
~ Felix ~
Co to takiego debil? Czym jest osoba, którą nazywamy debilem? Znam na to tylko jedną odpowiedź. To ja. Debil, idiota, dupek, matoł, kretyn, kutas. Określeń na mnie mógłbym znaleźć mnóstwo, ale nic nie wyrazi tego jak źle się teraz czuję w swoim ciele. Oscar powinien przyjebać mi w ryj. A ja powinienem zrobić to samo Omarowi. Co Oscar mu zrobił, że tak go potraktował? Debilizm na sto procent jest zaraźliwy, jak widać.
- Idziemy? - spytał Olly, wchodząc do mojego pokoju. Kiwnąłem głową, podnosząc się z łóżka, po czym zabrałem telefon i ruszyłem razem z przyjacielem na dół. Od wczoraj nie widziałem Oscara, a gdy próbowałem wejść do jego pokoju - nie udało mi się. Oczywistym było, że się zamknął, a teraz nie ma z nami ochoty rozmawiać.
- Gdzie mnie ciągniesz? - spytałem, gdy zakładaliśmy buty.
- Na spacer - odpowiedział krótko i chwilę później wyszliśmy z domu. Omara nie było w domu od rana, Olly natomiast przez cały poranek truł mi dupę. Na początku mnie obudził, później zmusił do zjedzenia śniadania i pogrania z nim w Fifę. A gdy w końcu miałem chwilę dla siebie i zająłem się rozmyślaniem. I znów pojawił się on.
- Gdzie idziemy? - jęknąłem, idąc na równi z nim. Spojrzał na mnie, ale odpowiedzi nie dostałem. Zamiast tego na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał na swój nadgarstek, gdzie znajdował się zegarek, po czym się rozejrzał. - Na kogo czekamy? Z kim mamy się spotkać?
- Z Olivią, wyluzuj trochę - klepnął mnie w ramię. Westchnąłem, wywracając oczami, ale nie skomentowałem tego. Dwadzieścia minut później weszliśmy na jedną z bardziej ruchliwych ulic w mieście. Mnóstwo ludzi przechadzało się chodnikami, a ulica była zakorkowana. Olly zaczął rozmowę o nowej piosence, którą będziemy mieli nagrywać w przyszłym tygodniu. Słuchałem go, nawet odpowiadałem, ale mimo to moje myśli były zajęte zupełnie czymś innym. Dopiero, gdy przed nami stanęła uśmiechnięta szatynka, skupiłem się na teraźniejszości.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że z wami pójdę - zwróciła się do mnie.
- Nie, oczywiście, że nie. Tak właściwie to nawet nie wiem, gdzie idziemy, ale nie przeszkadza mi to, że będziesz tam z nami - odpowiedziałem, może trochę chaotycznie, ale jej to raczej nie przeszkadzało. Olly się zaśmiał, obejmując szatynkę jednym ramieniem, a mnie drugim. Ruszyliśmy w nieznanym mi wciąż kierunku. Dziewczyna zaczęła opowiadać o konkursie tanecznym, na który zapisała się wraz z Alexis, dzięki czemu rozmowa rozwinęła się na wielką skalę i bardzo żywo w niej uczestniczyłem. Przy okazji dowiedziałem się, że obie tańczą od dziecka, jednak to Olivia ma większe doświadczenie. Po występie, który widziałem tamtego dnia wraz z Oscarem mogę powiedzieć, że obie są naprawdę świetne.
- Skąd tak właściwie jesteście? - spytałem, kiedy wchodziliśmy do kawiarni. Olly klepnął mnie w ramię, pokazując wolny stolik obok szyby, gdzie udałem się wraz z szatynką, a on poszedł coś zamówić.
- Z Polski - odpowiedziała, zajmując miejsce po jednej stronie stolika. Usiadłem naprzeciwko, zajmując całą kanapę dla siebie. Skinąłem głową, a ona dodała: - Mój tata jest szwedem, mieszkam tu od 11 lat. Alexis wraz ze swoją rodziną przyjechała tu 8 lat temu i zamieszkała akurat obok mnie. Razem chodziłyśmy do szkoły. Na początku jej nienawidziłam, ale podczas jednego występu w szkole okazało się, że ona również tańczy i tak jakoś zaczęłyśmy się przyjaźnić.
- O czym rozmawiacie? - spytał Olly. Postawił na stoliku trzy papierowe kubki z parującymi napojami, po czym usiadł obok szatynki. Zajrzałem do swojego, gdzie ujrzałem czekoladę, przez co na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- A takie tam - machnęła ręką Olivia i upiła łyk ze swojego kubka. Wyjrzałem przez okno, patrząc na spory ruch na ulicy. Ludzie śpieszący się donikąd, aby zrobić nic. To takie typowe. Poczułem wibrację w telefonie, a po chwili kolejną. Wyjąłem urządzenie, odblokowując ekran i wchodząc na kik'a.
- Idziemy? - spytał Olly, wchodząc do mojego pokoju. Kiwnąłem głową, podnosząc się z łóżka, po czym zabrałem telefon i ruszyłem razem z przyjacielem na dół. Od wczoraj nie widziałem Oscara, a gdy próbowałem wejść do jego pokoju - nie udało mi się. Oczywistym było, że się zamknął, a teraz nie ma z nami ochoty rozmawiać.
- Gdzie mnie ciągniesz? - spytałem, gdy zakładaliśmy buty.
- Na spacer - odpowiedział krótko i chwilę później wyszliśmy z domu. Omara nie było w domu od rana, Olly natomiast przez cały poranek truł mi dupę. Na początku mnie obudził, później zmusił do zjedzenia śniadania i pogrania z nim w Fifę. A gdy w końcu miałem chwilę dla siebie i zająłem się rozmyślaniem. I znów pojawił się on.
- Gdzie idziemy? - jęknąłem, idąc na równi z nim. Spojrzał na mnie, ale odpowiedzi nie dostałem. Zamiast tego na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał na swój nadgarstek, gdzie znajdował się zegarek, po czym się rozejrzał. - Na kogo czekamy? Z kim mamy się spotkać?
- Z Olivią, wyluzuj trochę - klepnął mnie w ramię. Westchnąłem, wywracając oczami, ale nie skomentowałem tego. Dwadzieścia minut później weszliśmy na jedną z bardziej ruchliwych ulic w mieście. Mnóstwo ludzi przechadzało się chodnikami, a ulica była zakorkowana. Olly zaczął rozmowę o nowej piosence, którą będziemy mieli nagrywać w przyszłym tygodniu. Słuchałem go, nawet odpowiadałem, ale mimo to moje myśli były zajęte zupełnie czymś innym. Dopiero, gdy przed nami stanęła uśmiechnięta szatynka, skupiłem się na teraźniejszości.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że z wami pójdę - zwróciła się do mnie.
- Nie, oczywiście, że nie. Tak właściwie to nawet nie wiem, gdzie idziemy, ale nie przeszkadza mi to, że będziesz tam z nami - odpowiedziałem, może trochę chaotycznie, ale jej to raczej nie przeszkadzało. Olly się zaśmiał, obejmując szatynkę jednym ramieniem, a mnie drugim. Ruszyliśmy w nieznanym mi wciąż kierunku. Dziewczyna zaczęła opowiadać o konkursie tanecznym, na który zapisała się wraz z Alexis, dzięki czemu rozmowa rozwinęła się na wielką skalę i bardzo żywo w niej uczestniczyłem. Przy okazji dowiedziałem się, że obie tańczą od dziecka, jednak to Olivia ma większe doświadczenie. Po występie, który widziałem tamtego dnia wraz z Oscarem mogę powiedzieć, że obie są naprawdę świetne.
- Skąd tak właściwie jesteście? - spytałem, kiedy wchodziliśmy do kawiarni. Olly klepnął mnie w ramię, pokazując wolny stolik obok szyby, gdzie udałem się wraz z szatynką, a on poszedł coś zamówić.
- Z Polski - odpowiedziała, zajmując miejsce po jednej stronie stolika. Usiadłem naprzeciwko, zajmując całą kanapę dla siebie. Skinąłem głową, a ona dodała: - Mój tata jest szwedem, mieszkam tu od 11 lat. Alexis wraz ze swoją rodziną przyjechała tu 8 lat temu i zamieszkała akurat obok mnie. Razem chodziłyśmy do szkoły. Na początku jej nienawidziłam, ale podczas jednego występu w szkole okazało się, że ona również tańczy i tak jakoś zaczęłyśmy się przyjaźnić.
- O czym rozmawiacie? - spytał Olly. Postawił na stoliku trzy papierowe kubki z parującymi napojami, po czym usiadł obok szatynki. Zajrzałem do swojego, gdzie ujrzałem czekoladę, przez co na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
- A takie tam - machnęła ręką Olivia i upiła łyk ze swojego kubka. Wyjrzałem przez okno, patrząc na spory ruch na ulicy. Ludzie śpieszący się donikąd, aby zrobić nic. To takie typowe. Poczułem wibrację w telefonie, a po chwili kolejną. Wyjąłem urządzenie, odblokowując ekran i wchodząc na kik'a.
@boy97: Jak się masz?
@boy97: Ja jestem na skraju wyczerpania
@boy97: Myślę, że popełniłem ogromny błąd
@boy97: Czy byłbyś tak dobrym człowiekiem i spróbował oderwać mnie od myślenia?
@cuteboy: Każdy popełnia błędy, ale nie pozwól, by to one definiowały to kim jesteś
@boy97: Wow, mądry F
@boy97: Niestety jakoś w to nie wierzę
Westchnąłem cicho, chowając telefon na miejsce i spoglądając na osoby przede mną. Oboje patrzyli na mnie wyczekująco, ale nic nie powiedziałem. Olly wywrócił oczami, a Olivia upiła swojej kawy, przez co nad jej ustami został wąsik. Gdy chłopak siedzący obok to zauważył, przysunął się do jej twarzy, zabierając przy okazji chusteczkę z ręki i pocałował delikatnie jej usta. Nawet nie wiem czy można to nazwać pocałunkiem, bo tylko musnął jej usta przy okazji zlizując napój. Wydałem z siebie głośne ''AWW'', przez co odsunął się od niej i pokazał mi tylko środkowy palec. Policzki szatynki pokryły się czerwienią.
- Jesteście razem tacy uroczy! Chciałem wam nawet wymyślić ship, ale wasze imiona są beznadziejne - powiedziałem, bawiąc się kubkiem i przyglądając się tej dwójce. - Spróbuj ją tylko zranić, a cię wykastruję - dodałem, wskazując palcem przyjaciela. Oboje dobrze wiedzieliśmy co mam na myśli, ale przeczuwam, że wcale się mnie nie boi.
- Ja się będę zbierać. Dzięki za miło spędzony czas - odezwała się po dłuższej chwili Olivia, wstając z kanapy. Poprawiła swoje ubranie, po czym zabrała kubek, w którym miała jeszcze kawę i pożegnała się z nami. Wyszła z kawiarni, a ja poczułem na sobie wzrok przyjaciela.
- O co chodzi? - spytałem, a następnie dopiłem czekoladę.
- Nie ważne. Może porozmawiamy o tym, co się wczoraj stało, hm?
- Chyba nie ma o czym mówić. Jestem po prostu okropnym przyjacielem - przyznałem.
- Czyli mam rozumieć, że nie powiesz mi nic o Oscarze? - dopytywał.
- Nie, nie powiem. Skończyłeś?
- Mam jeszcze jedno pytanie - wyszczerzył się. - Z kim tak ciągle piszesz? I nie okłamuj mnie, proszę. Jestem twoim przyjacielem i wiesz, że możesz mi ufać - dodał.
- Poznałem kogoś w sieci. Na razie to nic poważnego, więc nie mam o czym mówić - odpowiedziałem i temat (na szczęście) się skończył. Kilka minut później opuściliśmy kawiarnię. Olly znów zaczął rozmowę, ale tym razem przestałem go trochę słuchać. Moje myśli przejęła wczorajsza rozmowa z Omarem. Ba, to nie była rozmowa, to była kłótnia.
- Sam zacząłeś temat, więc dlaczego teraz czepiasz się mnie?! - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze, przy okazji strącając szklankę ze stołu. Dźwięk tłuczonego szkła rozszedł się po całym salonie.
- Przestań być takim zarozumiałym skurwysynem Omar! Dlaczego nie przejmujesz się w ogóle uczuciami innych? Rozumiem, że Melanie okazała się kurwą, ale to nie znaczy, żeby odwracać się od przyjaciół! Nie miałeś żadnego prawa, aby tak powiedzieć, wiesz? Nie wszyscy są kurwa idealni - warknęłam, patrząc mu prosto w oczy. Czy ja naprawdę liczyłem, że pod wpływem moich słów on zmięknie?
- Dlaczego ciągle wracacie do tematu tej dziwki?! Zapomnijcie tak, jak zrobiłem to ja i po sprawie! To moja sprawa, co robię ze swoim życiem, a wam nic do tego. Oscar próbuje być pieprzoną matką Teresą, ale mu to wcale nie wychodzi!
- On po prostu jest sobą! Nie boi się wyjawić czegoś, mimo, że wie jaka reakcja ze strony ludzi go czeka. Też powinieneś spróbować. Myślenie nie boli!
- Odwalcie się ode mnie wszyscy! - krzyknął, po czym złapał za wazon, stojący do tej pory na komodzie i cisnął nim w stronę drzwi. W tym samym momencie do pokoju wchodziła Alexis, a przedmiot przeleciał tuż przed jej twarzą, rozbijając się za jej głową. Strach wymalowany na jej twarzy chyba złagodził trochę bruneta, bo jego barki opadły, a usta się uchyliły. Nie powiedział nic więcej. Spojrzałem przepraszająca na blondynkę, a ta machnęła tylko ręką i podeszła powoli do chłopaka. Stałem, przyglądając się im uważnie, ale nie odzywałem się. Chyba starczy krzyków.
- Pójdziemy na górę, okej? - spytała, spokojnym głosem Alexis, łapiąc go za rękę. Omar skinął głową i posłusznie poszedł za blondynką po schodach. Patrzyłem na nich, aż zniknęli z mojego pola widzenia. Rozejrzałem się po salonie i zabrałem się za sprzątanie. W końcu ktoś musi to zrobić.
Powróciłem na ziemię dopiero, gdy Olly szturchnął mnie łokciem. Spojrzałem na niego zdezorientowany, a on wskazał ręką na sklep przed nami. Uniosłem brew, nie rozumiejąc o co chodzi, ale wszedłem razem z nim do środka. Rozejrzał się, ale z racji, iż sklep nie był za duży ruszyliśmy do kasy.
- Dzień dobry, potrzebuję paczkę kondomów - powiedział blondyn, kiedy stanęliśmy przed ekspedientką. Przywaliłem sobie mentalnie w czoło, niedowierzająco patrząc na przyjaciela.
- Doliczyć torbę?
- E nie, nie jest aż tak brzydka - powiedział poważnie, a ja zdusiłem śmiech. Kobieta za ladą podała mu paczkę, on zapłacił, a następnie wyszliśmy ze sklepu.
- Ty chory pojebie - zaśmiałem się, trącając go ramieniem. Oddał mi tym samym i przez kolejny kawałek drogi po prostu się przepychaliśmy, śmiejąc. Kiedy pół godziny później dotarliśmy do domu, Olly poszedł do ogrodu, a ja do swojego pokoju. Po drodze jednak postanowiłem zapukać do drzwi Oscara. Zrobiłem to delikatnie, po czym nacisnąłem klamkę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się otworzyły. Zajrzałem do środka, a widok, który zastałem był tak uroczy, że mimowolnie się uśmiechnąłem, a moje serce zabiło szybciej.
Jezuniu! Po pierwsze, Omar to straszny chuj. Ja rozumiem, nie lubi gejów czy coś, ale bez przesady! Ale mimo wszystkiego strach w oczach Alexis trochę poruszył jego skamieniałe serduszko. Po drugie, akcja Olly'ego i Felixa w sklepie. Mega!! A po trzecie, zajebię cię za tą końcówkę, kumasz?! Przyjadę do ciebie (a raczej ty do mnie ;)) i ci złoję tyłek, zobaczysz!! Do następnego, KC <3
OdpowiedzUsuńZmieniałaś styl nazewnictwa swych cudnych rozdziałów? Jakie to niesamowite jest. Moment Olivii i Olly'iego mi osłodził aż życie *-* Spokojna Alexis też mi się spodobała <3 To jest takie niesamowite, ale mi się spodobał rozdział...
OdpowiedzUsuńI nie wiem co dalej powiedzieć...