~ Felix ~
Wszedłem do domu i już w progu usłyszałem rozmowy przyjaciół. W korytarzu ujrzałem damskie buty, więc domyśliłem się od razu, że dziewczyny już przyszły. Przeszedłem do salonu i tak jak myślałem - Alexis i Olivia siedziały na kanapie. Posłałem im uśmiech, a do pomieszczenia wszedł Omar, niosąc brązowy karton. Po nim przyszła pozostała dwójka. Usiadłem na fotelu, przyglądając się pudle. Brunet postawił je na stoliku i zaczął wyciągać jego zawartość. Gdy ujrzałem planszę i kolorowe kółka, wiedziałem co się szykuje. Alexis pomogła rozłożyć matę i kilka minut później wszyscy się świetnie bawiliśmy. Po kilkudziesięciu minutach zabawy nadeszła kolej blondynki, która musiała sięgnąć na drugą stronę, aby ustawić rękę na żółtym polu. Wygięła swoje ciało, wystawiając tyłek do góry, a Omar stojący obok oczywiście wykorzystał okazję i ją klepnął. Ta pisnęła głośno, poślizgnęła się i upadła, a on zaczął się śmiać. Jej przyjaciółka również chichotała pod nosem, siedząc na kolanach Olly'ego.
- Jesteś irytujący, Omar! - krzyknęła Alexis, po czym wstała i założyła ręce na piersi. Zmierzyła go wzrokiem i myślałem, że mu przyłoży, ale zamiast tego pocałowała go w policzek. Wywróciłem oczami, spoglądając na Oscara, który w tym samym momencie odwrócił wzrok. Zupełnie jakby mi się przyglądał.
- Nudzi mi się już - jęknął Olly.
- Chodźmy na spacer - zaproponował Oscar i o dziwo, wszyscy przystali na jego propozycję. W ciągu piętnastu minut ubraliśmy się i wyszliśmy z domu na ciemne ulice Sztokholmu. Wsadziłem ręce do kieszeni bluzy, którą ubrałem i spojrzałem na przyjaciół. Zaczęliśmy iść przed siebie, w nie do końca znanym nam kierunku. Wyciągnąłem telefon, wchodząc na kik'a, ale nie ujrzałem żadnej nowej wiadomości. Schowałem go w powrotem do kieszeni, uprzednio widząc na ekranie godzinę 23. Rzeczywiście odpowiednia pora na spacer.
- Wiem, gdzie możemy iść - odezwał się nagle Olly. Wszyscy spojrzeliśmy na niego ciekawi, co mu chodzi po głowie, a on tylko uśmiechnął się szeroko. Zaczęliśmy się kierować na obrzeża miasta i wtedy domyśliłem się, o co mu chodziło. Oczywiście się nie pomyliłem i pół godziny później dotarliśmy do żelaznego płotu, odgradzającego nas od parku rozrywki. Miejsce to jest opuszczone już od trzech lat. Kilka razy zdarzyło nam się tu przyjść i po prostu się włamać, aby się pobawić. I może brzmi to dennie, dziecinnie i zarazem źle, ale jeszcze nigdy nie złapano tutaj żadnych nastolatków. Prawda jest taka, że nikogo nie obchodzi, co się dzieje z tym miejscem.
- Jak zamierzacie się tam dostać? - spytała Olivia, spoglądając na naszą czwórkę. Żaden z nas nie odpowiedział. Omar podszedł do siatki po naszej prawej, odchylając ją i uśmiechając się szeroko. Jako pierwszy przeszedł Oscar, po nim Olly. Wskazałem dłonią, aby i dziewczyny weszły, ale te chyba nie zamierzały tego zrobić.
- To łamanie prawa, racja? A co jeśli nas złapią? - mruknęła blondynka, układając ręce na biodrach.
- Wyluzujcie. Tu nikt nie przychodzi - powiedziałem, popychając je lekko w stronę wejścia. Obie zmroziły mnie wzrokiem, ale nie pytając już więcej, weszły na teren parku. Ja zrobiłem to jako ostatni i rozejrzałem się jeszcze dookoła, czy oby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Chwilę później dołączyłem do reszty. Stali przed jedną z najpopularniejszych atrakcji w takim miejscu. Rollercoaster ten nie był wysoki, ale zabawa na nim jest odlotowa.
- Co wy zamierzacie zrobić? - spytała Alexis, stając przed nami. Dłońmi opierała się o barierkę za nią, a jej wzrok skupiony był na Omarze.
- Dobrze się bawić, chodź - zaśmiał się brunet, przeskakując nieduży płotek i wyciągając do niej rękę. Jej niepewność była wyczuwalna z daleka, ale w końcu się poddała i przeszła na drugą stronę. To samo uczyniłem ja, Oscar i Olivia. Olly podszedł do zielonej budki, wszedł do środka, a kilka sekund później cała karuzela rozświetliła się setkami światełek. Omar pociągnął Alexis do jednego z kilku wagoników, Olly zrobił to samo z Olivią. Spojrzałem zdenerwowany na Oscara, ale ten tylko posłał mi uśmiech. Machnął w moją stronę ręką i również zajął miejsce na czerwonej ławeczce. Po krótkim zastanowieniu usiadłem obok i opuściłem barierkę, która miała zapewnić nam bezpieczeństwo. Co prawda nie jesteśmy tu pierwszy raz, ale to właśnie dziś się denerwuję. Obecność chłopaka obok sprawia, że same czarne myśli przelatują przez moją głowę. I nie mam kompletnie pojęcia, dlaczego tak jest.
- Boisz się? - usłyszałem głos po mojej lewej. Przeniosłem swój wzrok na Oscara i pokręciłem lekko głową. Koło zaczęło się lekko poruszać, aż w końcu poszliśmy do góry. Oparłem się, przyglądając wagonikowi przed nami, w którym siedział Olly z Olivią. Ona mu coś zawzięcie tłumaczyła, a zdenerwowanie było wymalowane na jej twarzy. Wskazała dłonią na jakiś obiekt w oddali, a on przyciągnął ją do siebie i przytulił. Widziałem, jak splata ich dłonie ze sobą, całuje ją w głowę.
- Też tak chcę - mruknąłem, ale mój towarzysz chyba tego nie dosłyszał. Westchnąłem cicho, spoglądając jeszcze dalej, do wagonu Omara i Alexis. On obejmował ją ramieniem i mówił coś do jej ucha, na co ona chichotała i chwilę później pocałowała go lekko. Kiedy zaczęli robić to zachłanniej przeniosłem wzrok na Oscara. On patrzył uważnie w widok po lewej. Setki małych, kolorowych światełek iskrzyło się w całym mieście. W tym właśnie miejscu jest na to idealny widok i to tutaj można docenić, jak piękny jest Sztokholm nocą.
- Chciałbym, żeby wszystko było takie magiczne, jak te światła - powiedziałem.
- Może pewnego dnia tak się stanie - odpowiedział Oscar, spoglądając na mnie.
- Tak właściwe... Chciałbym żeby wszystko było łatwiejsze. Żebym mógł powiedzieć pewnej osobie, co czuję. Chciałbym, aby to zaakceptowano.
- Ci którzy cię kochają zaakceptują to, nie ważne co się stanie. - Oscar położył dłoń na moim ręku, a ja dosłownie poczułem, jak jakieś dziwne prądy przeszły po moim ciele. Powoli podniosłem głowę, przenosząc wzrok z miejsca, w którym nasze skóry się połączyły, na jego oczy.
- Czasem mam ochotę zrobić rzeczy, których później bym żałował. Nie chcę tego czuć - szepnąłem, spuszczając wzrok. On zabrał rękę, a maszyna się zatrzymała. Wysiedliśmy, a moje słowa jakby poszły w zapomnienie. Z jednej strony się z tego cieszyłem, ale z drugiej było mi trochę smutno. Mimo to nie pozwoliłem sobie na dłuższą chwilę załamania. Przeszliśmy do kilku innych atrakcji, które warto zwiedzać w tym miejscu. Dużo rozmawialiśmy, na mało istotne tematy. Chociażby, kto zbudował to miejsce, z czego zostały wykonane budki, jaką farbą pomalowano ogromny szyld przy wejściu. Cieszyłem się, że wszystkie złe wydarzenia odeszły w zapomnienie, a my znów byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Plus dwie dziewczyny, ale to wielkiej różnicy nie robi. Przynajmniej jest z kim się pośmiać, bo tak, śmiech to coś co nie opuszczało nas tego wieczora. Suche żarty Omara, głupie komentarze Olly'ego i Oscara, zaraźliwy śmiech Alexis, zabawne historie Olivii. Ten wieczór to jeden z moich ulubionych i tych, które zostaną na długo w mej pamięci.
Do domu wróciliśmy około 4 nad ranem. Wcześniej odprowadziliśmy dziewczyny i zaszliśmy po pizzę. Do swojego łóżka trafiłem, gdy na zegarze wybiła godzina 7. Powieki same mi się zamykały, więc jedyne co zrobiłem, to przebranie się w luźne dresy, zdjęcie koszulki i wygodne ułożenie się. Zaśnięcie nie zajęło mi długo.
- Jesteś irytujący, Omar! - krzyknęła Alexis, po czym wstała i założyła ręce na piersi. Zmierzyła go wzrokiem i myślałem, że mu przyłoży, ale zamiast tego pocałowała go w policzek. Wywróciłem oczami, spoglądając na Oscara, który w tym samym momencie odwrócił wzrok. Zupełnie jakby mi się przyglądał.
- Nudzi mi się już - jęknął Olly.
- Chodźmy na spacer - zaproponował Oscar i o dziwo, wszyscy przystali na jego propozycję. W ciągu piętnastu minut ubraliśmy się i wyszliśmy z domu na ciemne ulice Sztokholmu. Wsadziłem ręce do kieszeni bluzy, którą ubrałem i spojrzałem na przyjaciół. Zaczęliśmy iść przed siebie, w nie do końca znanym nam kierunku. Wyciągnąłem telefon, wchodząc na kik'a, ale nie ujrzałem żadnej nowej wiadomości. Schowałem go w powrotem do kieszeni, uprzednio widząc na ekranie godzinę 23. Rzeczywiście odpowiednia pora na spacer.
- Wiem, gdzie możemy iść - odezwał się nagle Olly. Wszyscy spojrzeliśmy na niego ciekawi, co mu chodzi po głowie, a on tylko uśmiechnął się szeroko. Zaczęliśmy się kierować na obrzeża miasta i wtedy domyśliłem się, o co mu chodziło. Oczywiście się nie pomyliłem i pół godziny później dotarliśmy do żelaznego płotu, odgradzającego nas od parku rozrywki. Miejsce to jest opuszczone już od trzech lat. Kilka razy zdarzyło nam się tu przyjść i po prostu się włamać, aby się pobawić. I może brzmi to dennie, dziecinnie i zarazem źle, ale jeszcze nigdy nie złapano tutaj żadnych nastolatków. Prawda jest taka, że nikogo nie obchodzi, co się dzieje z tym miejscem.
- Jak zamierzacie się tam dostać? - spytała Olivia, spoglądając na naszą czwórkę. Żaden z nas nie odpowiedział. Omar podszedł do siatki po naszej prawej, odchylając ją i uśmiechając się szeroko. Jako pierwszy przeszedł Oscar, po nim Olly. Wskazałem dłonią, aby i dziewczyny weszły, ale te chyba nie zamierzały tego zrobić.
- To łamanie prawa, racja? A co jeśli nas złapią? - mruknęła blondynka, układając ręce na biodrach.
- Wyluzujcie. Tu nikt nie przychodzi - powiedziałem, popychając je lekko w stronę wejścia. Obie zmroziły mnie wzrokiem, ale nie pytając już więcej, weszły na teren parku. Ja zrobiłem to jako ostatni i rozejrzałem się jeszcze dookoła, czy oby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Chwilę później dołączyłem do reszty. Stali przed jedną z najpopularniejszych atrakcji w takim miejscu. Rollercoaster ten nie był wysoki, ale zabawa na nim jest odlotowa.
- Co wy zamierzacie zrobić? - spytała Alexis, stając przed nami. Dłońmi opierała się o barierkę za nią, a jej wzrok skupiony był na Omarze.
- Dobrze się bawić, chodź - zaśmiał się brunet, przeskakując nieduży płotek i wyciągając do niej rękę. Jej niepewność była wyczuwalna z daleka, ale w końcu się poddała i przeszła na drugą stronę. To samo uczyniłem ja, Oscar i Olivia. Olly podszedł do zielonej budki, wszedł do środka, a kilka sekund później cała karuzela rozświetliła się setkami światełek. Omar pociągnął Alexis do jednego z kilku wagoników, Olly zrobił to samo z Olivią. Spojrzałem zdenerwowany na Oscara, ale ten tylko posłał mi uśmiech. Machnął w moją stronę ręką i również zajął miejsce na czerwonej ławeczce. Po krótkim zastanowieniu usiadłem obok i opuściłem barierkę, która miała zapewnić nam bezpieczeństwo. Co prawda nie jesteśmy tu pierwszy raz, ale to właśnie dziś się denerwuję. Obecność chłopaka obok sprawia, że same czarne myśli przelatują przez moją głowę. I nie mam kompletnie pojęcia, dlaczego tak jest.
- Boisz się? - usłyszałem głos po mojej lewej. Przeniosłem swój wzrok na Oscara i pokręciłem lekko głową. Koło zaczęło się lekko poruszać, aż w końcu poszliśmy do góry. Oparłem się, przyglądając wagonikowi przed nami, w którym siedział Olly z Olivią. Ona mu coś zawzięcie tłumaczyła, a zdenerwowanie było wymalowane na jej twarzy. Wskazała dłonią na jakiś obiekt w oddali, a on przyciągnął ją do siebie i przytulił. Widziałem, jak splata ich dłonie ze sobą, całuje ją w głowę.
- Też tak chcę - mruknąłem, ale mój towarzysz chyba tego nie dosłyszał. Westchnąłem cicho, spoglądając jeszcze dalej, do wagonu Omara i Alexis. On obejmował ją ramieniem i mówił coś do jej ucha, na co ona chichotała i chwilę później pocałowała go lekko. Kiedy zaczęli robić to zachłanniej przeniosłem wzrok na Oscara. On patrzył uważnie w widok po lewej. Setki małych, kolorowych światełek iskrzyło się w całym mieście. W tym właśnie miejscu jest na to idealny widok i to tutaj można docenić, jak piękny jest Sztokholm nocą.
- Chciałbym, żeby wszystko było takie magiczne, jak te światła - powiedziałem.
- Może pewnego dnia tak się stanie - odpowiedział Oscar, spoglądając na mnie.
- Tak właściwe... Chciałbym żeby wszystko było łatwiejsze. Żebym mógł powiedzieć pewnej osobie, co czuję. Chciałbym, aby to zaakceptowano.
- Ci którzy cię kochają zaakceptują to, nie ważne co się stanie. - Oscar położył dłoń na moim ręku, a ja dosłownie poczułem, jak jakieś dziwne prądy przeszły po moim ciele. Powoli podniosłem głowę, przenosząc wzrok z miejsca, w którym nasze skóry się połączyły, na jego oczy.
- Czasem mam ochotę zrobić rzeczy, których później bym żałował. Nie chcę tego czuć - szepnąłem, spuszczając wzrok. On zabrał rękę, a maszyna się zatrzymała. Wysiedliśmy, a moje słowa jakby poszły w zapomnienie. Z jednej strony się z tego cieszyłem, ale z drugiej było mi trochę smutno. Mimo to nie pozwoliłem sobie na dłuższą chwilę załamania. Przeszliśmy do kilku innych atrakcji, które warto zwiedzać w tym miejscu. Dużo rozmawialiśmy, na mało istotne tematy. Chociażby, kto zbudował to miejsce, z czego zostały wykonane budki, jaką farbą pomalowano ogromny szyld przy wejściu. Cieszyłem się, że wszystkie złe wydarzenia odeszły w zapomnienie, a my znów byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Plus dwie dziewczyny, ale to wielkiej różnicy nie robi. Przynajmniej jest z kim się pośmiać, bo tak, śmiech to coś co nie opuszczało nas tego wieczora. Suche żarty Omara, głupie komentarze Olly'ego i Oscara, zaraźliwy śmiech Alexis, zabawne historie Olivii. Ten wieczór to jeden z moich ulubionych i tych, które zostaną na długo w mej pamięci.
Do domu wróciliśmy około 4 nad ranem. Wcześniej odprowadziliśmy dziewczyny i zaszliśmy po pizzę. Do swojego łóżka trafiłem, gdy na zegarze wybiła godzina 7. Powieki same mi się zamykały, więc jedyne co zrobiłem, to przebranie się w luźne dresy, zdjęcie koszulki i wygodne ułożenie się. Zaśnięcie nie zajęło mi długo.
Stwierdzam, że ten rozdział jest MEEEGA! Omar i Olly są tacy słodcy w stosunku do dziewczyn...szkoda, że fałszywie ;-;. Nie mogę doczekać się na kolejny rozdział i więcej Foscara!
OdpowiedzUsuńKocham xx
Ten rozdział jest cudowny! Uwielbiam go i te zaraźliwe śmiechy bohaterów, które wywołują u mnie uśmiech. Uh! Muszę kiedyś z tobą odwiedzić takie opuszczone, zabawne miejsce. Chociażby wrócić do wspomnień dziecka.
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski, uwielbiam go i chyba jeden z moich ulubionych :3 Chociaż nie mogę się zdecydować, bo każdy jest niesamowity *-*