~ Oscar ~
Warknąłem pod nosem, rzucając telefon przez cały pokój, aż odbił się od ściany i wylądował na podłodze. Nie bardzo przejmowałem się teraz, czy go uszkodziłem. Bardziej obchodziło mnie to, że Felix mnie odrzucił. No bo...okej, nie spodziewałem się cudu. Nie liczyłem, że rzuci mi się w ramiona i powie, że też woli chłopaków. Nie powiedziałem nawet, że to jego kocham. Ale serio? Otrzymać milczenie, to jakby przywalił mi w mordę. Równie dobrze mógł to zrobić. Wszystko lepsze, niż ta cisza. ''To wciąż jest miłość''. Wow, Sherlock normalnie.
Przekręciłem się na drugi bok, ściskając w dłoniach poduszkę i przeklinając w myślach swoje głupie pomysły. Co mi odwaliło, aby do niego iść? Przecież wiedziałem, że to się tak skończy. Ale nie, jak zwykle musiałem posłuchać tego głupiego głosiku w mojej głowie. Debil. Z tego co pamiętam to ja zawsze byłem określany jako ten najmądrzejszy z zespołu. Więc dlaczego robię takie głupoty? Teraz na sto procent relacja między mną, a Felixem się nie naprawi. Może powinienem pójść i powiedzieć, że żartowałem? Nie, to nic nie da. Walnąłem się w czoło, odwracając na drugą stronę.
W końcu jednak wstałem, aby zejść z powrotem do kuchni, skąd zabrałem swojego laptopa, butelkę wody i paczkę ciastek. Nie widziałem nigdzie chłopaków i chyba nie miałem ochoty wiedzieć, gdzie są. Wróciłem do swojego pokoju, w którym położyłem przyniesione rzeczy na łóżko i podniosłem telefon. Rozsiadłem się na środku, po czym włączyłem The Walking Dead.
Po obejrzeniu kilku odcinków, zrobiłem się głodny, więc musiałem odłożyć sprzęt i zejść na dół. Niestety, na samych ciastkach nie uda mi się przeżyć dnia. Jak najwolniej mogłem zwlokłem się po schodach i ku mojemu zaskoczeniu - nikogo nie było. Dopiero, gdy wchodziłem do kuchni usłyszałem dźwięk jakby tłuczonego szkła, a później głośny śmiech. Wywróciłem oczami i podszedłem do lodówki. Już miałem ją otwierać, kiedy do pomieszczenia wszedł Felix. Przeniosłem na niego swój wzrok, przyglądając mu się uważnie. Muszę wspomnieć, że był bez koszulki, więc miałem na co patrzeć.
- O Oscar, co ty tu robisz? Omar mówił, że wyszedłeś i wrócisz późno - powiedział, zgarniając z szafki ścierkę i wytarł w nią dłonie.
- Byłem cały dzień w pokoju - mruknąłem i kolejny raz wywróciłem oczami. Oczywiście, że tak powiedział, bo jakby inaczej. Przecież to Omar.
- Chcesz do nas dołączyć? Przyszły dziewczyny i siedzimy razem na dworze. Olly wpadł na pomysł, aby zrobić piknik i wszystkim to przypasowało. Jest świetnie!
- Nie wątpię. Ale nie chciałbym wam przeszkadzać, bawicie się dobrze beze mnie - powiedziałem, starając się uśmiechnąć. Niestety za dobrze mi to nie wyszło, więc odwróciłem się i sięgnąłem do szafki, z której wyjąłem kakao. Przygotowywałem sobie napój i kanapki, a przez cały ten czas czułem na sobie wzrok Felixa.
- Wiem, że coś się stało, bo nie jesteś ostatnio sobą, ale nie wiem co, więc jeśli chciałbyś ze mną porozmawiać, to wiesz, że możesz to zrobić, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi - odezwał się nagle. Miałem ochotę rzucić w niego najbliższą mi rzeczą. Jakim on jest hipokrytą! Najpierw spędza ze mną miły wieczór, później jak próbuję z nim porozmawiać to milczy, a teraz mówi to. Spierdalaj, Felix.
- Taa, dzięki - wzruszyłem ramionami.
- Jeśli chcesz to możesz do nas przyjść - powiedział, a chwilę później wyszedł z kuchni. Wypuściłem głośno powietrze, które nawet nie zauważyłem, że wstrzymywałem. Wziąłem swój posiłek i przeszedłem do salonu, gdzie usiadłem przed telewizorem. Spojrzałem w prawo, gdzie miałem idealny widok na ogród za domem. Drzwi tarasowe były uchylone, przez co również słyszałem ich śmiech. Kilka minut później, gdy skończyłem jeść, po prostu się położyłem. W całym domu panowała ciemność, a jedyne światło było te na zewnątrz, idealnie oświetlające moich przyjaciół. Bolał mnie fakt, że tak świetnie bawią się beze mnie. Kiedyś wszystko robiliśmy razem. A od pewnego czasu wszystko zaczęło się sypać i mam wrażenie, że to wszystko moja wina. Może gdybym częściej pomyślał o tym, co robię, nie leżałbym tak teraz i nie patrzył jak omija mnie cała frajda. Ale po co, lepiej być takim debilem i schrzanić wszystko.
Moje myśli przerwał Omar, wchodzący do środka. Spojrzał na mnie przelotnie, a później skierował się do korytarza. Chwilę potem usłyszałem cichy trzask drzwi wyjściowych. Czyżby książę zostawił swoją księżniczkę? Jaki pech.
Rozmowy na zewnątrz ucichły. Przyglądałem się Olivii, która rozmawiała z kimś zawzięcie przez telefon. Olly stał obok, prowadząc rozmowę z Felixem. Alexis za to zbliżała się w moją stronę. Czekaj, co? Podniosłem się do pozycji siedzącej, patrząc jak blondynka staje przede mną.
- Widziałeś gdzieś kaczorka? - spytała, patrząc na mnie uważnie.
- W stawie pływał. Do góry nogami - prychnąłem i wywróciłem oczami. Fuknęła, tupiąc nogą, po czym wyszła obrażona z pokoju. Ukradkiem widziałem jak kieruje się na górę, ale nie fatygowałem się, aby zwrócić jej uwagę. Przecież i tak czuje się tu jak w domu. Zastanawiało mnie bardziej, gdzie zniknął Omar. Słyszałem, że wyszedł, ale nie powiedział nic dla swojej zdobyczy? Eh, może nie powinienem tak o niej mówić. Przecież nic mi nie zrobiła. Ukradła mi przyjaciela. Nie, nie zrobiła tego. To on ją wziął. Wziął? Można wziąć sobie dziewczynę? Dlaczego ja do cholery rozmawiam sam ze sobą? UGH.
- Dołączysz do nas? - przerwał mi delikatny głos. Spojrzałem w prawo i ujrzałem Olivię. Obok niej stała już Alexis. Obie uważnie mi się przyglądały. Czy to spisek?
- Eee...co?
- Chodź z nami do ogrodu - tym razem odezwała się Alexis. Westchnąłem głośno, pokazując moje niezadowolenie, ale ostatecznie kiwnąłem głową i wstałem. Razem z nimi wyszedłem na dwór, a tam poczułem jak robi mi się chłodno. Jakim cudem oni są tak rozgrzani, podczas, gdy ja prawie zamarzam?
- W końcu wyszedłeś z tej nory! - krzyknął Olly, gdy zobaczył, że do nich podszedłem. Kiwnąłem głową, zajmując miejsce na huśtawce. Podniosłem głowę, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Zakłopotany spojrzałem na czwórkę, stojącą przede mną. Każdy z osobna uważnie mi się przyglądał.
- O co chodzi? - spytałem.
- Omar przyniesie pizzę i będziemy grać, dołączysz do nas? - odpowiedziała Alexis.
- Jakby nie mógł jej zamówić. W co będziecie grać?
- W butelkę - wyszczerzył się Olly. To będzie ciekawie...
Niedługo później wrócił Omar, z tak jak mówili, trzema kartonami pizzy. Jako, iż zgodziłem się z nimi pobawić, siedzę teraz w kółku, pomiędzy Alexis, a Ollym. Między nami leży butelka, którą przyniósł Felix. Jako pierwszy zakręcił Omar. Wypadło na Olivię, która wybrała wyzwanie. Nie byłem wcale zdziwiony, gdy Omar kazał jej iść z Ollym na 'Siedem minut w niebie'. Kiedy wrócili usta obojga były zaczerwienione, a włosy rozczochrane. Wszyscy się zaśmialiśmy i powróciliśmy do gry. Brunetka zakręciła, a osobą, która również wybrała wyzwanie był Felix. On musiał skoczyć do basenu sąsiadów, krzycząc przy tym, że zabił im kota. Oczywiście to wykonał, a my znów pogrążyliśmy się w śmiechu. Zabawniej było, gdy pani Angela wybiegła z domu, krzycząc, że zadzwoni na policję. W końcu wrócił na miejsce i powróciliśmy do gry. Gdy on zakręcił butelką, wskazała ona Alexis, która przez chwilę się wahała, ale w końcu wybrała wyzwanie. Jako swoje zadanie musiała zrobić malinkę na szyi wybranej osoby. Logiczne, że tą osobą był Omar, który był bardzo zadowolony z tego faktu. Przestałem zwracać większą uwagę na to, jakie zadania otrzymują wszyscy po kolei. W końcu jednak, gdy Felix znów zakręcił, szyjka butelki wskazała mnie.
- Prawda - powiedziałem od razu. Nie miałem najmniejszej ochoty na skakanie przez płoty, bądź krzyczenie czegoś na całą okolicę, a tym bardziej na całowanie.
- Kto jest tym chłopakiem, którego kochasz? - spytał, nie zastanawiając się nawet nad swoimi słowami. Spojrzałem na niego, nie dowierzając, że naprawdę to powiedział. Jak na zawołanie oczy pozostałej czwórki przeniosły się najpierw na niego, a później na mnie. Widziałem kpinę w oczach Omara i zaskoczenie w oczach dziewczyn. Twarz Olly'ego nie wyrażała nic, oprócz ciekawości.
- Oscar jest gejem? Wow, to ciekawe wiadomości! - krzyknął brunet, śmiejąc się.
- Nie rozumiem o co ci chodzi - mruknąłem, podnosząc się z ziemi.
- Zawsze podejrzewałem Felixa o te sprawy, a tu niespodzianka! Mój przyjaciel został pedałem i nawet nie chciał nam o tym powiedzieć. Powinienem czuć się zraniony? - udał smutek, przykładając sobie dłoń do piersi, ale po chwili się roześmiał.
- Omar, przestań - odezwała się Alexis, łapiąc go za rękę i mocno ściskając.
- Przestań? To on mnie poucza jak powinienem się zachowywać i jak żyć, a sam jest...taki! Uważasz się za lepszego? Zdradzę ci sekret... Wcale nie jesteś lepszy! - krzyknął. Jego głos ociekał nienawiścią, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- Zamknij mordę! - również krzyknął Felix. Spojrzałem na niego, a obraz przed oczami zaczął mi się zamazywać. Debilu, nie wyj...
- Dlaczego ja cię w ogóle uważałem za przyjaciela? Zawsze tylko próbujesz naprawić innych, a sam się zepsułeś. Na jaką drogę ty zszedłeś... Jesteś zerem Oscar - splunął, patrząc na mnie z pogardą. Jeszcze nigdy nie widziałem w nim tyle nienawiści. Spojrzałem na pozostałych, którzy stali niepewnie się mi przyglądając. Alexis zajęło chwilę, ale w końcu odciągnęła bruneta w bok. Wzrok Felixa był przepraszający, ale nie byłem teraz w stanie na niego dłużej patrzeć. Olivia z Ollym po prostu stali i patrzyli. Mam wrażenie, że nikt w tej chwili nie wiedział jak się zachować.
- Aha, ok - mruknąłem i ostatni raz spoglądając na wszystkich, wróciłem do domu. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi tarasowe, aby następnie ruszyć na górę. Czułem ogromną gulę w gardle, a chwilę później po moim policzku spłynęła samotna łza. Wytarłem ją rękawem i wszedłem do mojego pokoju. Zanim zamknąłem drzwi, usłyszałem jeszcze głośny krzyk, ale nie byłem pewien do kogo należy. Przekręciłem kluczem w zamku i rzuciłem się na łóżko. Przyciągnąłem do siebie poduszkę, zamykając oczy i licząc do dziesięciu. Leżąc tak kilka minut zastanawiałem się, co ja takiego złego zrobiłem. Czym zawiniłem i co jest złego w tym, że nie jestem taki jak wszyscy. Nagle rozległ się głośny pisk, a po nim dźwięk tłuczonego szkła. Krzyki powróciły, a ja mogłem usłyszeć wyraźny głos Omara, Felixa i Olly'ego. Między nimi doszły mnie głosy dziewczyn, ale nie dałem rady zrozumieć tego co mówią. Byłem jedynie pewien, że się kłócą. I to na sto procent moja wina.
Przekręciłem się na drugi, po czym usłyszałem dźwięk telefonu. Wstałem z łóżka, a urządzenie znalazłem koło drzwi do łazienki. Podniosłem i jakie było moje zdziwienie, kiedy nie zauważyłem żadnego uszkodzenia. Wzruszyłem sam do siebie ramionami i odblokowałem ekran, a tam ujrzałem nową wiadomość od Cute Boy'a.
Zaśmiałem się cicho, czytając treść od niego. Kilka razy już mi to pisał, za każdym razem mnie to bawi. Ale tym razem zgadzam się z jego słowami. Ja również nienawidzę siebie...
Nie odpisałem mu. Położyłem tylko telefon na szafce, a sam przeszedłem do łazienki. Głosy na dole ucichły, a ja spokojnie wziąłem sobie prysznic. Nie odczuwałem już takiego żalu, ale nadal było mi smutno. Słowa Omara wywołały u mnie ogromne poczucie winy. Nie jestem nawet pewny z jakiego powodu, w końcu nic nie zrobiłem.
Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach i położyłem się do łóżka. Wtuliłem się w poduszkę, a sen nadszedł bardzo szybko. Zanim zasnąłem słyszałem pukanie w drzwi, jednak byłem zbyt leniwy, aby się podnieść i otworzyć, więc to zignorowałem. Sny, jakie mnie nawiedzały mnie tej nocy były jak marzenie. Idealne, kochane, ale skończyły się tragicznie. Wszystko przeze mnie...
Warknąłem pod nosem, rzucając telefon przez cały pokój, aż odbił się od ściany i wylądował na podłodze. Nie bardzo przejmowałem się teraz, czy go uszkodziłem. Bardziej obchodziło mnie to, że Felix mnie odrzucił. No bo...okej, nie spodziewałem się cudu. Nie liczyłem, że rzuci mi się w ramiona i powie, że też woli chłopaków. Nie powiedziałem nawet, że to jego kocham. Ale serio? Otrzymać milczenie, to jakby przywalił mi w mordę. Równie dobrze mógł to zrobić. Wszystko lepsze, niż ta cisza. ''To wciąż jest miłość''. Wow, Sherlock normalnie.
Przekręciłem się na drugi bok, ściskając w dłoniach poduszkę i przeklinając w myślach swoje głupie pomysły. Co mi odwaliło, aby do niego iść? Przecież wiedziałem, że to się tak skończy. Ale nie, jak zwykle musiałem posłuchać tego głupiego głosiku w mojej głowie. Debil. Z tego co pamiętam to ja zawsze byłem określany jako ten najmądrzejszy z zespołu. Więc dlaczego robię takie głupoty? Teraz na sto procent relacja między mną, a Felixem się nie naprawi. Może powinienem pójść i powiedzieć, że żartowałem? Nie, to nic nie da. Walnąłem się w czoło, odwracając na drugą stronę.
W końcu jednak wstałem, aby zejść z powrotem do kuchni, skąd zabrałem swojego laptopa, butelkę wody i paczkę ciastek. Nie widziałem nigdzie chłopaków i chyba nie miałem ochoty wiedzieć, gdzie są. Wróciłem do swojego pokoju, w którym położyłem przyniesione rzeczy na łóżko i podniosłem telefon. Rozsiadłem się na środku, po czym włączyłem The Walking Dead.
Po obejrzeniu kilku odcinków, zrobiłem się głodny, więc musiałem odłożyć sprzęt i zejść na dół. Niestety, na samych ciastkach nie uda mi się przeżyć dnia. Jak najwolniej mogłem zwlokłem się po schodach i ku mojemu zaskoczeniu - nikogo nie było. Dopiero, gdy wchodziłem do kuchni usłyszałem dźwięk jakby tłuczonego szkła, a później głośny śmiech. Wywróciłem oczami i podszedłem do lodówki. Już miałem ją otwierać, kiedy do pomieszczenia wszedł Felix. Przeniosłem na niego swój wzrok, przyglądając mu się uważnie. Muszę wspomnieć, że był bez koszulki, więc miałem na co patrzeć.
- O Oscar, co ty tu robisz? Omar mówił, że wyszedłeś i wrócisz późno - powiedział, zgarniając z szafki ścierkę i wytarł w nią dłonie.
- Byłem cały dzień w pokoju - mruknąłem i kolejny raz wywróciłem oczami. Oczywiście, że tak powiedział, bo jakby inaczej. Przecież to Omar.
- Chcesz do nas dołączyć? Przyszły dziewczyny i siedzimy razem na dworze. Olly wpadł na pomysł, aby zrobić piknik i wszystkim to przypasowało. Jest świetnie!
- Nie wątpię. Ale nie chciałbym wam przeszkadzać, bawicie się dobrze beze mnie - powiedziałem, starając się uśmiechnąć. Niestety za dobrze mi to nie wyszło, więc odwróciłem się i sięgnąłem do szafki, z której wyjąłem kakao. Przygotowywałem sobie napój i kanapki, a przez cały ten czas czułem na sobie wzrok Felixa.
- Wiem, że coś się stało, bo nie jesteś ostatnio sobą, ale nie wiem co, więc jeśli chciałbyś ze mną porozmawiać, to wiesz, że możesz to zrobić, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi - odezwał się nagle. Miałem ochotę rzucić w niego najbliższą mi rzeczą. Jakim on jest hipokrytą! Najpierw spędza ze mną miły wieczór, później jak próbuję z nim porozmawiać to milczy, a teraz mówi to. Spierdalaj, Felix.
- Taa, dzięki - wzruszyłem ramionami.
- Jeśli chcesz to możesz do nas przyjść - powiedział, a chwilę później wyszedł z kuchni. Wypuściłem głośno powietrze, które nawet nie zauważyłem, że wstrzymywałem. Wziąłem swój posiłek i przeszedłem do salonu, gdzie usiadłem przed telewizorem. Spojrzałem w prawo, gdzie miałem idealny widok na ogród za domem. Drzwi tarasowe były uchylone, przez co również słyszałem ich śmiech. Kilka minut później, gdy skończyłem jeść, po prostu się położyłem. W całym domu panowała ciemność, a jedyne światło było te na zewnątrz, idealnie oświetlające moich przyjaciół. Bolał mnie fakt, że tak świetnie bawią się beze mnie. Kiedyś wszystko robiliśmy razem. A od pewnego czasu wszystko zaczęło się sypać i mam wrażenie, że to wszystko moja wina. Może gdybym częściej pomyślał o tym, co robię, nie leżałbym tak teraz i nie patrzył jak omija mnie cała frajda. Ale po co, lepiej być takim debilem i schrzanić wszystko.
Moje myśli przerwał Omar, wchodzący do środka. Spojrzał na mnie przelotnie, a później skierował się do korytarza. Chwilę potem usłyszałem cichy trzask drzwi wyjściowych. Czyżby książę zostawił swoją księżniczkę? Jaki pech.
Rozmowy na zewnątrz ucichły. Przyglądałem się Olivii, która rozmawiała z kimś zawzięcie przez telefon. Olly stał obok, prowadząc rozmowę z Felixem. Alexis za to zbliżała się w moją stronę. Czekaj, co? Podniosłem się do pozycji siedzącej, patrząc jak blondynka staje przede mną.
- Widziałeś gdzieś kaczorka? - spytała, patrząc na mnie uważnie.
- W stawie pływał. Do góry nogami - prychnąłem i wywróciłem oczami. Fuknęła, tupiąc nogą, po czym wyszła obrażona z pokoju. Ukradkiem widziałem jak kieruje się na górę, ale nie fatygowałem się, aby zwrócić jej uwagę. Przecież i tak czuje się tu jak w domu. Zastanawiało mnie bardziej, gdzie zniknął Omar. Słyszałem, że wyszedł, ale nie powiedział nic dla swojej zdobyczy? Eh, może nie powinienem tak o niej mówić. Przecież nic mi nie zrobiła. Ukradła mi przyjaciela. Nie, nie zrobiła tego. To on ją wziął. Wziął? Można wziąć sobie dziewczynę? Dlaczego ja do cholery rozmawiam sam ze sobą? UGH.
- Dołączysz do nas? - przerwał mi delikatny głos. Spojrzałem w prawo i ujrzałem Olivię. Obok niej stała już Alexis. Obie uważnie mi się przyglądały. Czy to spisek?
- Eee...co?
- Chodź z nami do ogrodu - tym razem odezwała się Alexis. Westchnąłem głośno, pokazując moje niezadowolenie, ale ostatecznie kiwnąłem głową i wstałem. Razem z nimi wyszedłem na dwór, a tam poczułem jak robi mi się chłodno. Jakim cudem oni są tak rozgrzani, podczas, gdy ja prawie zamarzam?
- W końcu wyszedłeś z tej nory! - krzyknął Olly, gdy zobaczył, że do nich podszedłem. Kiwnąłem głową, zajmując miejsce na huśtawce. Podniosłem głowę, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok. Zakłopotany spojrzałem na czwórkę, stojącą przede mną. Każdy z osobna uważnie mi się przyglądał.
- O co chodzi? - spytałem.
- Omar przyniesie pizzę i będziemy grać, dołączysz do nas? - odpowiedziała Alexis.
- Jakby nie mógł jej zamówić. W co będziecie grać?
- W butelkę - wyszczerzył się Olly. To będzie ciekawie...
Niedługo później wrócił Omar, z tak jak mówili, trzema kartonami pizzy. Jako, iż zgodziłem się z nimi pobawić, siedzę teraz w kółku, pomiędzy Alexis, a Ollym. Między nami leży butelka, którą przyniósł Felix. Jako pierwszy zakręcił Omar. Wypadło na Olivię, która wybrała wyzwanie. Nie byłem wcale zdziwiony, gdy Omar kazał jej iść z Ollym na 'Siedem minut w niebie'. Kiedy wrócili usta obojga były zaczerwienione, a włosy rozczochrane. Wszyscy się zaśmialiśmy i powróciliśmy do gry. Brunetka zakręciła, a osobą, która również wybrała wyzwanie był Felix. On musiał skoczyć do basenu sąsiadów, krzycząc przy tym, że zabił im kota. Oczywiście to wykonał, a my znów pogrążyliśmy się w śmiechu. Zabawniej było, gdy pani Angela wybiegła z domu, krzycząc, że zadzwoni na policję. W końcu wrócił na miejsce i powróciliśmy do gry. Gdy on zakręcił butelką, wskazała ona Alexis, która przez chwilę się wahała, ale w końcu wybrała wyzwanie. Jako swoje zadanie musiała zrobić malinkę na szyi wybranej osoby. Logiczne, że tą osobą był Omar, który był bardzo zadowolony z tego faktu. Przestałem zwracać większą uwagę na to, jakie zadania otrzymują wszyscy po kolei. W końcu jednak, gdy Felix znów zakręcił, szyjka butelki wskazała mnie.
- Prawda - powiedziałem od razu. Nie miałem najmniejszej ochoty na skakanie przez płoty, bądź krzyczenie czegoś na całą okolicę, a tym bardziej na całowanie.
- Kto jest tym chłopakiem, którego kochasz? - spytał, nie zastanawiając się nawet nad swoimi słowami. Spojrzałem na niego, nie dowierzając, że naprawdę to powiedział. Jak na zawołanie oczy pozostałej czwórki przeniosły się najpierw na niego, a później na mnie. Widziałem kpinę w oczach Omara i zaskoczenie w oczach dziewczyn. Twarz Olly'ego nie wyrażała nic, oprócz ciekawości.
- Oscar jest gejem? Wow, to ciekawe wiadomości! - krzyknął brunet, śmiejąc się.
- Nie rozumiem o co ci chodzi - mruknąłem, podnosząc się z ziemi.
- Zawsze podejrzewałem Felixa o te sprawy, a tu niespodzianka! Mój przyjaciel został pedałem i nawet nie chciał nam o tym powiedzieć. Powinienem czuć się zraniony? - udał smutek, przykładając sobie dłoń do piersi, ale po chwili się roześmiał.
- Omar, przestań - odezwała się Alexis, łapiąc go za rękę i mocno ściskając.
- Przestań? To on mnie poucza jak powinienem się zachowywać i jak żyć, a sam jest...taki! Uważasz się za lepszego? Zdradzę ci sekret... Wcale nie jesteś lepszy! - krzyknął. Jego głos ociekał nienawiścią, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- Zamknij mordę! - również krzyknął Felix. Spojrzałem na niego, a obraz przed oczami zaczął mi się zamazywać. Debilu, nie wyj...
- Dlaczego ja cię w ogóle uważałem za przyjaciela? Zawsze tylko próbujesz naprawić innych, a sam się zepsułeś. Na jaką drogę ty zszedłeś... Jesteś zerem Oscar - splunął, patrząc na mnie z pogardą. Jeszcze nigdy nie widziałem w nim tyle nienawiści. Spojrzałem na pozostałych, którzy stali niepewnie się mi przyglądając. Alexis zajęło chwilę, ale w końcu odciągnęła bruneta w bok. Wzrok Felixa był przepraszający, ale nie byłem teraz w stanie na niego dłużej patrzeć. Olivia z Ollym po prostu stali i patrzyli. Mam wrażenie, że nikt w tej chwili nie wiedział jak się zachować.
- Aha, ok - mruknąłem i ostatni raz spoglądając na wszystkich, wróciłem do domu. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi tarasowe, aby następnie ruszyć na górę. Czułem ogromną gulę w gardle, a chwilę później po moim policzku spłynęła samotna łza. Wytarłem ją rękawem i wszedłem do mojego pokoju. Zanim zamknąłem drzwi, usłyszałem jeszcze głośny krzyk, ale nie byłem pewien do kogo należy. Przekręciłem kluczem w zamku i rzuciłem się na łóżko. Przyciągnąłem do siebie poduszkę, zamykając oczy i licząc do dziesięciu. Leżąc tak kilka minut zastanawiałem się, co ja takiego złego zrobiłem. Czym zawiniłem i co jest złego w tym, że nie jestem taki jak wszyscy. Nagle rozległ się głośny pisk, a po nim dźwięk tłuczonego szkła. Krzyki powróciły, a ja mogłem usłyszeć wyraźny głos Omara, Felixa i Olly'ego. Między nimi doszły mnie głosy dziewczyn, ale nie dałem rady zrozumieć tego co mówią. Byłem jedynie pewien, że się kłócą. I to na sto procent moja wina.
Przekręciłem się na drugi, po czym usłyszałem dźwięk telefonu. Wstałem z łóżka, a urządzenie znalazłem koło drzwi do łazienki. Podniosłem i jakie było moje zdziwienie, kiedy nie zauważyłem żadnego uszkodzenia. Wzruszyłem sam do siebie ramionami i odblokowałem ekran, a tam ujrzałem nową wiadomość od Cute Boy'a.
@cuteboy: Nienawidzę siebie
Nie odpisałem mu. Położyłem tylko telefon na szafce, a sam przeszedłem do łazienki. Głosy na dole ucichły, a ja spokojnie wziąłem sobie prysznic. Nie odczuwałem już takiego żalu, ale nadal było mi smutno. Słowa Omara wywołały u mnie ogromne poczucie winy. Nie jestem nawet pewny z jakiego powodu, w końcu nic nie zrobiłem.
Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach i położyłem się do łóżka. Wtuliłem się w poduszkę, a sen nadszedł bardzo szybko. Zanim zasnąłem słyszałem pukanie w drzwi, jednak byłem zbyt leniwy, aby się podnieść i otworzyć, więc to zignorowałem. Sny, jakie mnie nawiedzały mnie tej nocy były jak marzenie. Idealne, kochane, ale skończyły się tragicznie. Wszystko przeze mnie...
Boziu!! Biedny Oscar! Mam ochotę mocno go przytulił i pozwolić się wypłakać. A Omarowi - mimo, że go kocham - dałabym z liścia i to tak porządnie, że by się zakręcił z 5 razy!! Co ten cudowny blondasek mu zrobił?! Ehh.. Mam nadzieję, że Omar się opanuje i przeprosi naszego Eniska. Do kolejnego cudownego rozdziału, kochanie. KC xx
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu boskie!! Uwielbiam już, ale zasmucił mnie ten moment z Oscarkiem :( Co to z nich za przyjaciele, że nawet go nie pocieszyli!? Chamsko...Czekam z niecierpliwością na kolejny, bae <3
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplusiooo :*