27 sty 2016

1.10 Hug


~ Felix ~
Oscar przytulający się do pluszowego misia, zawinięty w kłębek i do tego cicho pochrapujący to najcudowniejszy widok pod słońcem. Jego jasne włosy były roztrzepane i kilka kosmyków spadało mu na twarz. Jak najciszej potrafiąc, podszedłem bliżej i delikatnie odgarnąłem mu je z czoła. Mruknął coś niezrozumiałego, po czym na jego twarzy pojawił się grymas. Dłońmi mocniej ścisnął pluszową zabawkę, a na jego odsłoniętych ramionach pojawiła się gęsia skórka. Rozejrzałem się po jego pokoju, a gdy na fotelu ujrzałem koc, ruszyłem w jego stronę. Złapałem za miękki materiał i odwróciłem się w stronę łóżka, ale przypadkiem zahaczyłem o brzeg dywanu i poleciałem w przód, lądując na twarzy tuż przy nogach łóżka. Jęknąłem cicho, czując ból w prawej ręce.
- Co do... - usłyszałem głos Oscara, a chwilę później poczułem jego nogę koło swojej. Oczywiście nie udało mu się utrzymać równowagi i wylądował na mnie.
- Kurwa - warknąłem, gdy jego łokieć wbił się w moje żebra.
- Co ty tu robisz? - spytał, kiedy się ze mnie zsunął i położył obok. Wzrok miał skupiony na suficie, a ja swój wlepiałem w jego lewy profil. Cała swoją uwagę skupiłem na jego długich rzęsach i wyraźnie zarysowanej szczęce. Jego oczy co kilka sekund się zamykały, a gdy nie odpowiedziałem na jego pytanie - podniósł się. Chciałem go złapać i przyciągnąć do siebie, ale nie odważyłem się na to. - Nie ważne, czy mógłbyś wyjść? - dodał, patrząc na mnie z góry. Momentalnie posmutniałem, ale postanowiłem wstać. Poprawiłem zjeżdżające mi spodnie i skierowałem się do drzwi, ale nie doszedłem do nich. Zamiast tego odwróciłem się i spojrzałem na przyjaciela. Muszę się wytłumaczyć.
- Ja przepraszam... Wiem, że zachowałem się okropnie, ale tak jakoś wyszło - zacząłem się jąkać, bo nie miałem pojęcia, co w ogóle powinienem powiedzieć.
- Dzięki, dzięki - powiedział, po czym machnął na mnie ręką. Przybiłem sobie mentalnie piątkę w twarz, bo miałem go przeprosić, a zamiast tego po raz kolejny się wydurniłem. Wspominałem może jak bardzo się przy nim stresuję?
- Oscar, cholera, wiem, że zrobiłem źle. Nie chciałem, nie zamierzałem. Nigdy nie zrobiłbym ci umyślnie krzywdy, ani psychicznej, ani fizycznej. Po prostu tak bardzo chciałem się dowiedzieć, kto jest tym chłopakiem, że po prostu spytałem. Nie wpadłem na to, że Omar tak wybuchnie, tak się zachowa. Przepraszam...
- Fel... - zaczął, a ja dopiero teraz podniosłem na niego wzrok. Do tej pory stałem wpatrując się w podłogę, jakby to miało mi pomóc w odkupieniu mojej winy. Przeskanowałem dokładnie spojrzeniem ciało blondyna i dopiero teraz zauważyłem, że jego ręce drżą, wargi są mocno zaciśnięte, a oczy się błyszczą. Odruchowo pokręciłem głową i szybko podszedłem do niego, wyciągając ręce w jego stronę. Popatrzył na mnie niepewnie, a chwilę później skorzystał z okazji i wtulił w moje ciało. Objąłem go ramionami, jedną rękę wplatając w jego miękkie włosy, które czasami mam ochotę zjeść, a drugą umiejscawiając na jego ramieniu. On swoje owinął wokół mojego pasa, mocno mnie ściskając. W pewnym momencie zabrakło mi nawet tchu, ale wtedy jego uścisk się poluźnił. Nie widziałem jego twarzy, bo odwrócił ją w przeciwnym kierunku, gdy położył swoją głowę na moim ramieniu. Nie dzieliło nas wiele centymetrów, więc było mi wygodnie. A fakt, że czułem jego bicie serca naprawdę mnie uspokajał i napawał pewnego rodzaju nadzieją. Nie potrafiłem jednak określić na co, bo na pewno nie była to miłość.
Nie potrafię powiedzieć, ile tak staliśmy, ale jak dla mnie mogło to trwać wieczność. Przeczesałem po raz kolejny dłonią jego włosy, patrząc pustym wzrokiem w obrazek wiszący na ścianie. Poczułem jak jego palce zaczepiają o szlufki w moich spodniach.
- Przepraszam - szepnąłem jeszcze raz, a on powoli się ode mnie odsunął.
- Jest okej - odpowiedział trochę głośniej niż ja. Skinąłem głową, a on dodał: - Nie musisz się już przejmować. Zajmę się sobą, a teraz chciałbym poprosić o to, żebyś wyszedł, bo chcę iść spać.
- Um, okej, tak, nie ma sprawy - mruknąłem, drapiąc się nerwowo po karku. Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja w końcu wyszedłem z jego pokoju. Gdy wchodziłem już do siebie, usłyszałem jeszcze jak zamyka drzwi, przekręca klucz w zamku i dosłownie kilka sekund później coś dużego spadło na podłogę. Nie ruszałem się z miejsca, chcąc usłyszeć coś więcej, ale zapadła cisza. Postanowiłem to jednak zignorować i wszedłem do swojego pokoju. Wyjąłem komórkę z kieszeni, spoglądając na wyświetlacz, gdzie ukazała mi się godzina 19 i dwie wiadomości. Jedna była od Omara, a druga od numeru nieznanego. Przez chwilę miałem ochotę usunąć je obie, ale w końcu otworzyłem jako pierwszą tą nieznaną.

Unknown Number: Witamy! Program ''V-News'' ma zaszczyt zaprosić zespół The Fooo Conspiracy na występ do naszego studia w dniu 17.04.2015. Aby poznać więcej szczegółów i potwierdzić swoje przybycie prosimy skontaktować się z naszą prezenterką Julie Adams. Do zobaczenia!

Omar: Pewnie macie mnie za dupka i pewnie macie rację. Powinienem przeprosić, ale nie potrafię tego robić, więc poczekam. Dzisiaj nocuję u Alexis, więc nie czekajcie (i tak pewnie tego nie robicie). Może, gdy jutro wrócę, to coś wymyślę. Wciąż jesteście moimi przyjaciółmi.

Gdy przeczytałem obie wiadomości, odłożyłem telefon na szafkę nocną. Co do występu to mamy jeszcze dwa tygodnie, więc zdążę porozmawiać z chłopakami jak emocje trochę opadną i myślę, że się zgodzą. Zawsze przyjmujemy takie propozycje. A jeśli chodzi o Omara to ja czekałem na taką wiadomość. Byłem prawie w stu procentach pewny, że tak napisze. Zawsze tak jest, więc ta sytuacja to żaden wyjątek. Ah ten Omar i te jego buzujące hormony...
Przeszedłem do łazienki, gdzie wziąłem długi, relaksujący prysznic. Po ponad pół godzinie wróciłem do pokoju, gdzie położyłem się do łóżka. Odblokowałem telefon i wszedłem na kik'a.

@boy97: Jakaś dziewczyna do mnie napisała
@boy97: Spytała mnie czy spadłem z nieba
@boy97: A gdy jej odpowiedziałem, że nie, bo miałem spadochron, to mnie zablokowała
@boy97: Gdzie podziały się mózgi dziewczyn w tych czasach?
@cuteboy: Prawdopodobnie zrobiły sobie przerwę na reklamę
@cuteboy: A poza tym to ma wpierdol za podrywanie ciebie
@boy97: Jesteś o mnie zazdrosny? :)
@cuteboy: Ktoś musi, nieprawdaż?
@boy97: Cieszę się, że cię mam, wiesz F?
@boy97: Być może nie wiem nawet jak masz na imię
@boy97: Ale jesteś dla mnie jak przyjaciel
@boy97: Zwłaszcza teraz, kiedy wszystko się trochę skomplikowało :)
@cuteboy: Od tego jestem. Jeśli potrzebujesz się wygadać to służę pomocą
@boy97: Chciałbyś się spotkać? Oczywiście nie teraz, ale może kiedyś...
@cuteboy: Z przyjemnością. Trochę się boję, ale nie wybaczyłbym sobie gdybym się nie zgodził, bo mógłbym stracić szansę na poznanie kogoś cudownego
@boy97: Nie jestem cudowny :///
@cuteboy: Chcesz się kłócić?
@boy97: Nie mam na to teraz ochoty, może innym razem :))
@cuteboy: Jeszcze raz wyślesz mi to '':)'', a cię znajdę i uduszę

Odpisałem, ale odpowiedzi nie dostałem. Ani pięć minut później, ani dwadzieścia, ani godzinę, ani trzy godziny później. W końcu przestałem czekać i około godziny 23 zasnąłem. A moje sny tej nocy były przerażające i nawet nie pomyślałem, że część z nich się spełni, powodując prawdziwy koszmar w życiu realnym.





19 sty 2016

1.9 Café



~ Felix ~
Co to takiego debil? Czym jest osoba, którą nazywamy debilem? Znam na to tylko jedną odpowiedź. To ja. Debil, idiota, dupek, matoł, kretyn, kutas. Określeń na mnie mógłbym znaleźć mnóstwo, ale nic nie wyrazi tego jak źle się teraz czuję w swoim ciele. Oscar powinien przyjebać mi w ryj. A ja powinienem zrobić to samo Omarowi. Co Oscar mu zrobił, że tak go potraktował? Debilizm na sto procent jest zaraźliwy, jak widać.
- Idziemy? - spytał Olly, wchodząc do mojego pokoju. Kiwnąłem głową, podnosząc się z łóżka, po czym zabrałem telefon i ruszyłem razem z przyjacielem na dół. Od wczoraj nie widziałem Oscara, a gdy próbowałem wejść do jego pokoju - nie udało mi się. Oczywistym było, że się zamknął, a teraz nie ma z nami ochoty rozmawiać.
- Gdzie mnie ciągniesz? - spytałem, gdy zakładaliśmy buty.
- Na spacer - odpowiedział krótko i chwilę później wyszliśmy z domu. Omara nie było w domu od rana, Olly natomiast przez cały poranek truł mi dupę. Na początku mnie obudził, później zmusił do zjedzenia śniadania i pogrania z nim w Fifę. A gdy w końcu miałem chwilę dla siebie i zająłem się rozmyślaniem. I znów pojawił się on.
- Gdzie idziemy? - jęknąłem, idąc na równi z nim. Spojrzał na mnie, ale odpowiedzi nie dostałem. Zamiast tego na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał na swój nadgarstek, gdzie znajdował się zegarek, po czym się rozejrzał. - Na kogo czekamy? Z kim mamy się spotkać?
- Z Olivią, wyluzuj trochę - klepnął mnie w ramię. Westchnąłem, wywracając oczami, ale nie skomentowałem tego. Dwadzieścia minut później weszliśmy na jedną z bardziej ruchliwych ulic w mieście. Mnóstwo ludzi przechadzało się chodnikami, a ulica była zakorkowana. Olly zaczął rozmowę o nowej piosence, którą będziemy mieli nagrywać w przyszłym tygodniu. Słuchałem go, nawet odpowiadałem, ale mimo to moje myśli były zajęte zupełnie czymś innym. Dopiero, gdy przed nami stanęła uśmiechnięta szatynka, skupiłem się na teraźniejszości.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że z wami pójdę - zwróciła się do mnie.
- Nie, oczywiście, że nie. Tak właściwie to nawet nie wiem, gdzie idziemy, ale nie przeszkadza mi to, że będziesz tam z nami - odpowiedziałem, może trochę chaotycznie, ale jej to raczej nie przeszkadzało. Olly się zaśmiał, obejmując szatynkę jednym ramieniem, a mnie drugim. Ruszyliśmy w nieznanym mi wciąż kierunku. Dziewczyna zaczęła opowiadać o konkursie tanecznym, na który zapisała się wraz z Alexis, dzięki czemu rozmowa rozwinęła się na wielką skalę i bardzo żywo w niej uczestniczyłem. Przy okazji dowiedziałem się, że obie tańczą od dziecka, jednak to Olivia ma większe doświadczenie. Po występie, który widziałem tamtego dnia wraz z Oscarem mogę powiedzieć, że obie są naprawdę świetne.
- Skąd tak właściwie jesteście? - spytałem, kiedy wchodziliśmy do kawiarni. Olly klepnął mnie w ramię, pokazując wolny stolik obok szyby, gdzie udałem się wraz z szatynką, a on poszedł coś zamówić.
- Z Polski - odpowiedziała, zajmując miejsce po jednej stronie stolika. Usiadłem naprzeciwko, zajmując całą kanapę dla siebie. Skinąłem głową, a ona dodała: - Mój tata jest szwedem, mieszkam tu od 11 lat. Alexis wraz ze swoją rodziną przyjechała tu 8 lat temu i zamieszkała akurat obok mnie. Razem chodziłyśmy do szkoły. Na początku jej nienawidziłam, ale podczas jednego występu w szkole okazało się, że ona również tańczy i tak jakoś zaczęłyśmy się przyjaźnić.
- O czym rozmawiacie? - spytał Olly. Postawił na stoliku trzy papierowe kubki z parującymi napojami, po czym usiadł obok szatynki. Zajrzałem do swojego, gdzie ujrzałem czekoladę, przez co na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- A takie tam - machnęła ręką Olivia i upiła łyk ze swojego kubka. Wyjrzałem przez okno, patrząc na spory ruch na ulicy. Ludzie śpieszący się donikąd, aby zrobić nic. To takie typowe. Poczułem wibrację w telefonie, a po chwili kolejną. Wyjąłem urządzenie, odblokowując ekran i wchodząc na kik'a.

@boy97: Jak się masz?
@boy97: Ja jestem na skraju wyczerpania
@boy97: Myślę, że popełniłem ogromny błąd
@boy97: Czy byłbyś tak dobrym człowiekiem i spróbował oderwać mnie od myślenia?
@cuteboy: Każdy popełnia błędy, ale nie pozwól, by to one definiowały to kim jesteś
@boy97: Wow, mądry F
@boy97: Niestety jakoś w to nie wierzę

Westchnąłem cicho, chowając telefon na miejsce i spoglądając na osoby przede mną. Oboje patrzyli na mnie wyczekująco, ale nic nie powiedziałem. Olly wywrócił oczami, a Olivia upiła swojej kawy, przez co nad jej ustami został wąsik. Gdy chłopak siedzący obok to zauważył, przysunął się do jej twarzy, zabierając przy okazji chusteczkę z ręki i pocałował delikatnie jej usta. Nawet nie wiem czy można to nazwać pocałunkiem, bo tylko musnął jej usta przy okazji zlizując napój. Wydałem z siebie głośne ''AWW'', przez co odsunął się od niej i pokazał mi tylko środkowy palec. Policzki szatynki pokryły się czerwienią.
- Jesteście razem tacy uroczy! Chciałem wam nawet wymyślić ship, ale wasze imiona są beznadziejne - powiedziałem, bawiąc się kubkiem i przyglądając się tej dwójce. - Spróbuj ją tylko zranić, a cię wykastruję - dodałem, wskazując palcem przyjaciela. Oboje dobrze wiedzieliśmy co mam na myśli, ale przeczuwam, że wcale się mnie nie boi.
- Ja się będę zbierać. Dzięki za miło spędzony czas - odezwała się po dłuższej chwili Olivia, wstając z kanapy. Poprawiła swoje ubranie, po czym zabrała kubek, w którym miała jeszcze kawę i pożegnała się z nami. Wyszła z kawiarni, a ja poczułem na sobie wzrok przyjaciela.
- O co chodzi? - spytałem, a następnie dopiłem czekoladę.
- Nie ważne. Może porozmawiamy o tym, co się wczoraj stało, hm?
- Chyba nie ma o czym mówić. Jestem po prostu okropnym przyjacielem - przyznałem.
- Czyli mam rozumieć, że nie powiesz mi nic o Oscarze? - dopytywał.
- Nie, nie powiem. Skończyłeś?
- Mam jeszcze jedno pytanie - wyszczerzył się. - Z kim tak ciągle piszesz? I nie okłamuj mnie, proszę. Jestem twoim przyjacielem i wiesz, że możesz mi ufać - dodał.
- Poznałem kogoś w sieci. Na razie to nic poważnego, więc nie mam o czym mówić - odpowiedziałem i temat (na szczęście) się skończył. Kilka minut później opuściliśmy kawiarnię. Olly znów zaczął rozmowę, ale tym razem przestałem go trochę słuchać. Moje myśli przejęła wczorajsza rozmowa z Omarem. Ba, to nie była rozmowa, to była kłótnia.

- Sam zacząłeś temat, więc dlaczego teraz czepiasz się mnie?! - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze, przy okazji strącając szklankę ze stołu. Dźwięk tłuczonego szkła rozszedł się po całym salonie.
- Przestań być takim zarozumiałym skurwysynem Omar! Dlaczego nie przejmujesz się w ogóle uczuciami innych? Rozumiem, że Melanie okazała się kurwą, ale to nie znaczy, żeby odwracać się od przyjaciół! Nie miałeś żadnego prawa, aby tak powiedzieć, wiesz? Nie wszyscy są kurwa idealni - warknęłam, patrząc mu prosto w oczy. Czy ja naprawdę liczyłem, że pod wpływem moich słów on zmięknie?
- Dlaczego ciągle wracacie do tematu tej dziwki?! Zapomnijcie tak, jak zrobiłem to ja i po sprawie! To moja sprawa, co robię ze swoim życiem, a wam nic do tego. Oscar próbuje być pieprzoną matką Teresą, ale mu to wcale nie wychodzi!
- On po prostu jest sobą! Nie boi się wyjawić czegoś, mimo, że wie jaka reakcja ze strony ludzi go czeka. Też powinieneś spróbować. Myślenie nie boli!
- Odwalcie się ode mnie wszyscy! - krzyknął, po czym złapał za wazon, stojący do tej pory na komodzie i cisnął nim w stronę drzwi. W tym samym momencie do pokoju wchodziła Alexis, a przedmiot przeleciał tuż przed jej twarzą, rozbijając się za jej głową. Strach wymalowany na jej twarzy chyba złagodził trochę bruneta, bo jego barki opadły, a usta się uchyliły. Nie powiedział nic więcej. Spojrzałem przepraszająca na blondynkę, a ta machnęła tylko ręką i podeszła powoli do chłopaka. Stałem, przyglądając się im uważnie, ale nie odzywałem się. Chyba starczy krzyków.
- Pójdziemy na górę, okej? - spytała, spokojnym głosem Alexis, łapiąc go za rękę. Omar skinął głową i posłusznie poszedł za blondynką po schodach. Patrzyłem na nich, aż zniknęli z mojego pola widzenia. Rozejrzałem się po salonie i zabrałem się za sprzątanie. W końcu ktoś musi to zrobić.

Powróciłem na ziemię dopiero, gdy Olly szturchnął mnie łokciem. Spojrzałem na niego zdezorientowany, a on wskazał ręką na sklep przed nami. Uniosłem brew, nie rozumiejąc o co chodzi, ale wszedłem razem z nim do środka. Rozejrzał się, ale z racji, iż sklep nie był za duży ruszyliśmy do kasy.
- Dzień dobry, potrzebuję paczkę kondomów - powiedział blondyn, kiedy stanęliśmy przed ekspedientką. Przywaliłem sobie mentalnie w czoło, niedowierzająco patrząc na przyjaciela.
- Doliczyć torbę?
- E nie, nie jest aż tak brzydka - powiedział poważnie, a ja zdusiłem śmiech. Kobieta za ladą podała mu paczkę, on zapłacił, a następnie wyszliśmy ze sklepu.
- Ty chory pojebie - zaśmiałem się, trącając go ramieniem. Oddał mi tym samym i przez kolejny kawałek drogi po prostu się przepychaliśmy, śmiejąc. Kiedy pół godziny później dotarliśmy do domu, Olly poszedł do ogrodu, a ja do swojego pokoju. Po drodze jednak postanowiłem zapukać do drzwi Oscara. Zrobiłem to delikatnie, po czym nacisnąłem klamkę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się otworzyły. Zajrzałem do środka, a widok, który zastałem był tak uroczy, że mimowolnie się uśmiechnąłem, a moje serce zabiło szybciej.




14 sty 2016

1.8 Are you gay?




~ Oscar ~
Warknąłem pod nosem, rzucając telefon przez cały pokój, aż odbił się od ściany i wylądował na podłodze. Nie bardzo przejmowałem się teraz, czy go uszkodziłem. Bardziej obchodziło mnie to, że Felix mnie odrzucił. No bo...okej, nie spodziewałem się cudu. Nie liczyłem, że rzuci mi się w ramiona i powie, że też woli chłopaków. Nie powiedziałem nawet, że to jego kocham. Ale serio? Otrzymać milczenie, to jakby przywalił mi w mordę. Równie dobrze mógł to zrobić. Wszystko lepsze, niż ta cisza. ''To wciąż jest miłość''. Wow, Sherlock normalnie.
Przekręciłem się na drugi bok, ściskając w dłoniach poduszkę i przeklinając w myślach swoje głupie pomysły. Co mi odwaliło, aby do niego iść? Przecież wiedziałem, że to się tak skończy. Ale nie, jak zwykle musiałem posłuchać tego głupiego głosiku w mojej głowie. Debil. Z tego co pamiętam to ja zawsze byłem określany jako ten najmądrzejszy z zespołu. Więc dlaczego robię takie głupoty? Teraz na sto procent relacja między mną, a Felixem się nie naprawi. Może powinienem pójść i powiedzieć, że żartowałem? Nie, to nic nie da. Walnąłem się w czoło, odwracając na drugą stronę.
W końcu jednak wstałem, aby zejść z powrotem do kuchni, skąd zabrałem swojego laptopa, butelkę wody i paczkę ciastek. Nie widziałem nigdzie chłopaków i chyba nie miałem ochoty wiedzieć, gdzie są. Wróciłem do swojego pokoju, w którym położyłem przyniesione rzeczy na łóżko i podniosłem telefon. Rozsiadłem się na środku, po czym włączyłem The Walking Dead.

Po obejrzeniu kilku odcinków, zrobiłem się głodny, więc musiałem odłożyć sprzęt i zejść na dół. Niestety, na samych ciastkach nie uda mi się przeżyć dnia. Jak najwolniej mogłem zwlokłem się po schodach i ku mojemu zaskoczeniu - nikogo nie było. Dopiero, gdy wchodziłem do kuchni usłyszałem dźwięk jakby tłuczonego szkła, a później głośny śmiech. Wywróciłem oczami i podszedłem do lodówki. Już miałem ją otwierać, kiedy do pomieszczenia wszedł Felix. Przeniosłem na niego swój wzrok, przyglądając mu się uważnie. Muszę wspomnieć, że był bez koszulki, więc miałem na co patrzeć.
- O Oscar, co ty tu robisz? Omar mówił, że wyszedłeś i wrócisz późno - powiedział, zgarniając z szafki ścierkę i wytarł w nią dłonie.
- Byłem cały dzień w pokoju - mruknąłem i kolejny raz wywróciłem oczami. Oczywiście, że tak powiedział, bo jakby inaczej. Przecież to Omar.
- Chcesz do nas dołączyć? Przyszły dziewczyny i siedzimy razem na dworze. Olly wpadł na pomysł, aby zrobić piknik i wszystkim to przypasowało. Jest świetnie!
- Nie wątpię. Ale nie chciałbym wam przeszkadzać, bawicie się dobrze beze mnie - powiedziałem, starając się uśmiechnąć. Niestety za dobrze mi to nie wyszło, więc odwróciłem się i sięgnąłem do szafki, z której wyjąłem kakao. Przygotowywałem sobie napój i kanapki, a przez cały ten czas czułem na sobie wzrok Felixa.
- Wiem, że coś się stało, bo nie jesteś ostatnio sobą, ale nie wiem co, więc jeśli chciałbyś ze mną porozmawiać, to wiesz, że możesz to zrobić, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi - odezwał się nagle. Miałem ochotę rzucić w niego najbliższą mi rzeczą. Jakim on jest hipokrytą! Najpierw spędza ze mną miły wieczór, później jak próbuję z nim porozmawiać to milczy, a teraz mówi to. Spierdalaj, Felix.
- Taa, dzięki - wzruszyłem ramionami.
- Jeśli chcesz to możesz do nas przyjść - powiedział, a chwilę później wyszedł z kuchni. Wypuściłem głośno powietrze, które nawet nie zauważyłem, że wstrzymywałem. Wziąłem swój posiłek i przeszedłem do salonu, gdzie usiadłem przed telewizorem. Spojrzałem w prawo, gdzie miałem idealny widok na ogród za domem. Drzwi tarasowe były uchylone, przez co również słyszałem ich śmiech. Kilka minut później, gdy skończyłem jeść, po prostu się położyłem. W całym domu panowała ciemność, a jedyne światło było te na zewnątrz, idealnie oświetlające moich przyjaciół. Bolał mnie fakt, że tak świetnie bawią się beze mnie. Kiedyś wszystko robiliśmy razem. A od pewnego czasu wszystko zaczęło się sypać i mam wrażenie, że to wszystko moja wina. Może gdybym częściej pomyślał o tym, co robię, nie leżałbym tak teraz i nie patrzył jak omija mnie cała frajda. Ale po co, lepiej być takim debilem i schrzanić wszystko.
Moje myśli przerwał Omar, wchodzący do środka. Spojrzał na mnie przelotnie, a później skierował się do korytarza. Chwilę potem usłyszałem cichy trzask drzwi wyjściowych. Czyżby książę zostawił swoją księżniczkę? Jaki pech.
Rozmowy na zewnątrz ucichły. Przyglądałem się Olivii, która rozmawiała z kimś zawzięcie przez telefon. Olly stał obok, prowadząc rozmowę z Felixem. Alexis za to zbliżała się w moją stronę. Czekaj, co? Podniosłem się do pozycji siedzącej, patrząc jak blondynka staje przede mną.
- Widziałeś gdzieś kaczorka? - spytała, patrząc na mnie uważnie.
- W stawie pływał. Do góry nogami - prychnąłem i wywróciłem oczami. Fuknęła, tupiąc nogą, po czym wyszła obrażona z pokoju. Ukradkiem widziałem jak kieruje się na górę, ale nie fatygowałem się, aby zwrócić jej uwagę. Przecież i tak czuje się tu jak w domu. Zastanawiało mnie bardziej, gdzie zniknął Omar. Słyszałem, że wyszedł, ale nie powiedział nic dla swojej zdobyczy? Eh, może nie powinienem tak o niej mówić. Przecież nic mi nie zrobiła. Ukradła mi przyjaciela. Nie, nie zrobiła tego. To on ją wziął. Wziął? Można wziąć sobie dziewczynę? Dlaczego ja do cholery rozmawiam sam ze sobą? UGH.
- Dołączysz do nas? - przerwał mi delikatny głos. Spojrzałem w prawo i ujrzałem Olivię. Obok niej stała już Alexis. Obie uważnie mi się przyglądały. Czy to spisek?
- Eee...co?
- Chodź z nami do ogrodu - tym razem odezwała się Alexis. Westchnąłem głośno, pokazując moje niezadowolenie, ale ostatecznie kiwnąłem głową i wstałem. Razem z nimi wyszedłem na dwór, a tam poczułem jak robi mi się chłodno. Jakim cudem oni są tak rozgrzani, podczas, gdy ja prawie zamarzam?
- W końcu wyszedłeś z tej nory! - krzyknął Olly, gdy zobaczył, że do nich podszedłem. Kiwnąłem głową, zajmując miejsce na huśtawce. Podniosłem głowę, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Zakłopotany spojrzałem na czwórkę, stojącą przede mną. Każdy z osobna uważnie mi się przyglądał.
- O co chodzi? - spytałem.
- Omar przyniesie pizzę i będziemy grać, dołączysz do nas? - odpowiedziała Alexis.
- Jakby nie mógł jej zamówić. W co będziecie grać?
- W butelkę - wyszczerzył się Olly. To będzie ciekawie...

Niedługo później wrócił Omar, z tak jak mówili, trzema kartonami pizzy. Jako, iż zgodziłem się z nimi pobawić, siedzę teraz w kółku, pomiędzy Alexis, a Ollym. Między nami leży butelka, którą przyniósł Felix. Jako pierwszy zakręcił Omar. Wypadło na Olivię, która wybrała wyzwanie. Nie byłem wcale zdziwiony, gdy Omar kazał jej iść z Ollym na 'Siedem minut w niebie'. Kiedy wrócili usta obojga były zaczerwienione, a włosy rozczochrane. Wszyscy się zaśmialiśmy i powróciliśmy do gry. Brunetka zakręciła, a osobą, która również wybrała wyzwanie był Felix. On musiał skoczyć do basenu sąsiadów, krzycząc przy tym, że zabił im kota. Oczywiście to wykonał, a my znów pogrążyliśmy się w śmiechu. Zabawniej było, gdy pani Angela wybiegła z domu, krzycząc, że zadzwoni na policję. W końcu wrócił na miejsce i powróciliśmy do gry. Gdy on zakręcił butelką, wskazała ona Alexis, która przez chwilę się wahała, ale w końcu wybrała wyzwanie. Jako swoje zadanie musiała zrobić malinkę na szyi wybranej osoby. Logiczne, że tą osobą był Omar, który był bardzo zadowolony z tego faktu. Przestałem zwracać większą uwagę na to, jakie zadania otrzymują wszyscy po kolei. W końcu jednak, gdy Felix znów zakręcił, szyjka butelki wskazała mnie.
- Prawda - powiedziałem od razu. Nie miałem najmniejszej ochoty na skakanie przez płoty, bądź krzyczenie czegoś na całą okolicę, a tym bardziej na całowanie.
- Kto jest tym chłopakiem, którego kochasz? - spytał, nie zastanawiając się nawet nad swoimi słowami. Spojrzałem na niego, nie dowierzając, że naprawdę to powiedział. Jak na zawołanie oczy pozostałej czwórki przeniosły się najpierw na niego, a później na mnie. Widziałem kpinę w oczach Omara i zaskoczenie w oczach dziewczyn. Twarz Olly'ego nie wyrażała nic, oprócz ciekawości.
- Oscar jest gejem? Wow, to ciekawe wiadomości! - krzyknął brunet, śmiejąc się.
- Nie rozumiem o co ci chodzi - mruknąłem, podnosząc się z ziemi.
- Zawsze podejrzewałem Felixa o te sprawy, a tu niespodzianka! Mój przyjaciel został pedałem i nawet nie chciał nam o tym powiedzieć. Powinienem czuć się zraniony? - udał smutek, przykładając sobie dłoń do piersi, ale po chwili się roześmiał.
- Omar, przestań - odezwała się Alexis, łapiąc go za rękę i mocno ściskając.
- Przestań? To on mnie poucza jak powinienem się zachowywać i jak żyć, a sam jest...taki! Uważasz się za lepszego? Zdradzę ci sekret... Wcale nie jesteś lepszy! - krzyknął. Jego głos ociekał nienawiścią, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- Zamknij mordę! - również krzyknął Felix. Spojrzałem na niego, a obraz przed oczami zaczął mi się zamazywać. Debilu, nie wyj...
- Dlaczego ja cię w ogóle uważałem za przyjaciela? Zawsze tylko próbujesz naprawić innych, a sam się zepsułeś. Na jaką drogę ty zszedłeś... Jesteś zerem Oscar - splunął, patrząc na mnie z pogardą. Jeszcze nigdy nie widziałem w nim tyle nienawiści. Spojrzałem na pozostałych, którzy stali niepewnie się mi przyglądając. Alexis zajęło chwilę, ale w końcu odciągnęła bruneta w bok. Wzrok Felixa był przepraszający, ale nie byłem teraz w stanie na niego dłużej patrzeć. Olivia z Ollym po prostu stali i patrzyli. Mam wrażenie, że nikt w tej chwili nie wiedział jak się zachować.
- Aha, ok - mruknąłem i ostatni raz spoglądając na wszystkich, wróciłem do domu. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi tarasowe, aby następnie ruszyć na górę. Czułem ogromną gulę w gardle, a chwilę później po moim policzku spłynęła samotna łza. Wytarłem ją rękawem i wszedłem do mojego pokoju. Zanim zamknąłem drzwi, usłyszałem jeszcze głośny krzyk, ale nie byłem pewien do kogo należy. Przekręciłem kluczem w zamku i rzuciłem się na łóżko. Przyciągnąłem do siebie poduszkę, zamykając oczy i licząc do dziesięciu. Leżąc tak kilka minut zastanawiałem się, co ja takiego złego zrobiłem. Czym zawiniłem i co jest złego w tym, że nie jestem taki jak wszyscy. Nagle rozległ się głośny pisk, a po nim dźwięk tłuczonego szkła. Krzyki powróciły, a ja mogłem usłyszeć wyraźny głos Omara, Felixa i Olly'ego. Między nimi doszły mnie głosy dziewczyn, ale nie dałem rady zrozumieć tego co mówią. Byłem jedynie pewien, że się kłócą. I to na sto procent moja wina.
Przekręciłem się na drugi, po czym usłyszałem dźwięk telefonu. Wstałem z łóżka, a urządzenie znalazłem koło drzwi do łazienki. Podniosłem i jakie było moje zdziwienie, kiedy nie zauważyłem żadnego uszkodzenia. Wzruszyłem sam do siebie ramionami i odblokowałem ekran, a tam ujrzałem nową wiadomość od Cute Boy'a.

@cuteboy: Nienawidzę siebie

Zaśmiałem się cicho, czytając treść od niego. Kilka razy już mi to pisał, za każdym razem mnie to bawi. Ale tym razem zgadzam się z jego słowami. Ja również nienawidzę siebie...
Nie odpisałem mu. Położyłem tylko telefon na szafce, a sam przeszedłem do łazienki. Głosy na dole ucichły, a ja spokojnie wziąłem sobie prysznic. Nie odczuwałem już takiego żalu, ale nadal było mi smutno. Słowa Omara wywołały u mnie ogromne poczucie winy. Nie jestem nawet pewny z jakiego powodu, w końcu nic nie zrobiłem.
Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach i położyłem się do łóżka. Wtuliłem się w poduszkę, a sen nadszedł bardzo szybko. Zanim zasnąłem słyszałem pukanie w drzwi, jednak byłem zbyt leniwy, aby się podnieść i otworzyć, więc to zignorowałem. Sny, jakie mnie nawiedzały mnie tej nocy były jak marzenie. Idealne, kochane, ale skończyły się tragicznie. Wszystko przeze mnie...


12 sty 2016

1.7 Serious conversation


~ Felix ~
Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms-a. Mruknąłem niezadowolony, bo naprawdę potrzebowałem jeszcze kilku godzin snu, po tym, jak zasnąłem dopiero o 3 nad ranem. Kiedy melodia się powtórzyła, wyjąłem urządzenie spod poduszki i odblokowałem ekran. Dlaczego ja do cholery nie wyłączyłem wi-fi? Przekląłem pod nosem, wchodząc w aplikację kik, skąd przychodziły powiadomienia. Kliknąłem pierwszą ikonkę konwersacji, czytając wiadomości.

@boy97: Mogę cię prosić o radę?
@boy97: Zapewne się mylę, ale wydaje mi się, że między nami zaiskrzyło
@boy97: Chodzi mi oczywiście o mnie i Sandy'ego
@boy97: Wczoraj był taki kochany, uroczy, miły
@boy97: Spędziliśmy razem kilka godzin
@boy97: I były to naprawdę cudowne godziny
@boy97: Ale boję się, że to zostanie za nami
@boy97: Co powinienem zrobić?
@cuteboy: Porozmawiać z nim?

Odpisałem, odłożyłem telefon i znów się położyłem. Zamknąłem oczy, układając się wygodnie. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że gdy byłem już na pół śpiący, drzwi mojego pokoju się otworzyły, a do środka wpadł Oscar. Jego twarz była wyjątkowo zmartwiona, a w dłoniach ściskał telefon. Szybko podniosłem się z łóżka, aby stanąć przed nim.
- Coś nie tak? - spytałem.
- Ja...um... Nie wiem od czego mam zacząć...chciałabym...chyba chcę z tobą porozmawiać - mruknął. Przez całą swoją wypowiedź się jąkał, a ja w tej chwili jedyne o czym marzyłem, to móc go przytulić. Tak inaczej, nie tak po przyjacielsku, jak zawsze.
- W takim razie słucham. Coś się stało? Coś złego? Oscar, odezwij się no - jęknąłem zirytowany, kiedy milczał. Rozejrzał się po moim pokoju, aż w końcu usiadł na łóżku. Zrobiłem to samo, jednak zachowując dystans. Wlepiłem wzrok w jego idealną twarz i czekałem, aż coś powie.
- Myślę, że się zakochałem - odezwał się nagle.
- Uh, to świetnie, prawda? Miłość to cudowne uczucie i myślę, że zasługujesz na to jak najbardziej. Porozmawiaj z tą szczęściarą, a gdy wam się uda, przedstaw nam ją - powiedziałem. Starałem się, naprawdę się starałem, aby mój głos brzmiał pewnie. Niestety, już po kilku słowach miałem w gardle ogromną gulę. Posłałem mu uśmiech, który nie do końca był szczerzy, ale co ja mogę zrobić? Osoba, którą kocham właśnie powiedziała, że się zakochała. Nie wydaje mi się, żeby to był powód do radości.
Oscar spojrzał na mnie, a ja miałem wrażenie, że jego oczy błyszczą od łez. Blondyn po chwili zerwał się z łóżka i podszedł do okna. Patrzyłem na niego, nie do końca rozumiejąc o co chodzi. Stał tak przez kilka minut, podczas których oboje milczeliśmy. Kiedy w końcu się odwrócił jego usta wykrzywiły się w grymasie.
- Nie jestem pewny czy ludzie to zaakceptują - mruknął. 
- Dlaczego mieliby tego nie zrobić? Miłość to miłość. Nie liczy się z kim, liczy się uczucie, które was dzieli. Dla mnie i dla chłopaków zawsze będziesz tą samą osobą, więc jestem pewny, że nie musisz obawiać się odrzucenia. Po za tym myślę, że twoja sprawa. W sensie, ty spotykasz się z tą osobą, nie inni, więc nie powinno to kogoś za bardzo obchodzić.
- A co jeśli to jest chłopak? - spytał, wyraźnie dając nacisk na ostatnie słowo. Otworzyłem szerzej oczy, co było naprawdę dziwne zważywszy, że przed chwilą się obudziłem. Czy on powiedział chłopak? Tak, debilu, głuchy jesteś?! A to znaczy, że...jeśli zakochał się w chłopaku to jest gejem. Ewentualnie bi, ale wciąż pociągają go faceci. Ale to nie znaczy, że mam szansę. Skoro się zakochał, to już mnie ktoś wyprzedził. Kurwa, Oscar! Przez tyle lat byłem obok, jak mogłem nie zauważyć, że to właśnie faceci go kręcą? Może... Może gdybym powiedział mu wcześniej o moich uczuciach...może to mnie by pokochał. Jakim ja jestem debilem!
- Felix...powiedz coś - moje przemyślenia przerwał jego delikatny głos. Podniosłem głowę, patrząc na niego. Stał teraz naprzeciw mnie, nerwowo bawiąc się palcami.
- To wciąż jest miłość - wydukałem w końcu, a on tylko westchnął głośno.
- Wybacz, że cię obudziłem i zawracam głowę - powiedział i nie czekając na moją odpowiedź - wyszedł. Walnąłem się dłonią w czoło, jakby to miało sprawić, że stanę się mądrzejszy. Po prostu debil, jak zawsze. Kurwa mać.
Niestety nie dałem rady już zasnąć. Około godzinę później zszedłem do kuchni, gdzie o dziwo nikogo nie było. Spojrzałem na zegar, wiszący na ścianie i wszystko się wyjaśniło. Godzina dziesiąta to zbyt wcześnie, aby którykolwiek z chłopaków już nie spał. Wyjątkiem był Oscar, który wstał najwcześniej z nas, ale jego również tu nie było.
Postanowiłem być dobrym przyjacielem i zabrałem się za przygotowanie naleśników. To było jedyne co umiałem. Zazwyczaj w kuchni przebywał Olly, czasem Oscar. Omara nikt nie dopuszczał nawet do narzędzi kuchennych, bo gdy raz się tak stało...musieliśmy wzywać straż. Mieszałem ciasto w misce, gdy do pomieszczenia wszedł Oscar. Spojrzał na mnie, ale nic nie mówiąc usiadł przy stole. Przed sobą postawił laptopa, trzymanego w rękach. Jego wzrok całkowicie skupił się na ekranie, a ja smażąc naleśniki, cały czas na niego spoglądałem.
Pół godziny później ustawiłem stos naleśników na stole. Rozstawiłem cztery talerze i usiadłem na przeciwko Oscara. On odstawił komputer na blat, po czym zaczął jeść. Zrobiłem to samo, a przez cały czas panowała między nami cisza. W końcu przyszła pozostała dwójka, a gdy ujrzeli śniadanie - rzucili się na mnie. Dosłownie. Omar wlazł mi na kolana dziękując i śmiejąc się przy tym. Chwilę potem siedział obok, jedząc. Kiedy wszyscy skończyliśmy jeść, schowałem naczynia do zmywarki i oparłem się o blat, patrząc na przyjaciół. Ten poranek zdecydowanie był taki jak dawniej. Oprócz mojej porannej rozmowy z Oscarem, bo to akurat nie było w naszym stylu.
- Macie jakieś plany na dzisiaj? - spytałem.
- Możemy zaprosić Olivię? - spytał Olly, patrząc to na mnie, to na Oscara.
- Alexis też! - krzyknął Omar..
- Dlaczego pytacie się nas o zgodę? I tak zrobicie co chcecie - prychnął Oscar, wstając ze swojego miejsca i wychodząc z kuchni. Wytrzymał dłużej, niż myślałem.
- Blondas chyba ma rację - zaśmiał się Omar, pocierając dłonie. - Olly, napisz do Olivii, a ja pójdę wziąć prysznic. - dodał, po czym wstał i również wyszedł. Westchnąłem głośno, ignorując spojrzenie przyjaciela i wyjąłem telefon.

@cuteboy: Spieprzyłem sprawę, jak zawsze
@boy97: Chciałbym ci pomóc
@cuteboy: Spraw, że stanę się mądrzejszy
@boy97: Wiesz, że nie potrafię
@cuteboy: Ja również tego nie potrafię
@cuteboy: Odrzuciłem najlepszego przyjaciela
@cuteboy: Olałem dla reszty przyjaciół
@cuteboy: Jak bardzo głupi jestem?
@boy97: Czasami robimy głupie rzeczy, bo nie mamy czasu ich przemyśleć
@cuteboy: Powinienem zwracać większą uwagę na osobę, którą kocham, prawda?
@boy97: Prawda, ale jak już mówiłeś. Jesteś głupi ;)
@cuteboy: Wow, dzięki
@boy97: Do usług F
@cuteboy: Potrafisz być bardzo wredny J
@boy97: Taka moja natura (:
@cuteboy: Co jeszcze masz w naturze?
@boy97: Podrywać takich chłopców jak ty ;)
@cuteboy: Czy nasza znajomość przeszła na inny poziom?????
@boy97: Ty mi powiedz
@cuteboy: Bardzo cię lubię F, ale kocham innego
@boy97: A czy ja powiedziałem, że cię kocham?
@boy97: Staram się ciebie poderwać, lol
@cuteboy: Dziwnie się dziś zachowujesz
@boy97: Nie przejmuj się ;)
@boy97: Muszę lecieć, do potem



8 sty 2016

1.6 Magic moments



~ Felix ~
@cuteboy: Mogę zadać ci pytanie, J?
@boy97: Trochę się obawiam, ale dawaj.
@cuteboy: Gdzie mieszkasz?
@boy97: W Szwecji

Mrugnąłem kilkukrotnie, nie mogąc uwierzyć, że mieszka tu, gdzie ja. Może jest szansa, że kiedyś się spotkamy, że poznam osobę, która mnie rozumie. Zawsze jest taka szansa, prawda? 
Podniosłem wzrok z nad telefonu, spoglądając na wchodzącego do salonu Oscara. Posłał mi uśmiech, ale nic nie mówiąc i poszedł do kuchni. 

@cuteboy: Dzwonię na policję, bo skradziono mi serce
@boy97: Coś ty ćpał? 
@cuteboy: Zaćpałem się uśmiechem mego ukochanego

- Sandy! - krzyknął Oscar. Spojrzałem na niego zaskoczony, przypominając sobie od razu, że Boy 97 nazywa tak swojego przyjaciela. 
- Co mówiłeś? - spytałem, chcąc się upewnić, że dobrze usłyszałem. 
- Um... Felix przynieś mi piasek - odpowiedział. Westchnąłem głośno, bo jak zwykle słyszę co chcę.
- Po co ci piasek w kuchni?
- Muszę...um...przesadzić kwiatki. Albo nie, poradzę sobie!
- Jakbyś mnie potrzebował to będę tu siedział caaaały dzieeeń - przeciągnęłam dwa ostatnie wyrazy. Usiadłem wygodniej na fotelu i odblokowałem telefon, chcąc znów napisać do J, ale do pomieszczenia wszedł Olly, prowadząc za sobą Olivię. Ich dłonie były splecione, a pierwsza myśl jaka pojawiła mi się w głowie, to czy już wygrał.
- Cześć - powiedział, a dziewczyna machnęła ręką. Skinąłem głową w ich stronę, powracając do telefonu, ale znów nie było mi to dane, bo przyszedł Omar z Alexis. Chyba nici z mojego cichego dnia. Dzięki chłopaki. 
- Poznaliście się, nie? - spytał brunet, spoglądając to na mnie, to na swoją towarzyszkę.
- Tak, kaczuszko - odpowiedziała za nas oboje blondynka, mrugając w jego stronę, jak niedorozwinięta, a ja ryknąłem śmiechem. Przez dłuższą chwilę nie mogłem złapać oddechu, a wydawane przeze mnie dźwięki, ani trochę nie przypominały śmiechu. Uspokoiłem się dopiero, gdy w przejściu stanął Oscar, mierząc mnie niepewnie wzrokiem.
- O co ci chodzi, debilu? - prychnął Omar, a ja próbując mu odpowiedzieć, znów się roześmiałem. Olivia stała kawałek dalej chichocząc pod nosem, a Alexis fuknęła niczym foka i wtuliła się w bok Omara. On objął ją ramieniem, przyciągając bliżej, jakby nie wystarczało mu, że dotyka go całym swoim ciałem. Wleź mu na głowę, to może się ucieszy...
- Możemy pogadać? Na osobności? - spytałem, po dłuższej chwili. Zmrużył oczy, przyglądając mi się dokładnie, ale w końcu kiwnął głową. Szepnął coś na ucho dla blondynki, po czym ta go puściła i zajęła miejsce na kanapie. Wstałem ze swojego miejsca i wyszedłem na korytarz, po drodze łapiąc Oscara za ramię i ciągnąć go za sobą. Zatrzymałem się w miejscu, gdzie byłem pewien, że dziewczyny nie usłyszą. Chwilę później Omar stanął przed nami, zakładając ręce na piersi.
- O co tym razem będziesz się czepiał? - mruknął.
- O nic. Chciałem zadać ci tylko pytanie, ale myślę, że się powstrzymam. Wyjdzie w praniu. A teraz przedstaw mi swój plan na najbliższe godziny. Jakiś film? - spytałem, rezygnując z mojego poprzedniego pytania. Myślę, że to czas, aby naprawić trochę nasze relacje. Ani ja, ani Oscar, ani nikt inny nie wpłyniemy na decyzje naszych przyjaciół i nie zrobimy z nich aniołków. Jedyne co mogę i co zrobię to porozmawiam z dziewczynami, a to czy mnie posłuchają to ich wybór. Ale to kiedy indziej. Dziś jest dzień, w którym czas na zgodę.
- Właściwie to planowałem zrobić imprezę - odpowiedział, uśmiechając się szeroko. Oscar od razu prychnął na jego słowa, opierając się ramieniem o ścianę i przyglądając brunetowi uważnie.
- Oczywiście, że chcesz zrobić imprezę. Musisz pochwalić się swoją dziewczyną, prawda? - spytał, dając wyraźny nacisk na wyraz 'swoją'.
- Oscar, daj mu spokój. Przecież nie musisz tutaj siedzieć - powiedziałem w stronę przyjaciela. Spojrzał na mnie dziwnie, otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowo z niego nie wyszło.
- Teraz i ty przeciwko mnie, wow, dzięki, super - odezwał się nagle. Otworzyłem szerzej oczy, będąc nieźle zaskoczonym jego słowami. Dlaczego do cholery on tak pomyślał? Oscar, ja cię kocham!
- To jak, Fel? Zaproszę kilku znajomych, oczywiście nie wielu, bo nie będę miał wtedy czasu spędzić z Alexis. Co powiesz na dwadzieścia osób? Chociaż nie... Zaproszę tylko Lucasa i Lori, żeby poznali dziewczyny. A ty sztywniaku - mówił Omar, wskazując palcem na stojącego obok mnie blondyna. - Lepiej zamknij się w pokoju i romansuj z tą swoją laską - dodał.
- To się nazywa przyjaciel w XXI wieku - mruknął Oscar, po czym odepchnął Omara i wrócił do salonu. Chciałem za nim pobiec i przytulić, ale zarazem nie chciałem znów wchodzić w konflikt z Omarem. Co ja mam do cholery zrobić?!
- Olej go - brunet poklepał mnie po ramieniu i również wrócił do salonu. Chwilę później usłyszałem głośny śmiech dziewczyn. Westchnąłem głośno i usiadłem na schodach. Przetarłem dłońmi twarz, jakby to miało mi pomóc. Niestety to nic nie dało. Zamiast tego dopadło mnie poczucie winy, choć tak naprawdę nic nie zrobiłem. Oscar, przytul mnie... 
Wyjąłem z kieszeni telefon, odblokowując go i wchodząc na Twittera. Przejrzałem kilka nowości, ale nic nie było zbytnio ciekawe i wystarczające, abym zawiesił na tym oko na dłużej. Wyszedłem z aplikacji, następnie włączając Instagrama, a moim oczom od razu rzuciło się najnowsze zdjęcie dodane przez Oscara, godzinę temu. Uśmiech sam pojawił się na moim ustach, gdy ujrzałem jego roześmianą twarz. A właściwie pół twarzy, ale mimo to, zdjęcie było cholernie urocze. W końcu wyłączyłem i to, a wszedłem na kik'a. Czekała na mnie jedna wiadomość od Johana i trzy wiadomości od innej osoby. Jako pierwsze kliknąłem te inne.


@susie267: Hej przystojniaczku
@susie267: Chciałam tylko zadać ci pytanie
@susie267: Bolało jak spadłeś z nieba?

Zaśmiałem się pod nosem, nie wierząc, że niektóre dziewczyny są tak puste i nie mają żadnego poczucia własnej wartości. Okej, może w tych trzech zdaniach nie ma podtekstu seksualnego, ale patrząc na jej zdjęcie, już wiem, co by mi odpisała. Dlatego zrezygnowałem, usuwając konwersację z tą jakże uroczą blondynką i wracając do Boy'a 97.

@boy97: Dlaczego niektórzy ludzie są tacy bezmyślni?
@cuteboy: Wydaje mi się, że po prostu niektórzy boją się być sobą, więc udają kogoś kim nie są, aby nie zostać odrzuconym przez społeczeństwo. Tym samym często robią bezmyślne rzeczy, ranią bliskich i siebie. A inni po prostu są głupi.
@boy97: Ciekawy jestem, do której kategorii mogę zaliczyć mojego przyjaciela
@cuteboy: Tego, którego kochasz?
@boy97: Nie. Sandy jest idealny
@cuteboy: Ok, rozumiem. A przynajmniej udam, że rozumiem żeby cię nie zasmucać
@boy97: Dziękuję, że jesteś normalny
@cuteboy: To by pozostawiało wiele do życzenia, ale staram się nie być głupi ^-^
@boy97: Wydaje mi się, że z każdą kolejną wiadomością zbliżamy się do siebie
@boy97: Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale wydaje mi się, że stajesz się mi bliski
@boy97: Więc mam radę. Nie spierdol tego, bo nie chcę się zawieść. Ufam ci
@boy97: A teraz wybacz, muszę iść

Schowałem telefon do kieszeni, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich Lucas ze swoją dziewczyną. Podniosłem się, po czym przywitałem z przyjacielem. Zaprowadziłem tą dwójkę do salonu, gdzie na kanapie siedział Omar, pomiędzy jego nogami Alexis, na fotelu Olly, a na jego kolanach Olivia. Do pomieszczenia wszedł również Oscar i tak jak reszta przywitał się z naszymi gośćmi. Zająłem sobie miejsce w drugim fotelu, reszta również się rozsiadła i zaczęliśmy rozmawiać. Tak po prostu, bez żadnych kłótni. Głównym tematem była nasza muzyka. Każdy brał udział w konwersacji i było naprawdę miło. Oczywiście pomijając nienawistne spojrzenia Oscara i Omara, których na szczęście nie było dużo. Myślę, że te kilka godzin jakie spędziliśmy na wspólnych rozmowach, śmiechu sprawiło, że atmosfera panująca się trochę polepszy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Około godziny 22 para wyszła z naszego domu. Po odprowadzeniu ich do drzwi, wróciłem do salonu, gdzie zastałem naprawdę uroczy widok. Alexis, siedząca na ziemi odwrócona w stronę Omara twarzą uśmiechała się szeroko (i chichotała co chwilę), podczas gdy on pocierał swoim nosem jej. Jej dłonie obejmowały jego szyję, gdy podniosła się z podłogi, aby móc usiąść na kolanach bruneta. On swoimi rękami objął ją w pasie, przyciągając bliżej i właśnie wtedy ich usta się połączyły. Gdybym nie wiedział jakie są prawdziwe intencje Omara, kibicowałbym ich związkowi, bo musiałem przyznać, że w tej chwili był to cholernie uroczy widok.
Po cichu przeszedłem do kuchni, gdzie również nie byłem sam. Na jednym z kilku blatów siedziała Olivia, a między jej nogami stał Olly. Jedna z jego dłoni kurczowo trzymała szatynkę za biodro, a druga znajdowała się na jej policzku. Usta dziewczyny wygięte były w delikatnym uśmiechu, a jej palce wplecione we włosy chłopaka. Nawet mnie nie zauważyli, bo szeptali do siebie krótkie słowa, których nawet nie byłem w stanie usłyszeć. Chwilę później ona zachichotała, a on wykorzystał okazję, wpijając się czule w jej usta. Oddawała jego pocałunki z radością i pożądaniem, które mogłem wyczuć stojąc kilka metrów od nich.
Opuściłem pomieszczenie i nie przerywając żadnej z par, ruszyłem na górę. Przechodząc koło pokoju Oscara usłyszałem dźwięki gitary i jego delikatny głos. Zapukałem lekko w drzwi, a kiedy mi nie odpowiedział, po prostu wszedłem. Na brzegu łóżka siedział blondyn, a na jego kolanach znajdowała się gitara. Podszedłem bliżej i dopiero wtedy mnie zauważył, po czym przerwał swoją grę.
- Nie przerywaj, kocham słuchać jak grasz - powiedziałem, siadając obok niego. Skinął głową i znów zaczął grać. Niestety nie na długo, bo po sekundzie zaczęły mu się mylić akordy, a z jego ust wyleciało kilka przekleństw. Już odkładał gitarę, ale złapałem jego dłonie, aby zatrzymać te zamiary. Spojrzał na mnie zmieszany, a ja przysunąłem się bliżej. Przełknąłem cicho ślinę i złapałem za jego dłonie. Ułożyłem je odpowiednio na instrumencie, drugą ręką zacząłem pociągać za struny. Cały czas pomagałem mu zmieniać akordy, więc moja ręką nie rozstawała się z jego. Mogę się założyć, że czuł mój ciężki oddech na swoim policzku. Zacząłem cicho nucić słowa piosenki, a on po chwili do mnie dołączył. Moje serce wybijało nierówny rytm, sprawiając, że mój głos zaczął lekko drżeć, ale udało mi się to opanować.
Właśnie w takich momentach zakochuję się w nim coraz bardziej i bardziej. Zakopuję się w bagnie zwanym miłość i jest mi tu dobrze. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby on to odwzajemniał.
- Dziękuję, że tu ze mną jesteś - szepnął, gdy skończyliśmy grać.
- Jestem przy tobie zawsze, gdy mnie potrzebujesz Oscar - odpowiedziałem, równie cicho. Wydawało mi się, że zbyt głośne dźwięki wszystko zepsują, zniszczą tą chwilę.
- Dziękuję - powtórzył, posyłając mi uśmiech. Odwzajemniłem go i powróciliśmy do grania. Tej nocy siedzieliśmy tak przez długi czas, grając na gitarze i śpiewając. Może nie było to profesjonalne, idealne, a tym bardziej dokładne, ale miało w sobie odrobinę magi. Sprawiło, że moje serce się radowało, a głos drżał. A to wszystko zasługa tego uroczego blondyna, który zawrócił mi w głowie swoimi niebieskimi oczami, szerokim uśmiechem i idealnym charakterem. Sprawił, że pokochałem go, mimo wad, jakie posiada. Po prostu go pokochałem. Stał się dla mnie całym światem.
Chcę tylko zaznać szczęścia. Najlepiej przy boku Oscara. Proszę...


5 sty 2016

1.5 Trial



~ Oscar ~
Od ostatnich wydarzeń minęło kilka dni. Przez cały ten czas w domu panowała napięta atmosfera. Ja rozmawiałem tylko z Felixem, a chłopaków ignorowałem. Niestety, dziś był dzień, w którym musieliśmy iść razem do studia, aby poćwiczyć. Omar wyszedł z domu z samego rana, informując nas, że pojawi się dopiero na miejscu. Olly przez cały czas siedział przed telewizorem, a ja w pokoju. Nie miałem pojęcia, gdzie jest Felix, ale akurat teraz byłem bardziej zajęty czymś innym.

@boy97: Czasem się zastanawiam dlaczego nie mieszkam z rodzicami
@cuteboy: Ja też z nimi nie mieszkam, mimo, że mam 17 lat
@boy97: Nie wiedziałem o tym :O
@boy97: Piszemy już jakiś czas, a ja dopiero się dowiaduję, że jesteś rok młodszy
@cuteboy: Czyli masz 18, tak?
@boy97: 17 + 1 daje nam 18, więc myślę, że tak
@cuteboy: Nie oceniaj mnie! Nigdy nie byłem dobry z matematyki
@boy97: Jasne, rozumiem 

Spojrzałem na godzinę u góry ekranu, a gdy zobaczyłem 16, szybko wstałem z łóżka. Założyłem koszulkę, wiszącą na drzwiach od szafy. Przejechałem dłonią po włosach i zabierając telefon, wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, gdzie Olly wciąż leżał na kanapie. 
- Musimy wychodzić - odezwałem się. Przeniósł na mnie swój wzrok, następnie spoglądając na zegar, aż w końcu kiwnął głową. Podniósł się, wyłączył telewizor i przeszedł na korytarz. Ruszyłem za nim. W ciszy ubraliśmy buty, a po chwili obok nas stanął Felix.
- Już idziemy? - spytał, spoglądając na nas. 
- Tak - odpowiedział OG. Kilka minut później całą trójką szliśmy w wyznaczonym kierunku. Dotarcie na miejsce zajęło nam około pół godziny. Na wynajmowanej dla nas sali stała odwrócona do nas tyłem dziewczyna. Jej ręce poruszały się sprawnie na boki, a chwilę później obróciła się w naszą stronę z zamiarem dalszego tańczenia, ale gdy ujrzała kogoś oprócz siebie, zaprzestała swoich ruchów, a z jej ust wydobył się pisk. Zaśmiałem się na jej reakcję. Jej policzki pokryły się różem, a dłońmi poprawiła brązowe włosy, opadające na twarz. Felix podszedł do niej, po czym się przywitał, a ja dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to jedna z dziewczyn, którą poznaliśmy kilka dni temu. 
- Olivia, prawda? - spytałem i również do niej podszedłem. Skinęła głową, machając wesoło do Olly'ego. Spojrzałem na nich zdezorientowany, ale zanim zdążyłem o cokolwiek spytać, do sali wpadł Omar, w towarzystwie blondynki. Trzymali się za ręce, a ona głośno się śmiała. Zmarszczyłem brwi i dopiero po chwili połączyłem fakty. To te dziewczyny...
- Niech mi ktoś przyjebie - mruknąłem, a wszyscy, włącznie z Omarem i blondi, jak na zawołanie na mnie spojrzeli. Chyba trochę za głośno...
- O co ci znowu chodzi? - spytał Omar. Machnąłem na niego ręką i podszedłem do ogromnego odtwarzacza, w rogu sali. 
- Dziewczyny zostają z nami na próbie - oznajmił Olly. 
- Taa, cokolwiek - prychnąłem, włączając muzykę. Po całej sali rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki Sheerana. Stanąłem przed ogromnym lustrem i czekałem, aż chłopaki zrobią to samo. Oczywiście tak się nie stało, bo po co?
- Zaczniemy? Czy będziecie tak stać do jutra? - spytałem głośno. Mój głos przesiąknięty był irytacją, dzięki czemu chwilę później staliśmy obok siebie. Zaczęliśmy tańczyć i na początku szło dobrze, ale nie całą minutę później Omar zaczął się wygłupiać, a Felix potykał się o własne nogi. Dziewczyny, które siedziały pod ścianą chichotały, rozmawiając ze sobą i posyłając nam niepewne uśmiechy. Czy to na pewno te same osoby, które spotkaliśmy tamtego wieczora?
- Zróbmy sobie przerwę - rzucił Olly, wyłączając muzykę, po czym wyszedł z sali, uprzednio zabierając telefon od brunetki. Omar podszedł do Alexis (jeśli dobrze zapamiętałem) i usiadł obok. Felix spojrzał na mnie, wzruszył ramionami i również wyszedł z sali. Złapałem się za głowę, bo w tej chwili jedyne co chciałem to przywalić tym debilom.
Zrezygnowany usiadłem pod ścianą, wyciągając telefon i wchodząc na kik'a. Ujrzałem nową wiadomość od Cute Boy'a. Spojrzałem jeszcze raz na moich towarzyszy, ale byli oni pochłonięci rozmową. Alexis siedziała między nogami Omara, co chwilę śmiejąc się i pocierając swoje dłonie. Olivia siedziała na przeciwko nich, robiąc coś w telefonie. Jej wzrok co chwilę wędrował w moją stronę, a następnie na drzwi. W końcu do pomieszczenia wszedł Olly i zajął miejsce obok brunetki. Posłał jej szeroki uśmiech, przez co na jej policzkach pojawiły się rumieńce. One są jakieś niedorozwinięte? Wywróciłem oczami i zabrałem się za odpisywanie.

@cuteboy: Zdradź mi jakiś swój sekret, o którym nikt nie wie
@boy97: Znasz dwa moje największe sekrety, o których nie wie nikt lol
@cuteboy: Jakie? Kiedy mi je powiedziałeś? 
@boy97: 1. Jestem gejem 2. Kocham mojego przyjaciela
@cuteboy: Ah to! Ale powiedz mi coś jeszcze no
@boy97: Hm...nie wiem, nie mam sekretów
@boy97: Może ty zdradź mi jakiś swój?
@cuteboy: Jestem dziewicom
@boy97: Chyba idiotom, możesz być prawiczkiem F...
@cuteboy: Jak zwał, tak zwał. Jedno i to samo oznacza *wywraca oczami*
@boy97: Twoja nazwa tak idealnie do ciebie pasuje, słodziaku
@cuteboy: Za to twoja niewiele, jest beznadziejna
@boy97: Wybacz, że nie jestem tak kreatywny jak ty
@cuteboy: Wybaczam boy'u
@boy97: To był sarkazm, dziewico

Zaśmiałem się do telefonu i w tym samym czasie ustał nade mną Omar. Zablokowałem ekran, chowając urządzenie do kieszeni, wstałem i spojrzałem na przyjaciela. Uśmiech na jego twarzy był szeroki, ale ociekał głupotą. Obok niego pojawił się Olly, a dziewczyn nie było już na sali. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się co znowu wymyślili.
- Oświeć mnie swoim blaskiem Omar - mruknąłem, spoglądając na niego. Obaj się krótko zaśmiali, ale po chwili spojrzeli poważni na mnie. Przez sekundę miałem wrażenie, że coś im zrobiłem. Mimo, że przyjaźnimy się już jakiś czas to chyba ostatnie dni są najgorsze. Jeszcze nigdy nie było między nami tak dziwnego napięcia, kłótni. Nawet, gdy Omar przyprowadzał Melanie nie było, aż tak źle.
- Jest sprawa, przyjacielu - odezwał się jako pierwszy Olly.
- Zaskoczcie mnie.
- Jak pewnie pamiętasz, założyliśmy się. Widziałeś dzisiaj jakie to niezłe dupeczki, więc pomyśleliśmy, że powinniśmy zrobić coś dobrego. A wtedy wpadłeś mi do głowy ty! Ostatnio chodzisz taki spięty i zestresowany, przydałby ci się relaks. Co powiesz na niezobowiązujący seks z Alexis? Albo z Olivią? Albo z obiema? Trójkąciki podobno są świetne. Chyba sam będę musiał wypróbować... - wytłumaczył Omar. A właściwie to się rozmarzył, debil.
- Czy wy nie macie nic innego do roboty? Zajmijcie się tańcem i nową piosenką, a nie dziewczynami. Wy wiecie, że one mają uczucia, prawda? To jest płeć żeńska - zaakcentowałem wyraźnie i dodałem: - one się wszystkim przejmują bardziej. Przywiązują, kochają, a potem cierpią. Ciekawe co zrobicie, jeśli się zakochacie, a laska was rzuci. I nie, nie skorzystam z waszej propozycji.
- Miłości nie ma! A poza tym, co mnie obchodzą uczucia jakichś dziewczyn? To nie mój problem, że potem płaczą i żrą lody, oglądając telewizję. Ja im nie każę się przywiązywać.
- Jesteś taki popierdolony...
- Oh, dziękuję za komplementy. Ale poważnie, zastanów się. Wolałbym, żebyś wybrał Liv, bo ja osobiście wolę Alexis dla siebie. Jeśli zrobisz to w ciągu tygodnia dostaniesz sporą sumkę od nas, nie OG? - zaśmiał się, szturchając chłopaka po prawej. Tamten skinął głową, zakładając ręce na piersi i uśmiechając się szeroko.
- Zamknij już ryj Omar! Nie prześpię się z nią za żadne pieniądze! - krzyknąłem.
- Oj wyluzuj, skoro ty nie chcesz, to ja ją przelecę - zaśmiał się Olly, pocierając dłonie i przybijając piątkę z brunetem. Popchnąłem ich w ramiona, aby następnie przejść między nimi i wyjść z pomieszczenia. Schodami, znajdującymi się w budynku zszedłem na sam dół i znalazłem się na świeżym powietrzu. Przejechałem dłonią po włosach, a głośne westchnięcie opuściło moje usta. Rozejrzałem się dookoła. Ruch na ulicy był spory o tej godzinie, więc ruszyłem wolnym krokiem w stronę domu. Po drodze spotkałem kilka fanek, którym oczywiście nie odmówiłem. Kilkanaście zdjęć i krótkie rozmowy z każdą z nich, sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kocham to co robię i to, że ludziom się to podoba. Moment, gdy idziesz ulicą i spotykasz osobę, która dziękuje ci, za to, że robisz to co kochasz jest szalone, ale ma swój urok. Chciałbym tylko przestać je oszukiwać. Zresztą, nie tylko je, ale każdego. Chciałbym móc swobodnie przyznać, że jestem gejem.
Około godziny dziewiętnastej dotarłem do naszego domu. Drzwi były otwarte, co lekko mnie zdziwiło. Zdjąłem buty i przeszedłem do kuchni, gdzie ujrzałem siedzącego przy stole Felixa. Odetchnąłem cicho i przywitałem się z nim, po czym zasiadłem naprzeciw niego.
- Gdzie reszta? - spytał po chwili ciszy.
- Zostali w studiu, chyba - wzruszyłem ramionami. Skinął głową i powrócił do jedzenia swoich płatków. Ziewnąłem, przeciągając się na krześle. - Chyba pójdę się położyć.
- Jasne - posłał mi uśmiech. 
Wstałem, po czym zgarnąłem z szafki butelkę wody i wyszedłem z kuchni. Gdy byłem już w pokoju, rozebrałem się z ubrań, odłożyłem telefon i butelkę. Przeszedłem do łazienki, gdzie zdjąłem bokserki i wszedłem pod prysznic. Po kilkunastu minutach stanąłem na szarym dywaniku i owinąwszy się ręcznikiem, spojrzałem w zaparowane lustro. Potrząsnąłem głową, chcąc pozbyć się nadmiernych kropel wody. Kilka minut później wyszedłem z łazienki i położyłem się do łóżka. Może i było jeszcze wcześnie, ale zmęczenie jakie odczuwałem w tamtym momencie było niemożliwe. Jedyne na co miałem ochotę to sen. Na moje szczęście zasnąć udało mi się w bardzo szybkim tempie.