siedzenia za nami zajął Omar z Alexis, a z tego co usłyszałem Olly i Olivia wrócą inną. Kierowca ruszył pod wskazany przeze mnie adres. Po kilku minutach jazdy jedyne zauważyłem, że Felix zasnął. A to niestety oznacza, że będę musiał go zaciągnąć do domu.
- Prawda jest taka...że cię kocham - usłyszałem za sobą spokojny głos Alexis. Miałem ochotę gwizdnąć i pogratulować jej głupoty. Gdyby tylko wiedziała, że jej ukochany tego nie odwzajemnia...
Około dwadzieścia minut później podjechaliśmy pod nasz dom. Zapłaciłem kierowcy odpowiednią sumę, po czym wyciągnąłem Felixa z samochodu. Omar już stał z Alexis pod drzwiami. Przekląłem w myślach ten głupi pomysł wyjścia do klubu. Jak zwykle jako ten najstarszy okazuje się, że muszę być także najmądrzejszy. Z wielkim trudem doprowadziłem ledwo przytomnego blondyna do drzwi i je otworzyłem, a tamta dwójka zniknęła wewnątrz.
- Będę rzygał - mruknął przy moim uchu, a następnie odsunął się ode mnie. Patrzyłem na niego uważnie, kiedy podchodził do ściany domu, oparł się o nią i zaczął głośno oddychać. To wyglądało bardziej jakby miał zacząć zaraz rodzić, ale nie komentowałem tego. Nie wiem ile tak staliśmy, ale Olly zdążył wrócić razem z Olivią i nawet nas nie zauważając - weszli do domu.
- Chyba jednak nie będziesz, chodź już do środka - powiedziałem i podszedłem do niego. Spojrzał na mnie zaczerwienionymi oczami i skinął głową. Pomogłem mu wejść na korytarz, gdzie zrzucił z siebie buty i bluzę. O dziwo przeszedł do salonu o własnych siłach, podczas, gdy ja ściągałem swoje trampki. Nie zdążyłem pójść za nim, a usłyszałem huk. Wszedłem do pomieszczenia i w tych ciemnościach udało mi się ujrzeć go, leżącego na kanapie. Jedynym światłem był księżyc wpadający przez okno. Odetchnąłem z ulgą, zapaliłem lampkę w rogu i ruszyłem do kuchni. Nie zamierzam wciągać go na piętro, aby spał w swoim pokoju, więc mam nadzieję, że kanapa mu wystarczy. Wyjąłem z lodówki butelkę wody, z którą następnie wróciłem do salonu. Postawiłem ją na stole, z szafki wyjąłem koc, którym przykryłem Felixa, a sam usiadłem na fotelu. Poprawiłem koszulkę i w tym samym momencie usłyszałem głośny śmiech z góry. Chwilę później rozległ się pisk, z którego dałem radę zrozumieć jedynie ''Omar ogarze!'', a później były już tylko jęki. Między tym dało się usłyszeć imię mojego drugiego przyjaciela. Zakryłem usta dłonią, aby nie zacząć się śmiać. Widocznie połączyło ich uczucie, które nie potrzebuje słów. Albo po prostu alkohol uderzył za bardzo do głowy, a to są tego skutki. Stawiam na to drugie, zważając na brak uczuć ze strony Omara i Olly'ego. Ale jeśli oni właśnie to robią...to znaczy, że koniec zakładu.
- Oscaaaaar - przeciągnął Felix, otworzył oczy i na mnie popatrzył.
- Tak?
- Mam ochotę na loda - wyjęczał, wiercąc się. Zagryzłem wargę, bo kurwa...mój umysł o tak późnej porze podsuwa mi dziwne obrazy, gdy on mówi takie słowa. Chrząknąłem, poprawiając się na fotelu i zakładając nogę na nogę. Oparłem brodę na łokciu, przyglądając się mu uważnie. On również patrzył na mnie przez chwilę, ale w końcu zamknął oczy i przekręcił się na drugi bok. Głośne odgłosy wciąż dochodziły z piętra, a ja robiłem się lekko śpiący. Ziewnąłem, co chyba zrobiłem zbyt głośno, bo Felix znów spojrzał w moją stronę. - Chodź tu do mnie - powiedział cicho, przez co nie byłem nawet pewny, czy dobrze zrozumiałem.
- Śpij pijaku - mruknąłem.
- Nie nazywaj mnie tak - fuknął i podniósł się pozycji siedzącej. Dlaczego to akurat mi przypadł zaszczyt bycia niańką? Przyjrzał mi się i dodał: - Zimno mi. Przytul mnie, proszę.
- Nie dasz mi spokoju, prawda?
- Nie - wyszczerzył się, gdy wstawałem. Wiedziałem, że jutro będę się przez to czuł jak gówno, ale nie umiem mu odmówić. I na pewno on nie będzie tego jutro pamiętał, a ja nie odważę się mu o tym przypomnieć. A niech cię piorun trzaśnie Felix... Usiadłem na jednym brzegu kanapy, a on się położył. Swoją głowę ułożył na moich kolanach, a ramionami oplótł mnie w pasie. Zupełnie jakby nie chciał, abym mu uciekł. Tylko, że gdybym miał taką możliwość to zostałbym w tym miejscu na zawsze. Niepewnie położyłem dłoń na jego blond włosach i zacząłem nią lekko przejeżdżać. Ciche mruknięcie wydobyło się z jego ust, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Kolejne głośne krzyki dobiegły do nas z góry. Wywróciłem oczami i usłyszałem cichy chichot Felixa.
- Co cię tak bawi? - spytałem.
- Zachowanie dziewczyn. Ja na ich miejscu nie pozwoliłbym się dobrać pierwszemu lepszemu chłopakowi do moich gaci, a już na pewno nie Omarowi czy Olly'emu. Przecież to takie dupki, że jedyne co powinny im dać to po mordach. Ciekawy jestem czy jutro już z nimi zerwą i czy one dowiedzą się o ich zakładzie - zaśmiał się, poprawiając swoją pozycję, tym samym uciskając łokciem na moje krocze. Zacisnąłem wargi, czując, że jeśli on zaraz nie przestanie będę musiał stąd wyjść. Na szczęście znalazł sobie lepszą pozycję, a mi udało się jakoś wytrzymać. Nie rozmawialiśmy już więcej. Pozostali, będący na górze ucichli jakiś czas później. Oparłem się o bok kanapy, zamykając oczy i jedno pytanie nasunęło mi się do głowy. Czy znajdę w końcu w sobie tą cholerną odwagę?







23 lut 2016

1.14 V-News



~ Felix ~
W końcu nadszedł ten dzień. To właśnie dziś mieliśmy wystąpić w V-News. Oczywiście, gdy powiedziałem o tym chłopakom to się ucieszyli i zgodzili. Tak o to też wchodzimy właśnie do wysokiego budynku, siedziby tego programu. Rozejrzałem się dookoła, a z moich ust wydobyło się ciche 'wow'.  Wszystko dookoła było utrzymane w jasnych kolorach, przede wszystkim biel i różne odcienie niebieskiego. Przy ladzie stała wysoka blondynka, która, gdy tylko nas zobaczyła, odłożyła telefon i stanęła przed nami.
- Witamy w V-News! Jak mniemam wy jesteście The Fooo, racja? - spytała, pocierając dłonie. Nasz menadżer skinął głową, a ona zaprowadziła nas do windy. Wszyscy wjechaliśmy na siódme piętro, gdzie ona zaprowadziła nas do pokoju, który tego dnia był przeznaczony dla nas. W środku stał okrągły stół, na którym były różnego rodzaju smakołyki i napoje. Po drugiej stronie pokoju były wieszaki z ubraniami i kilkanaście par butów. Obok stała czerwona kanapa, na którą usiadłem. Nie minęło wiele czasu, kiedy wpadło tu kilka stylistek, fryzjerka, makijażystka i kilka innych osób. Zaczęli nas przygotowywać, jak zawsze. Z tego, co usłyszałem, mieliśmy niecałą godzinę do występu. Gdy skończyli mi układać włosy, usiadłem z powrotem na kanapie i przyglądałem się reszcie chłopaków. Nagle do pokoju weszła wysoka, blond włosa kobieta, a za nią jakaś nastolatka.
- Witajcie chłopcy. Ja jestem Julie, miło mi was poznać. Prowadzę dzisiaj program, więc miło móc was tutaj gościć. Mam nadzieję, że niczego wam nie zabraknie. Poznajcie, proszę, moją siostrzenicę - Astrid, która jest do waszej dyspozycji. Jeśli czegoś będziecie potrzebować to po prostu jej to powiedzcie - powiedziała, wskazując dłonią na dziewczynę obok niej.
- Cześć! - powiedziała entuzjastycznie rudowłosa nastolatka. Wyglądała na nie więcej, niż 17 lat. Była całkiem ładna, ale zbyt duża ilość makijażu na jej twarzy sprawiała, że miałem ochotę podać jej wiadro z mopem, aby to zmyła. Może i wolę chłopaków, lecz potrafię docenić piękno w dziewczynach, niestety, ale nie lubię, gdy są takie sztuczne. Chłopaki pomachali w jej stronę, łącznie ze mną, a na jej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Miałem dziwne wrażenie, że jest naszą fanką. Napaloną fanką, śmiem dodać. Jej ciotka wyszła, mówiąc, że spotkamy się za pół godziny przed kamerami. - Potrzebujecie czegoś? - spytała, patrząc się na nas uważnie.
- Kawy ze Starbucksa - powiedział Omar, spoglądając na nią. - Mogłabyś to załatwić? - dodał. Posłał jej proszące spojrzenie, a ona otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale tego nie zrobiła. Kiwnęła tylko głową, po czym zniknęła za drzwiami. Zaśmiałem się głośno, kręcąc głową, bo kim byłby Omar jeśli nie zacząłby gwiazdorzyć.
- Alexis i Olivia będą na widowni - odezwał się Olly, wstając z krzesła, stojącego przed lustrem. Poprawił czarną koszulkę i usiadł obok mnie. Omar klasnął w dłonie, widocznie zadowolony faktem o obecności dziewczyn.
Kilkanaście minut później Oscar i Omar również byli gotowi. Wszyscy siedzieliśmy na kanapie, rozmawiając o naszym występie. Wyjąłem telefon, odsuwając się trochę od konwersacji i wszedłem na kik'a. Nie widząc żadnej nowej wiadomości, trochę się zmartwiłem, ale mimo to sam postanowiłem napisać do mojego znajomego.

@cuteboy: Życz mi powodzenia ^-^

Poczułem na sobie czyjś wzrok, ale gdy rozejrzałem się po pomieszczeniu, to nikt wcale nie patrzył na mnie. Chłopaki wciąż rozmawiali i dosłownie chwilę później rozległo się pukanie, a do pomieszczenia weszła Astrid, jeśli dobrze zapamiętałem. W ręku miała kubek ze Starbucksa, który podała Omarowi.
- Dziękuję - rzucił w jej stronę, posyłając słodki uśmiech. Walnąłem go w ramię, na co on tylko jęknął i się ode mnie odsunął. Nagle do pokoju wpadł jakiś mężczyzna, trzymający w rękach kartki.
- Za dziesięć minut wychodzicie, przygotujcie się! - krzyknął i wybiegł. Spojrzałem na resztą, która tylko wzruszyła ramionami.
- Zaprowadzę was - powiedziała rudowłosa, uśmiechając się szeroko. Skinąłem głową i wszyscy posłusznie wstaliśmy, aby następnie ruszyć za dziewczyną w nieznanym nam kierunku. Szliśmy długim, wąskim korytarzem, którego ściany były w ponurym, szarym kolorze, a jedynym światłem były lampki przy suficie. Chyba najbardziej skromna rzecz w tym budynku. W końcu doszliśmy do ogromnych drzwi na końcu, które otworzyły się przed nami, jak na zawołanie. Moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie. Z każdej strony stały kamery, kilkunastu facetów chodziło od jednej do drugiej. Na środku stał granatowy fotel, na którym siedziała poznana już prowadząca programu. Naprzeciw niego stała kanapa w tym samym kolorze i miejsce na niej zajmowała jakaś nieznana mi para chłopaków. Miejsce na drugim planie, oddalone trochę od kamer, zajmowało kilkadziesiąt krzesełek, na których siedzieli różni ludzie. Próbowałem wyłapać w tych osobach nasze znajome, ale mi się to nie udało. Razem z rudą przeszliśmy w prawą stronę, gdzie kazała nam poczekać. Poczułem wibrację w kieszeni, więc wyjąłem telefon, a tam ujrzałem jedną wiadomość z kik'a.

@boy97: Powodzenia słodziaku xx

Uśmiechnąłem się pod nosem i schowałem urządzenie na miejsce. Około pięć minut później tamta dwójka pożegnała się z Julie i wyszliśmy tymi samymi drzwiami, którymi my dostaliśmy się tutaj niedawno. Do moich uszu dotarł głośny pisk, coś jak alarm i dopiero po chwili zrozumiałem, że to znak na przerwę. Prowadząca wstała z fotela, rozejrzała się, a kiedy jej wzrok spoczął na nas - uśmiechnęła się szeroko. Ruszyła w naszą stronę, po drodze poprawiając swoje długie włosy.
- Jak wam się tu podoba chłopcy? - spytała, gdy już stanęła przed nami.
- Jest cudownie, uwielbiam takie miejsca - odpowiedział jako pierwszy Olly, posyłając jej zalotny uśmiech. Wszyscy kiwnęliśmy zgodnie głowami, bo pierwszą z ważnych zasad w tym świecie jest brak narzekania na miejsce występów. Po prostu musi się nam podobać, a jeśli tak nie jest...cóż, możemy sobie wsadzić nasze zdanie w dupę.
- Za moment wasz występ, jesteście gotowi?
- Jak zawsze - odpowiedzieliśmy równo, a ona kiwnęła głową i odeszła w stronę jakiejś starszej kobiety. Zamieniły kilka słów, a chwilę później wszyscy dookoła zaczęli wariować, dosłownie. Do pomieszczenia wpadło kilku mężczyzn, którzy zaczęli tak po prostu przestawiać kanapę, fotel, stolik. Zamiast tego pojawiło się tam podwyższenie i trzy ściany odgradzające 'scenę' od reszty pomieszczenia. Kamery zmieniły swoje miejsce, a ten głośny dźwięk znów rozbrzmiał w pomieszczeniu. Astrid podeszła do każdego z nas, tłumacząc jak powinniśmy założyć mikrofony, które przyczepiono nam już w garderobie. Wywróciłem tylko na to oczami, bo to nie był nasz pierwszy występ i zakładanie takich rzeczy mamy już opanowane. Jedyną osobą, która udawała, że nie umie tego zrobić oczywiście był Omar. Stał jak głupi, szczerząc się, gdy ona mu to zakładała.
- A to nasi goście specjalni! The Fooo Conspiracy! - powiedziała głośno Julie, kierując słowa do kamer, a my wbiegliśmy na mini scenę. Z głośników umieszczonych przy suficie rozbrzmiały pierwsze dźwięki naszej piosenki, a sekundy później zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. W między czasie udało mi się wychwycić dwie znajome twarze na widowni. Alexis i Olivia siedziały w pierwszym rzędzie, a ich twarze przyozdobione były szerokimi uśmiechami. Zrobiło mi się ich szkoda, bo siedzą tak, patrząc zakochane, kiedy ich drugie połówki mają je za zabawki.
Gdy skończyliśmy na sali rozbrzmiały gromkie brawa. Niektórzy nawet gwizdali, co przyznaję, jest świetnym uczuciem. Fakt, że ludzie cię doceniają i podoba im się to, co robisz napawa mnie szczęściem. Julie zaczęła coś jeszcze mówić, ale przestałem ją słuchać. Kamery, które były dookoła nas zniknęły. Zeszliśmy z podestu, odchodząc w bok. Kątem oka widziałem jak w naszą stronę podchodzi Astrid i tak po prostu przytula Omara. Mój wzrok automatycznie skierował się na Alexis, która uważnie obserwowała tą sytuację. Możliwe, że podświadomie liczyłem na jakąś walkę. Coś jak dwie lwice walczące o względy króla zwierząt.
- Chodźmy już - rzucił Olly, popychając nas w stronę wyjścia. Zdążyłem zauważyć, że zanim weszliśmy do korytarza, odwrócił się w stronę widowni i zaczął wymachiwać rękami. Kilka minut później z powrotem byliśmy w garderobie. Astrid zniknęła, zanim tu dotarliśmy. Usiadłem na kanapie i przyglądałem się wszystkim dookoła. Nie minęło pięć minut, kiedy wpadła tu Alexis, czerwona na twarzy, zaciskająca pięści. Olivia dotarła tu odrobinę później, o wiele spokojniejsza. Podeszła do Olly'ego, przytulając i szepcząc coś do ucha. On się zaśmiał, pocałował ją w policzek i odszedł kawałek dalej.
- Gratulujemy świetnego występu, prawda Lexi? - powiedziała, wymawiając głośniej imię przyjaciółki. Ta skinęła głową i spojrzała oskarżycielsko w stronę Omara. On zdawał się nie zauważać jej złości i po prostu podszedł, skradając jej całusa. Ile ja bym oddał, by móc tak zrobić z Oscarem...
- Kim była ta ruda małpa? - spytała nagle blondynka, zwracając uwagę wszystkich. Spojrzałem na nią rozbawiony, starając się nie śmiać. Stojący przed lustrem Omar, przyjrzał się jej uważnie, po czym wzruszył ramionami.
- Pracuje tutaj chyba - odpowiedział, poprawiając włosy. Słyszałem głośne wzdychnięcie Alexis, ale całą swoją uwagę skupiłem na Oscarze, który ściągnął koszulkę. Jestem pewny, że wyglądam właśnie jak pies, czekający na swój obiad. Czy ktoś może mi powiedzieć dlaczego on jest tak cholernie perfekcyjny? Widok jego idealnego ciała zasłoniła mi koszulka, którą założył. Dopiero wtedy otrząsnąłem się i przeniosłem wzrok na swoje buty. Olivia rozmawiała po cichu z Ollym  i nie wiem czy chciałem wiedzieć, o czym. Alexis stała zdenerwowana przy Omarze, który wciąż robił coś ze swoimi włosami.
Pół godziny później wyszliśmy z pomieszczenia, po drodze trafiliśmy jeszcze na Julie, która podziękowała za występ. Zjechaliśmy na parter, gdzie już czekał na nas menadżer. Wszyscy opuściliśmy budynek i wsiedliśmy do dużego vana. Wyglądałem przez okno, zastanawiając się.
- Ej, mam pomysł! - powiedziałem nagle, dostając jakby olśnienia.
- Jaki? - spytali wszyscy.
- Chodźmy na imprezę! Możemy przecież uczcić kolejny udany występ, racja?
- A kto nas na nią wpuści, geniuszu? - prychnął Omar. Jego lewe ramię obejmowało ciało Alexis, a prawym postukał się w czoło, jakby chciał mi udowodnić moją głupotę. Wywróciłem na to oczami i wskazałem na dwójkę, siedzącą za mną.
- Mamy tutaj pełnoletnich przyjaciół, więc myślę, że może się nam udać - zaśmiałem się i dodałem: - To jak? Zgadzacie się?
- Oczywiście!



22 lut 2016

1.13 Night walk


~ Felix ~
Wszedłem do domu i już w progu usłyszałem rozmowy przyjaciół. W korytarzu ujrzałem damskie buty, więc domyśliłem się od razu, że dziewczyny już przyszły. Przeszedłem do salonu i tak jak myślałem - Alexis i Olivia siedziały na kanapie. Posłałem im uśmiech, a do pomieszczenia wszedł Omar, niosąc brązowy karton. Po nim przyszła pozostała dwójka. Usiadłem na fotelu, przyglądając się pudle. Brunet postawił je na stoliku i zaczął wyciągać jego zawartość. Gdy ujrzałem planszę i kolorowe kółka, wiedziałem co się szykuje. Alexis pomogła rozłożyć matę i kilka minut później wszyscy się świetnie bawiliśmy. Po kilkudziesięciu minutach zabawy nadeszła kolej blondynki, która musiała sięgnąć na drugą stronę, aby ustawić rękę na żółtym polu. Wygięła swoje ciało, wystawiając tyłek do góry, a Omar stojący obok oczywiście wykorzystał okazję i ją klepnął. Ta pisnęła głośno, poślizgnęła się i upadła, a on zaczął się śmiać. Jej przyjaciółka również chichotała pod nosem, siedząc na kolanach Olly'ego.
- Jesteś irytujący, Omar! - krzyknęła Alexis, po czym wstała i założyła ręce na piersi. Zmierzyła go wzrokiem i myślałem, że mu przyłoży, ale zamiast tego pocałowała go w policzek. Wywróciłem oczami, spoglądając na Oscara, który w tym samym momencie odwrócił wzrok. Zupełnie jakby mi się przyglądał.
- Nudzi mi się już - jęknął Olly.
- Chodźmy na spacer - zaproponował Oscar i o dziwo, wszyscy przystali na jego propozycję. W ciągu piętnastu minut ubraliśmy się i wyszliśmy z domu na ciemne ulice Sztokholmu. Wsadziłem ręce do kieszeni bluzy, którą ubrałem i spojrzałem na przyjaciół. Zaczęliśmy iść przed siebie, w nie do końca znanym nam kierunku. Wyciągnąłem telefon, wchodząc na kik'a, ale nie ujrzałem żadnej nowej wiadomości. Schowałem go w powrotem do kieszeni, uprzednio widząc na ekranie godzinę 23. Rzeczywiście odpowiednia pora na spacer.
- Wiem, gdzie możemy iść - odezwał się nagle Olly. Wszyscy spojrzeliśmy na niego ciekawi, co mu chodzi po głowie, a on tylko uśmiechnął się szeroko. Zaczęliśmy się kierować na obrzeża miasta i wtedy domyśliłem się, o co mu chodziło. Oczywiście się nie pomyliłem i pół godziny później dotarliśmy do żelaznego płotu, odgradzającego nas od parku rozrywki. Miejsce to jest opuszczone już od trzech lat. Kilka razy zdarzyło nam się tu przyjść i po prostu się włamać, aby się pobawić. I może brzmi to dennie, dziecinnie i zarazem źle, ale jeszcze nigdy nie złapano tutaj żadnych nastolatków. Prawda jest taka, że nikogo nie obchodzi, co się dzieje z tym miejscem.
- Jak zamierzacie się tam dostać? - spytała Olivia, spoglądając na naszą czwórkę. Żaden z nas nie odpowiedział. Omar podszedł do siatki po naszej prawej, odchylając ją i uśmiechając się szeroko. Jako pierwszy przeszedł Oscar, po nim Olly. Wskazałem dłonią, aby i dziewczyny weszły, ale te chyba nie zamierzały tego zrobić.
- To łamanie prawa, racja? A co jeśli nas złapią? - mruknęła blondynka, układając ręce na biodrach.
- Wyluzujcie. Tu nikt nie przychodzi - powiedziałem, popychając je lekko w stronę wejścia. Obie zmroziły mnie wzrokiem, ale nie pytając już więcej, weszły na teren parku. Ja zrobiłem to jako ostatni i rozejrzałem się jeszcze dookoła, czy oby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Chwilę później dołączyłem do reszty. Stali przed jedną z najpopularniejszych atrakcji w takim miejscu. Rollercoaster ten nie był wysoki, ale zabawa na nim jest odlotowa.
- Co wy zamierzacie zrobić? - spytała Alexis, stając przed nami. Dłońmi opierała się o barierkę za nią, a jej wzrok skupiony był na Omarze.
- Dobrze się bawić, chodź - zaśmiał się brunet, przeskakując nieduży płotek i wyciągając do niej rękę. Jej niepewność była wyczuwalna z daleka, ale w końcu się poddała i przeszła na drugą stronę. To samo uczyniłem ja, Oscar i Olivia. Olly podszedł do zielonej budki, wszedł do środka, a kilka sekund później cała karuzela rozświetliła się setkami światełek. Omar pociągnął Alexis do jednego z kilku wagoników, Olly zrobił to samo z Olivią. Spojrzałem zdenerwowany na Oscara, ale ten tylko posłał mi uśmiech. Machnął w moją stronę ręką i również zajął miejsce na czerwonej ławeczce. Po krótkim zastanowieniu usiadłem obok i opuściłem barierkę, która miała zapewnić nam bezpieczeństwo. Co prawda nie jesteśmy tu pierwszy raz, ale to właśnie dziś się denerwuję. Obecność chłopaka obok sprawia, że same czarne myśli przelatują przez moją głowę. I nie mam kompletnie pojęcia, dlaczego tak jest.
- Boisz się? - usłyszałem głos po mojej lewej. Przeniosłem swój wzrok na Oscara i pokręciłem lekko głową. Koło zaczęło się lekko poruszać, aż w końcu poszliśmy do góry. Oparłem się, przyglądając wagonikowi przed nami, w którym siedział Olly z Olivią. Ona mu coś zawzięcie tłumaczyła, a zdenerwowanie było wymalowane na jej twarzy. Wskazała dłonią na jakiś obiekt w oddali, a on przyciągnął ją do siebie i przytulił. Widziałem, jak splata ich dłonie ze sobą, całuje ją w głowę.
- Też tak chcę - mruknąłem, ale mój towarzysz chyba tego nie dosłyszał. Westchnąłem cicho, spoglądając jeszcze dalej, do wagonu Omara i Alexis. On obejmował ją ramieniem i mówił coś do jej ucha, na co ona chichotała i chwilę później pocałowała go lekko. Kiedy zaczęli robić to zachłanniej przeniosłem wzrok na Oscara. On patrzył uważnie w widok po lewej. Setki małych, kolorowych światełek iskrzyło się w całym mieście. W tym właśnie miejscu jest na to idealny widok i to tutaj można docenić, jak piękny jest Sztokholm nocą.
- Chciałbym, żeby wszystko było takie magiczne, jak te światła - powiedziałem.
- Może pewnego dnia tak się stanie - odpowiedział Oscar, spoglądając na mnie.
- Tak właściwe... Chciałbym żeby wszystko było łatwiejsze. Żebym mógł powiedzieć pewnej osobie, co czuję. Chciałbym, aby to zaakceptowano.
- Ci którzy cię kochają zaakceptują to, nie ważne co się stanie. - Oscar położył dłoń na moim ręku, a ja dosłownie poczułem, jak jakieś dziwne prądy przeszły po moim ciele. Powoli podniosłem głowę, przenosząc wzrok z miejsca, w którym nasze skóry się połączyły, na jego oczy.
- Czasem mam ochotę zrobić rzeczy, których później bym żałował. Nie chcę tego czuć - szepnąłem, spuszczając wzrok. On zabrał rękę, a maszyna się zatrzymała. Wysiedliśmy, a moje słowa jakby poszły w zapomnienie. Z jednej strony się z tego cieszyłem, ale z drugiej było mi trochę smutno. Mimo to nie pozwoliłem sobie na dłuższą chwilę załamania. Przeszliśmy do kilku innych atrakcji, które warto zwiedzać w tym miejscu. Dużo rozmawialiśmy, na mało istotne tematy. Chociażby, kto zbudował to miejsce, z czego zostały wykonane budki, jaką farbą pomalowano ogromny szyld przy wejściu. Cieszyłem się, że wszystkie złe wydarzenia odeszły w zapomnienie, a my znów byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Plus dwie dziewczyny, ale to wielkiej różnicy nie robi. Przynajmniej jest z kim się pośmiać, bo tak, śmiech to coś co nie opuszczało nas tego wieczora. Suche żarty Omara, głupie komentarze Olly'ego i Oscara, zaraźliwy śmiech Alexis, zabawne historie Olivii. Ten wieczór to jeden z moich ulubionych i tych, które zostaną na długo w mej pamięci.
Do domu wróciliśmy około 4 nad ranem. Wcześniej odprowadziliśmy dziewczyny i zaszliśmy po pizzę. Do swojego łóżka trafiłem, gdy na zegarze wybiła godzina 7. Powieki same mi się zamykały, więc jedyne co zrobiłem, to przebranie się w luźne dresy, zdjęcie koszulki i wygodne ułożenie się. Zaśnięcie nie zajęło mi długo.



11 lut 2016

1.12 I missed you.


~ Oscar ~
Siedziałem wpatrzony w ekran telewizora, gdzie rozgrywał się mecz pomiędzy Felixem, a Ollym. Od blisko trzech godzin to właśnie to, co robimy. Jeszcze niecałe dziesięć minut temu to ja i Omar mieliśmy pady w rękach, ale po tym jak przegrałem zastąpił mnie Felix, a następnie Olly zastąpił Omara. Przez cały czas się śmialiśmy, rozmawialiśmy o głupotach i mogłem śmiało powiedzieć, że było jak dawniej. Cieszyłem się, chociaż wciąż byłem trochę zaskoczony zachowaniem Omara. Nie myślałem, że słowa Olivii okażą się prawdą i on naprawdę mnie przeprosi. Jednak to wciąż mój przyjaciel i oczywiście, że mu wybaczyłem.
- Wygrałem! - krzyknął Felix, gdy tym razem to on wygrał. Wszyscy znowu się zaśmiali, a wtedy rozległo się pukanie w drzwi. Spojrzałem zdezorientowany na chłopaków, na co wszyscy zgodnie wzruszyli ramionami.
- Idź otwórz - powiedział Olly i znów rozpoczął grę. Westchnąłem, ale wstałem i podszedłem do drzwi, które otworzyłem, a moim oczom ukazała się Alexis, a tuż za nią biegła Olivia. Obie były ubrane w sportowe ubrania, miały zaczerwienione twarze, a w dłoniach trzymały prawie puste butelki z wodą. Otworzyłem szerzej drzwi, aby mogły wejść, na co one posłały mi tylko szerokie uśmiechy i weszły do środka. Zdjęły buty i spojrzały na mnie.
- Wszyscy są w salonie - zaśmiałem się i razem przeszliśmy do wspomnianego przeze mnie pomieszczenia. Oczy chłopaków od razu skierowały się na nas, a Omar zerwał się z miejsca, po czym przywitał się krótkim pocałunkiem z Alexis. Ta od razu się od niego odsunęła, odpychając lekko jego ciało od swojego. W pierwszej chwili pomyślałem, że dowiedziała się o zakładzie i zaraz mu przywali w ryj, ale nic takiego się nie stało.
- Nie dotykaj mnie, śmierdzę - powiedziała, chichocząc, a z nią wszyscy.
- Wpadłyśmy tylko na chwilę. Biegałyśmy w okolicy i postanowiłyśmy się przywitać i sprawdzić jak się macie. Zaraz się zmywamy - dodała Olivia.
- Ale przyjdziecie później, prawda? - spytał Olly, wstając z kanapy i podchodząc do brunetki. Stanął naprzeciw niej, uważnie przyglądając się jej twarzy. Nie kryłem się z tym, że im się przyglądam. Z każdą kolejną sekundą miałem ochotę przywalić głową w ścianę za to, jak pochopnie i powierzchownie oceniłem te dziewczyny. One wcale nie są głupie i puste, jak twierdziłem na początku. Mają uczucia, są mądre, inteligentne i pomocne. Po prostu wybrały sobie złe osoby, do których zaczęły żywić pewne uczucia. Właściwie to trochę rozumiem. Nie zawsze w pełni od nas zależy to, w kim się zakochamy. I chociaż może mi tego nie powiedziały to ja wiem, że są zakochane. Widać to. I właśnie w tej chwili żałuję każdych złych myśli i słów na ich temat.
- Tylko jeśli chłopcy nie będą mieli nic przeciwko - odpowiedziała, spoglądając to na mnie, to na Felixa. Pokręciłem głową, a on wzruszył ramionami.
- Jeśli wciąż znosicie tych idiotów, to zapraszamy - powiedział, śmiejąc się lekko. Zagryzłem wargę, bo przez ostatnie kilka dni strasznie rzadko się śmiał. I naprawdę za tym tęskniłem.
- To przyjdziemy, a teraz chodźmy już. - Ruszyła do wyjścia, ale jej przyjaciółka wciąż stała w miejscu, przyglądając się Omarowi. Chamski komentarz cisnął mi się na usta, ale tym razem się powstrzymałem. - Lexi! - krzyknęła, a blondynka spojrzała zdezorientowana na nas wszystkich. - Zaczęłabyś czasem bardziej mnie słuchać i zwracać uwagę na moją osobę. - Olivia westchnęła zirytowana, a następnie wyszła na korytarz, gdzie założyła buty.
- To do zobaczenia - powiedziała Alexis i również wyszła z salonu. Chwilę później usłyszałem jak drzwi się zamknęły. Zasiadłem w fotelu, przyglądając się chłopakom.
- Proszę was, nie wspominajcie nic o zakładzie. Obiecuję, że nikt poza wami się o tym nie dowie, żadne media, fani, nic. Tylko błagam, nie mówcie dziewczynom - zaczął Omar, siadając na kanapie. - Ja po prostu... Potrzebuję tego, ok? Wiem, że to złe i tego nie pochwalacie, ale pozwólcie mi robić z moim życiem to, co chcę. - Popatrzył na nas błagalnie.
- Wiem, że to twoje życie, ale wiesz, że w tym wszystkim to one zostaną zranione? Chłopaki...jesteście ślepi? One was pokochały - powiedziałem.
- Oscar ma rację. Weźcie pod uwagę, że one mają uczucia i wiem, że chciałyby, abyście je odwzajemnili. Nie jestem tylko pewny czy dorośliście do tego, aby pokochać drugą osobę w ten sposób - dodał Felix. Omar westchnął głośno, ale nie powiedział nic więcej. Temat jakby został zakończony, a my powróciliśmy do gry. Atmosfera zrobiła się trochę mętniejsza, mniej rozmawialiśmy, ale miałem nadzieję, że nie potrwa to długo. Nie chcę abyśmy znów się kłócili o dziewczyny.
Około dwie godziny później, kiedy już skończyliśmy grać leżałem na kanapie, przeglądając portale społecznościowe. Omar z Ollym siedzieli w kuchni chyba coś jedząc, a Felix wyszedł do sklepu. Nagle dostałem powiadomienie z kik'a. Od razu wszedłem w aplikację i ujrzałem jedną nową wiadomość od mojego 'przyjaciela'.

@cuteboy: Dawno nie pisaliśmy. Jak się masz?
@boy97: Trochę się wszystko skomplikowało, ale już wróciło do normy, tak sądzę
@cuteboy: Jak się mają sprawy z twoim przyjacielem?
@boy97: Prawdę mówiąc to kiepsko. A jak ty się masz? Jak twój przyjaciel?
@cuteboy: W pewnym momencie myślałem, że się odkochałem albo że moje uczucia po prostu były chwilowe, ale wtedy go zraniłem i zrozumiałem jak wiele dla mnie znaczy. Gdy widziałem smutek na jego pięknej twarzy chciałem coś sobie zrobić, bo wiedziałem, że to moja wina. Później nasz wspólny przyjaciel odwalił niezłą szopkę i Enis przestał się w ogóle odzywać. Na szczęście wszystko się wyjaśniło i jak na razie znów jest dobrze. Ciekawe na jak długo ;/
@boy97: Po burzy zawsze wychodzi słońce, wiesz?
@cuteboy: Może i tak, ale to mnie męczy. Chciałbym móc się po prostu do niego przytulić, chciałbym żeby mnie pokochał tak jak ja jego. Marzę o nim całym dniami i nocami.
@boy97: Znam to uczucie. Bywa dołujące, ale wciąż je znoszę
@cuteboy: Ja także, ale zastanawiam się jak długo można... Łatwiej by było gdybym mógł zniknąć, ale gdyby to on zniknął z mojego życia. Może wtedy bym się odkochał. Znalazł kogoś innego. Kogoś kto by mnie pokochał tak, jak ja kocham jego.
@boy97: Te tematy są dołujące. Porozmawiajmy o czymś innym, proszę. Tęskniłem za tobą.
@cuteboy: Jasne, w takim razie... Co robisz?
@boy97: Aktualnie leżę na kanapie a ty? Wierzę, że robisz coś bardziej pożytecznego
@cuteboy: Wracam do domu i nie wiem czy to jest do końca pożyteczne
@cuteboy: Chciałbym, żeby Enis czekał na mnie w łóżku ;>
@boy97: Jesteś zboczony! Lubię takich ^-^
@cuteboy: Sorry stary, nie masz szans.
@boy97: Nigdy nie mów nigdy. Jak już się kiedyś spotkamy to się we mnie zakochasz od pierwszego wejrzenia. Czuję to :D
@cuteboy: Czyli się spotkamy? Właściwie to powiedz mi w jakim mieście mieszkasz.
@boy97: Już chcesz się zakochać? Sztokholm.
@cuteboy: JA TAK SAMO!
@boy97: Jeej! Wybacz, muszę lecieć. Do zobaczenia później ;)



1 lut 2016

1.11 Apologise



~ Oscar ~
Zamknąłem oczy, licząc do dziesięciu, bo chciałem, aby te zawroty głowy w końcu ustały. Kiedy poczułem się odrobinę lepiej, podniosłem powieki i wstałem z łóżka. Odłożyłem telefon na szafkę, założyłem bluzkę i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, gdzie w salonie przed telewizorem siedział Olly z Olivią, ale ignorując ich wszedłem do kuchni. Z szafki wyjąłem tabletki przeciwbólowe, wysypując sobie na dłoń trzy kapsułki i odłożyłem pudełko na miejsce. Odwróciłem się, tym samym zderzając się z czyimś ciałem. Na szczęście, ani ja, ani on się nie przewróciliśmy. Oczywiście tą osobą musiał być Felix, bo któż by inny?
Wyminąłem go, nic nie mówiąc, po czym wziąłem butelkę wody i popiłem wszystkie trzymane tabletki. Moja głowa pęka, a po tym jak straciłem wczoraj przytomność nie ruszyłem się z pokoju, aż do teraz. Odstawiłem butelkę na blat i ruszyłem do wyjścia z kuchni, ale zatrzymała mnie ręka Felixa na moim ramieniu i jego głos.
- Co się stało? - spytał.
- Nic - mruknąłem, wyrywając rękę z jego uścisku. Popatrzył na mnie zmartwiony, ale teraz nie pozwoliłem sobie na słabość. - Po prostu źle się czuję - dodałem.
- Chcesz porozmawiać?
- Um...wolałbym nie, bo znów przypadkiem ci się coś wymsknie i wszyscy się dowiedzą. Więc dzięki za chęci, ale tym razem przemilczę wszystko - powiedziałem i wyszedłem z kuchni. Przechodząc przez salon, czułem na sobie uważny wzrok dwójki siedzącej na kanapie, ale jedyne co zrobiłem, to rzuciłem im tylko krótkie spojrzenie. Przez chwilę zastanowiłem się, gdzie jest Omar, ale na szczęście nie była to rzecz, której dogłębnie chciałem się dowiadywać. Wbiegłem po schodach, od razu wchodząc do swojego pokoju, lecz nie zamknąłem drzwi na klucz. Rzuciłem się na łóżko, łapiąc telefon i wszedłem na kik'a, gdzie czekały na mnie dwie wiadomości.

@cuteboy: Mój przyjaciel nie chce ze mną rozmawiać
@cuteboy: Wiem, że go zraniłem, ale tęsknię za nim
@boy97: Daj mu czas, w końcu sam do ciebie przyjdzie, jeśli byliście blisko

Odpisałem, odkładając telefon. Wzrok skupiłem na gwiazdkach na suficie i wpatrywałem się w to, dopóki nie usłyszałem pukania. Spojrzałem na drzwi, które się otworzyły, a w progu stanęła Olivia. Zmarszczyłem brwi, nie znając powodu, dla którego tu jest.
- Pomyliłaś drzwi? Pokój Olly'ego jest po drugiej stronie korytarza...
- Nie, właściwie to przyszłam do ciebie - powiedziała niepewnie, wchodząc dalej i przymykając za sobą drzwi. Zaskoczony podniosłem się, aby usiąść wygodnie. Oparłem się, a ona po chwili usiadła naprzeciw mnie. - Wiem, że nie znamy się za dobrze, bo prawie nawet nie rozmawialiśmy, ale czuję, że muszę ci to powiedzieć. Chcę, żebyś wiedział, że my cię akceptujemy. Olly i ja wcale nie mamy nic przeciwko temu, że jesteś gejem. Wydaje mi się, że Felix także to rozumie, ale reaguje bardziej na swój sposób. Alexis dzwoniła do mnie dziś rano i mówiła, że rozmawiała z Omarem. Powiedział jej, że żałuje tego naskoku na ciebie. Wiem, że cię to zabolało, bo kurczę, to było wredne, ale to twój przyjaciel, nie możesz się na niego wiecznie gniewać. Wierzę, że przyjdzie cie przeprosić, bo jeśli nie to moja przyjaciółka powinna go zostawić - powiedziała, śmiejąc się na koniec delikatnie.
- Ja...dziękuję, chyba. To miłe z twojej strony - mruknąłem i również posłałem jej uśmiech. One chyba nie są takie złe...
- Pójdę już, trzymaj się. - Wstała i skierowała się do wyjścia, ale wtedy poczułem nagłą chęć odezwania się.
- Olivia?
- Tak?
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale...kochasz Olly'ego? - spytałem. Spojrzała na mnie, zagryzając dolną wargę i nerwowo przeczesała włosy.
- Nie jestem pewna, ale bardzo go lubię. Dogadujemy się. Jest miły, zabawny, czuły... Traktuje mnie jak księżniczkę, a nikt tego wcześniej nie robił. Akceptuje mnie, a to jest dla mnie najważniejsze. Nie wiem czy po tak krótkim czasie znajomości mogę go kochać, ale na pewno jest dla mnie ważny i się zauroczyłam - powiedziała niepewnie, a jej policzki pokryły się rumieńcem. Skinąłem głową, uśmiechnąłem się, a ona chwilę później wyszła. Westchnąłem głośno i znów się położyłem.
Nie minęło wiele czasu, gdy do moich uszu dotarł krzyk Felixa. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to mnie woła. Po głębokim zastanowieniu zszedłem niechętnie na dół. Rozejrzałem się po salonie, ale był tu tylko on i Olly.
- Usiądź, chcę wam coś pokazać - powiedział, widząc mnie. Uniosłem wysoko brwi, ale w końcu zająłem miejsce na kanapie obok Olly'ego. Felix stanął przed nami, przed tym podchodząc do wieży pod telewizorem. - Pokażę wam choreografię, którą wymyśliłem ostatnio - powiedział i włączył muzykę. Po kilku sekundach zaczął ruszać się w jej rytmie. Wpatrywałem się w niego jak w obrazek, bo naprawdę kocham, gdy tańczy. Nawet nie zorientowałem się, kiedy skończył, a zauważyłem to dopiero, gdy machnął mi ręką przed twarzą.
- Wybaczcie, zamyśliłem się - mruknąłem, pocierając twarz dłońmi.
- No, to co o tym myślicie? - spytał, przyglądając się nam. Już miałem odpowiedzieć, ale wyprzedził mnie Olly.
- Świetna! Jedynie co mi się nie podoba to te machanie rękami, ale można to zawsze czymś zastąpić. No i obowiązkowo musielibyśmy dodać gdzieś flipy - rzucił blondyn, wstając z kanapy i podszedł do wieży. - Coś bardziej jak to, hmm? - spytał, po czym włączył tą samą piosenkę i zaczął tańczyć. Jego wersja niewiele różniła się od tej pierwotnej, ale faktycznie wyglądało to lepiej.
- O tak, teraz jest genialnie! - krzyknął Felix, klaszcząc w dłonie. Obaj skierowali swój wzrok na mnie, a ja nie wiedziałem jak na to zareagować. - A ty co o tym sądzisz? - spytał.
- Tak, jest super. Jak zwykle masz świetne pomysły - zaśmiałem się i również wstałem z kanapy. Jakoś tak wyszło, że po chwili przenieśliśmy do pokoju na piętrze, gdzie zawsze ćwiczymy i próbowaliśmy tańczyć. Niestety, nie do końca nam to nie wychodziło. Co chwilę któryś z nas mylił kroki, potykał się, śmiał. Miałem wrażenie, że wcześniejsze wydarzenia odeszły w niepamięć. I szczerze powiem, że naprawdę mnie to ucieszyło, bo nie chciałem poruszać więcej tego tematu. Nie byłem na nich obrażony, nic z tych rzeczy. Po prostu to zabolało.
Kiedy po raz setny próbowaliśmy zatańczyć końcówkę moją uwagę zwróciła postać w przejściu. Nie był to nikt inny, jak Omar. Przyglądał się nam uważnie i dopiero, gdy muzyka przestała grać, a on zaczął klaskać, pozostali go zauważyli. Byłem gotowy na kolejne wyzwiska albo głupi śmiech, ale nic takiego nie miało miejsca.
- Świetna choreografia - odezwał się w końcu, posyłając nam lekki uśmiech. - Możemy pogadać? - spytał, podchodząc bliżej. Nie wiedziałem do kogo było skierowane to pytanie, więc po prostu milczałem. Wzrok wszystkich skupił się na mnie, a ja miałem ochotę wyskoczyć przez okno po mojej lewej. Jak zwykle w centrum zainteresowania...
- Chcesz żebyśmy wyszli? - odezwał się Felix, wskazując na siebie i Olly'ego.
- Nie, myślę, że...muszę wam wszystkim coś powiedzieć - odpowiedział brunet, przeczesując dłonią włosy, a ja się cały spiąłem. Boję się tej rozmowy...
- Więc słuchamy - zaśmiał się Olly, siadając na ogromnej pufie przy ścianie.
- Wiem, że zachowywałem się jak dupek, a zwłaszcza ostatnio. Oscar, ja przepraszam, nie chciałem tak się zachować. Po prostu...byłem zdenerwowany. Dobrze wiecie, jak bardzo liczy się dla mnie wygrana w każdej sprawie, a tamtego dnia... Olly, to twoja wina. Powiedziałeś wtedy, że jesteś tak blisko wygranej, że już prawie ją puknąłeś... Zdenerwowałem się, później, gdy wszedłem na Twittera dostałem niezliczoną ilość hejtów... Nie chciałem żeby tak wyszło. Byłem za bardzo podminowany i miałem dość tego, że wszyscy uważają mnie za słabszego, gorszego, a Oscara za tego idealnego. To nie tak, że nie akceptuję twojej orientacji. Właściwie to mi to zwisa kogo kochasz, z kim się całujesz czy sypiasz. Jesteśmy przyjaciółmi, bratnimi duszami, pamiętacie? - mówił, plącząc się w swoich słowach, a ja skupiłem swoją całą uwagę tylko na nim.
- To jak najlepszy przyjaciel, ale coś o wiele więcej. To jedyna osoba na świecie, która zna cię lepiej, niż ktokolwiek inny. To ktoś, kto sprawia, że jesteś lepszym człowiekiem, a właściwie to nie sprawi, że będziesz lepszą osobą, zrobisz to sam - ponieważ on jest twoją inspiracją. Bratnia dusza to ktoś, kogo zawsze będziesz miał przy sobie. To jedyne osoby, które cię znają, akceptują, wierzą w ciebie zanim ktokolwiek inny to zrobi lub gdy nikt inny nie będzie. I bez względu na to, co się dzieje...zawsze będziesz ich kochać - zacytował Felix, spoglądając na każdego po kolei.
- Może pobłądziłem, ale wy zawsze będziecie dla mnie inspiracją. Jesteście dla mnie jak rodzina, wiecie o tym. Wybaczycie mi? - spytał Omar.
- Jasne, że tak - powiedzieli równo Olly i Fel, podchodząc do bruneta i obejmując go. Po chwili odsunęli się, a ich wzrok spoczął na mnie. Zawahałem się przez ułamek sekundy, ale podszedłem do nich. Od razu przyciągnęli mnie do swojego grupowego uścisku, przez co poczułem ciepło w klatce piersiowej. I mogę przysiąc, że jakiś dziwny ciężar zniknął, a zastąpiło go uczucie szczęścia. W końcu miałem swoich przyjaciół przy sobie.