
~ Oscar ~
Zamknąłem oczy, licząc do dziesięciu, bo chciałem, aby te zawroty głowy w końcu ustały. Kiedy poczułem się odrobinę lepiej, podniosłem powieki i wstałem z łóżka. Odłożyłem telefon na szafkę, założyłem bluzkę i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, gdzie w salonie przed telewizorem siedział Olly z Olivią, ale ignorując ich wszedłem do kuchni. Z szafki wyjąłem tabletki przeciwbólowe, wysypując sobie na dłoń trzy kapsułki i odłożyłem pudełko na miejsce. Odwróciłem się, tym samym zderzając się z czyimś ciałem. Na szczęście, ani ja, ani on się nie przewróciliśmy. Oczywiście tą osobą musiał być Felix, bo któż by inny?
Wyminąłem go, nic nie mówiąc, po czym wziąłem butelkę wody i popiłem wszystkie trzymane tabletki. Moja głowa pęka, a po tym jak straciłem wczoraj przytomność nie ruszyłem się z pokoju, aż do teraz. Odstawiłem butelkę na blat i ruszyłem do wyjścia z kuchni, ale zatrzymała mnie ręka Felixa na moim ramieniu i jego głos.
- Co się stało? - spytał.
- Nic - mruknąłem, wyrywając rękę z jego uścisku. Popatrzył na mnie zmartwiony, ale teraz nie pozwoliłem sobie na słabość. - Po prostu źle się czuję - dodałem.
- Chcesz porozmawiać?
- Um...wolałbym nie, bo znów przypadkiem ci się coś wymsknie i wszyscy się dowiedzą. Więc dzięki za chęci, ale tym razem przemilczę wszystko - powiedziałem i wyszedłem z kuchni. Przechodząc przez salon, czułem na sobie uważny wzrok dwójki siedzącej na kanapie, ale jedyne co zrobiłem, to rzuciłem im tylko krótkie spojrzenie. Przez chwilę zastanowiłem się, gdzie jest Omar, ale na szczęście nie była to rzecz, której dogłębnie chciałem się dowiadywać. Wbiegłem po schodach, od razu wchodząc do swojego pokoju, lecz nie zamknąłem drzwi na klucz. Rzuciłem się na łóżko, łapiąc telefon i wszedłem na kik'a, gdzie czekały na mnie dwie wiadomości.
Odpisałem, odkładając telefon. Wzrok skupiłem na gwiazdkach na suficie i wpatrywałem się w to, dopóki nie usłyszałem pukania. Spojrzałem na drzwi, które się otworzyły, a w progu stanęła Olivia. Zmarszczyłem brwi, nie znając powodu, dla którego tu jest.
- Pomyliłaś drzwi? Pokój Olly'ego jest po drugiej stronie korytarza...
- Nie, właściwie to przyszłam do ciebie - powiedziała niepewnie, wchodząc dalej i przymykając za sobą drzwi. Zaskoczony podniosłem się, aby usiąść wygodnie. Oparłem się, a ona po chwili usiadła naprzeciw mnie. - Wiem, że nie znamy się za dobrze, bo prawie nawet nie rozmawialiśmy, ale czuję, że muszę ci to powiedzieć. Chcę, żebyś wiedział, że my cię akceptujemy. Olly i ja wcale nie mamy nic przeciwko temu, że jesteś gejem. Wydaje mi się, że Felix także to rozumie, ale reaguje bardziej na swój sposób. Alexis dzwoniła do mnie dziś rano i mówiła, że rozmawiała z Omarem. Powiedział jej, że żałuje tego naskoku na ciebie. Wiem, że cię to zabolało, bo kurczę, to było wredne, ale to twój przyjaciel, nie możesz się na niego wiecznie gniewać. Wierzę, że przyjdzie cie przeprosić, bo jeśli nie to moja przyjaciółka powinna go zostawić - powiedziała, śmiejąc się na koniec delikatnie.
- Ja...dziękuję, chyba. To miłe z twojej strony - mruknąłem i również posłałem jej uśmiech. One chyba nie są takie złe...
- Pójdę już, trzymaj się. - Wstała i skierowała się do wyjścia, ale wtedy poczułem nagłą chęć odezwania się.
- Olivia?
- Tak?
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale...kochasz Olly'ego? - spytałem. Spojrzała na mnie, zagryzając dolną wargę i nerwowo przeczesała włosy.
- Nie jestem pewna, ale bardzo go lubię. Dogadujemy się. Jest miły, zabawny, czuły... Traktuje mnie jak księżniczkę, a nikt tego wcześniej nie robił. Akceptuje mnie, a to jest dla mnie najważniejsze. Nie wiem czy po tak krótkim czasie znajomości mogę go kochać, ale na pewno jest dla mnie ważny i się zauroczyłam - powiedziała niepewnie, a jej policzki pokryły się rumieńcem. Skinąłem głową, uśmiechnąłem się, a ona chwilę później wyszła. Westchnąłem głośno i znów się położyłem.
Nie minęło wiele czasu, gdy do moich uszu dotarł krzyk Felixa. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to mnie woła. Po głębokim zastanowieniu zszedłem niechętnie na dół. Rozejrzałem się po salonie, ale był tu tylko on i Olly.
- Usiądź, chcę wam coś pokazać - powiedział, widząc mnie. Uniosłem wysoko brwi, ale w końcu zająłem miejsce na kanapie obok Olly'ego. Felix stanął przed nami, przed tym podchodząc do wieży pod telewizorem. - Pokażę wam choreografię, którą wymyśliłem ostatnio - powiedział i włączył muzykę. Po kilku sekundach zaczął ruszać się w jej rytmie. Wpatrywałem się w niego jak w obrazek, bo naprawdę kocham, gdy tańczy. Nawet nie zorientowałem się, kiedy skończył, a zauważyłem to dopiero, gdy machnął mi ręką przed twarzą.
- Wybaczcie, zamyśliłem się - mruknąłem, pocierając twarz dłońmi.
- No, to co o tym myślicie? - spytał, przyglądając się nam. Już miałem odpowiedzieć, ale wyprzedził mnie Olly.
- Świetna! Jedynie co mi się nie podoba to te machanie rękami, ale można to zawsze czymś zastąpić. No i obowiązkowo musielibyśmy dodać gdzieś flipy - rzucił blondyn, wstając z kanapy i podszedł do wieży. - Coś bardziej jak to, hmm? - spytał, po czym włączył tą samą piosenkę i zaczął tańczyć. Jego wersja niewiele różniła się od tej pierwotnej, ale faktycznie wyglądało to lepiej.
- O tak, teraz jest genialnie! - krzyknął Felix, klaszcząc w dłonie. Obaj skierowali swój wzrok na mnie, a ja nie wiedziałem jak na to zareagować. - A ty co o tym sądzisz? - spytał.
- Tak, jest super. Jak zwykle masz świetne pomysły - zaśmiałem się i również wstałem z kanapy. Jakoś tak wyszło, że po chwili przenieśliśmy do pokoju na piętrze, gdzie zawsze ćwiczymy i próbowaliśmy tańczyć. Niestety, nie do końca nam to nie wychodziło. Co chwilę któryś z nas mylił kroki, potykał się, śmiał. Miałem wrażenie, że wcześniejsze wydarzenia odeszły w niepamięć. I szczerze powiem, że naprawdę mnie to ucieszyło, bo nie chciałem poruszać więcej tego tematu. Nie byłem na nich obrażony, nic z tych rzeczy. Po prostu to zabolało.
Kiedy po raz setny próbowaliśmy zatańczyć końcówkę moją uwagę zwróciła postać w przejściu. Nie był to nikt inny, jak Omar. Przyglądał się nam uważnie i dopiero, gdy muzyka przestała grać, a on zaczął klaskać, pozostali go zauważyli. Byłem gotowy na kolejne wyzwiska albo głupi śmiech, ale nic takiego nie miało miejsca.
- Świetna choreografia - odezwał się w końcu, posyłając nam lekki uśmiech. - Możemy pogadać? - spytał, podchodząc bliżej. Nie wiedziałem do kogo było skierowane to pytanie, więc po prostu milczałem. Wzrok wszystkich skupił się na mnie, a ja miałem ochotę wyskoczyć przez okno po mojej lewej. Jak zwykle w centrum zainteresowania...
- Chcesz żebyśmy wyszli? - odezwał się Felix, wskazując na siebie i Olly'ego.
- Nie, myślę, że...muszę wam wszystkim coś powiedzieć - odpowiedział brunet, przeczesując dłonią włosy, a ja się cały spiąłem. Boję się tej rozmowy...
- Więc słuchamy - zaśmiał się Olly, siadając na ogromnej pufie przy ścianie.
- Wiem, że zachowywałem się jak dupek, a zwłaszcza ostatnio. Oscar, ja przepraszam, nie chciałem tak się zachować. Po prostu...byłem zdenerwowany. Dobrze wiecie, jak bardzo liczy się dla mnie wygrana w każdej sprawie, a tamtego dnia... Olly, to twoja wina. Powiedziałeś wtedy, że jesteś tak blisko wygranej, że już prawie ją puknąłeś... Zdenerwowałem się, później, gdy wszedłem na Twittera dostałem niezliczoną ilość hejtów... Nie chciałem żeby tak wyszło. Byłem za bardzo podminowany i miałem dość tego, że wszyscy uważają mnie za słabszego, gorszego, a Oscara za tego idealnego. To nie tak, że nie akceptuję twojej orientacji. Właściwie to mi to zwisa kogo kochasz, z kim się całujesz czy sypiasz. Jesteśmy przyjaciółmi, bratnimi duszami, pamiętacie? - mówił, plącząc się w swoich słowach, a ja skupiłem swoją całą uwagę tylko na nim.
- To jak najlepszy przyjaciel, ale coś o wiele więcej. To jedyna osoba na świecie, która zna cię lepiej, niż ktokolwiek inny. To ktoś, kto sprawia, że jesteś lepszym człowiekiem, a właściwie to nie sprawi, że będziesz lepszą osobą, zrobisz to sam - ponieważ on jest twoją inspiracją. Bratnia dusza to ktoś, kogo zawsze będziesz miał przy sobie. To jedyne osoby, które cię znają, akceptują, wierzą w ciebie zanim ktokolwiek inny to zrobi lub gdy nikt inny nie będzie. I bez względu na to, co się dzieje...zawsze będziesz ich kochać - zacytował Felix, spoglądając na każdego po kolei.
- Może pobłądziłem, ale wy zawsze będziecie dla mnie inspiracją. Jesteście dla mnie jak rodzina, wiecie o tym. Wybaczycie mi? - spytał Omar.
- Jasne, że tak - powiedzieli równo Olly i Fel, podchodząc do bruneta i obejmując go. Po chwili odsunęli się, a ich wzrok spoczął na mnie. Zawahałem się przez ułamek sekundy, ale podszedłem do nich. Od razu przyciągnęli mnie do swojego grupowego uścisku, przez co poczułem ciepło w klatce piersiowej. I mogę przysiąc, że jakiś dziwny ciężar zniknął, a zastąpiło go uczucie szczęścia. W końcu miałem swoich przyjaciół przy sobie.
Wyminąłem go, nic nie mówiąc, po czym wziąłem butelkę wody i popiłem wszystkie trzymane tabletki. Moja głowa pęka, a po tym jak straciłem wczoraj przytomność nie ruszyłem się z pokoju, aż do teraz. Odstawiłem butelkę na blat i ruszyłem do wyjścia z kuchni, ale zatrzymała mnie ręka Felixa na moim ramieniu i jego głos.
- Co się stało? - spytał.
- Nic - mruknąłem, wyrywając rękę z jego uścisku. Popatrzył na mnie zmartwiony, ale teraz nie pozwoliłem sobie na słabość. - Po prostu źle się czuję - dodałem.
- Chcesz porozmawiać?
- Um...wolałbym nie, bo znów przypadkiem ci się coś wymsknie i wszyscy się dowiedzą. Więc dzięki za chęci, ale tym razem przemilczę wszystko - powiedziałem i wyszedłem z kuchni. Przechodząc przez salon, czułem na sobie uważny wzrok dwójki siedzącej na kanapie, ale jedyne co zrobiłem, to rzuciłem im tylko krótkie spojrzenie. Przez chwilę zastanowiłem się, gdzie jest Omar, ale na szczęście nie była to rzecz, której dogłębnie chciałem się dowiadywać. Wbiegłem po schodach, od razu wchodząc do swojego pokoju, lecz nie zamknąłem drzwi na klucz. Rzuciłem się na łóżko, łapiąc telefon i wszedłem na kik'a, gdzie czekały na mnie dwie wiadomości.
@cuteboy: Mój przyjaciel nie chce ze mną rozmawiać
@cuteboy: Wiem, że go zraniłem, ale tęsknię za nim
@boy97: Daj mu czas, w końcu sam do ciebie przyjdzie, jeśli byliście blisko
- Pomyliłaś drzwi? Pokój Olly'ego jest po drugiej stronie korytarza...
- Nie, właściwie to przyszłam do ciebie - powiedziała niepewnie, wchodząc dalej i przymykając za sobą drzwi. Zaskoczony podniosłem się, aby usiąść wygodnie. Oparłem się, a ona po chwili usiadła naprzeciw mnie. - Wiem, że nie znamy się za dobrze, bo prawie nawet nie rozmawialiśmy, ale czuję, że muszę ci to powiedzieć. Chcę, żebyś wiedział, że my cię akceptujemy. Olly i ja wcale nie mamy nic przeciwko temu, że jesteś gejem. Wydaje mi się, że Felix także to rozumie, ale reaguje bardziej na swój sposób. Alexis dzwoniła do mnie dziś rano i mówiła, że rozmawiała z Omarem. Powiedział jej, że żałuje tego naskoku na ciebie. Wiem, że cię to zabolało, bo kurczę, to było wredne, ale to twój przyjaciel, nie możesz się na niego wiecznie gniewać. Wierzę, że przyjdzie cie przeprosić, bo jeśli nie to moja przyjaciółka powinna go zostawić - powiedziała, śmiejąc się na koniec delikatnie.
- Ja...dziękuję, chyba. To miłe z twojej strony - mruknąłem i również posłałem jej uśmiech. One chyba nie są takie złe...
- Pójdę już, trzymaj się. - Wstała i skierowała się do wyjścia, ale wtedy poczułem nagłą chęć odezwania się.
- Olivia?
- Tak?
- Wiem, że to nie moja sprawa, ale...kochasz Olly'ego? - spytałem. Spojrzała na mnie, zagryzając dolną wargę i nerwowo przeczesała włosy.
- Nie jestem pewna, ale bardzo go lubię. Dogadujemy się. Jest miły, zabawny, czuły... Traktuje mnie jak księżniczkę, a nikt tego wcześniej nie robił. Akceptuje mnie, a to jest dla mnie najważniejsze. Nie wiem czy po tak krótkim czasie znajomości mogę go kochać, ale na pewno jest dla mnie ważny i się zauroczyłam - powiedziała niepewnie, a jej policzki pokryły się rumieńcem. Skinąłem głową, uśmiechnąłem się, a ona chwilę później wyszła. Westchnąłem głośno i znów się położyłem.
Nie minęło wiele czasu, gdy do moich uszu dotarł krzyk Felixa. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to mnie woła. Po głębokim zastanowieniu zszedłem niechętnie na dół. Rozejrzałem się po salonie, ale był tu tylko on i Olly.
- Usiądź, chcę wam coś pokazać - powiedział, widząc mnie. Uniosłem wysoko brwi, ale w końcu zająłem miejsce na kanapie obok Olly'ego. Felix stanął przed nami, przed tym podchodząc do wieży pod telewizorem. - Pokażę wam choreografię, którą wymyśliłem ostatnio - powiedział i włączył muzykę. Po kilku sekundach zaczął ruszać się w jej rytmie. Wpatrywałem się w niego jak w obrazek, bo naprawdę kocham, gdy tańczy. Nawet nie zorientowałem się, kiedy skończył, a zauważyłem to dopiero, gdy machnął mi ręką przed twarzą.
- Wybaczcie, zamyśliłem się - mruknąłem, pocierając twarz dłońmi.
- No, to co o tym myślicie? - spytał, przyglądając się nam. Już miałem odpowiedzieć, ale wyprzedził mnie Olly.
- Świetna! Jedynie co mi się nie podoba to te machanie rękami, ale można to zawsze czymś zastąpić. No i obowiązkowo musielibyśmy dodać gdzieś flipy - rzucił blondyn, wstając z kanapy i podszedł do wieży. - Coś bardziej jak to, hmm? - spytał, po czym włączył tą samą piosenkę i zaczął tańczyć. Jego wersja niewiele różniła się od tej pierwotnej, ale faktycznie wyglądało to lepiej.
- O tak, teraz jest genialnie! - krzyknął Felix, klaszcząc w dłonie. Obaj skierowali swój wzrok na mnie, a ja nie wiedziałem jak na to zareagować. - A ty co o tym sądzisz? - spytał.
- Tak, jest super. Jak zwykle masz świetne pomysły - zaśmiałem się i również wstałem z kanapy. Jakoś tak wyszło, że po chwili przenieśliśmy do pokoju na piętrze, gdzie zawsze ćwiczymy i próbowaliśmy tańczyć. Niestety, nie do końca nam to nie wychodziło. Co chwilę któryś z nas mylił kroki, potykał się, śmiał. Miałem wrażenie, że wcześniejsze wydarzenia odeszły w niepamięć. I szczerze powiem, że naprawdę mnie to ucieszyło, bo nie chciałem poruszać więcej tego tematu. Nie byłem na nich obrażony, nic z tych rzeczy. Po prostu to zabolało.
Kiedy po raz setny próbowaliśmy zatańczyć końcówkę moją uwagę zwróciła postać w przejściu. Nie był to nikt inny, jak Omar. Przyglądał się nam uważnie i dopiero, gdy muzyka przestała grać, a on zaczął klaskać, pozostali go zauważyli. Byłem gotowy na kolejne wyzwiska albo głupi śmiech, ale nic takiego nie miało miejsca.
- Świetna choreografia - odezwał się w końcu, posyłając nam lekki uśmiech. - Możemy pogadać? - spytał, podchodząc bliżej. Nie wiedziałem do kogo było skierowane to pytanie, więc po prostu milczałem. Wzrok wszystkich skupił się na mnie, a ja miałem ochotę wyskoczyć przez okno po mojej lewej. Jak zwykle w centrum zainteresowania...
- Chcesz żebyśmy wyszli? - odezwał się Felix, wskazując na siebie i Olly'ego.
- Nie, myślę, że...muszę wam wszystkim coś powiedzieć - odpowiedział brunet, przeczesując dłonią włosy, a ja się cały spiąłem. Boję się tej rozmowy...
- Więc słuchamy - zaśmiał się Olly, siadając na ogromnej pufie przy ścianie.
- Wiem, że zachowywałem się jak dupek, a zwłaszcza ostatnio. Oscar, ja przepraszam, nie chciałem tak się zachować. Po prostu...byłem zdenerwowany. Dobrze wiecie, jak bardzo liczy się dla mnie wygrana w każdej sprawie, a tamtego dnia... Olly, to twoja wina. Powiedziałeś wtedy, że jesteś tak blisko wygranej, że już prawie ją puknąłeś... Zdenerwowałem się, później, gdy wszedłem na Twittera dostałem niezliczoną ilość hejtów... Nie chciałem żeby tak wyszło. Byłem za bardzo podminowany i miałem dość tego, że wszyscy uważają mnie za słabszego, gorszego, a Oscara za tego idealnego. To nie tak, że nie akceptuję twojej orientacji. Właściwie to mi to zwisa kogo kochasz, z kim się całujesz czy sypiasz. Jesteśmy przyjaciółmi, bratnimi duszami, pamiętacie? - mówił, plącząc się w swoich słowach, a ja skupiłem swoją całą uwagę tylko na nim.
- To jak najlepszy przyjaciel, ale coś o wiele więcej. To jedyna osoba na świecie, która zna cię lepiej, niż ktokolwiek inny. To ktoś, kto sprawia, że jesteś lepszym człowiekiem, a właściwie to nie sprawi, że będziesz lepszą osobą, zrobisz to sam - ponieważ on jest twoją inspiracją. Bratnia dusza to ktoś, kogo zawsze będziesz miał przy sobie. To jedyne osoby, które cię znają, akceptują, wierzą w ciebie zanim ktokolwiek inny to zrobi lub gdy nikt inny nie będzie. I bez względu na to, co się dzieje...zawsze będziesz ich kochać - zacytował Felix, spoglądając na każdego po kolei.
- Może pobłądziłem, ale wy zawsze będziecie dla mnie inspiracją. Jesteście dla mnie jak rodzina, wiecie o tym. Wybaczycie mi? - spytał Omar.
- Jasne, że tak - powiedzieli równo Olly i Fel, podchodząc do bruneta i obejmując go. Po chwili odsunęli się, a ich wzrok spoczął na mnie. Zawahałem się przez ułamek sekundy, ale podszedłem do nich. Od razu przyciągnęli mnie do swojego grupowego uścisku, przez co poczułem ciepło w klatce piersiowej. I mogę przysiąc, że jakiś dziwny ciężar zniknął, a zastąpiło go uczucie szczęścia. W końcu miałem swoich przyjaciół przy sobie.
Jedno wielkie Awwwwww! Cieszę się, że chłopcy się pogodzili. Brakowało mi ich wspólnych momentów. Co do zakładu, nadal jestem przeciwna, ale cóż...zrobią co zechcą. Oni będą ponosić konsekwencje. Ogólnie rozdział jest cudowny i fajnie, że długi - a przynajmniej dłuższy niż reszta. To tyle ode mnie. Kocham i do następnego xx
OdpowiedzUsuńWow, szalejesz. Rozdział jest przecudny, a ich końcowa rozmowa pokazała jaka powinna być przyjaźń. To chyba mój ulubiony rozdział. Mówię serio. Czekam na kolejny i ściskam;*
OdpowiedzUsuń