
~ Oscar ~
Obudziłem się, gdy poczułem coś mokrego na szyi. Otworzyłem oczy i jedynym, co ujrzałem były włosy Felixa. Mruknąłem cicho, czując jak zasysa mi skórę. Z jednej strony chciałem go odepchnąć, ale z drugiej to było tak kurewsko przyjemne. W końcu jednak się rozluźniłem i odchyliłem głowę w bok.
- Podoba mi się taka pobudka - szepnąłem, gdy spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Poprawiłem swoją pozycję i przyciągnąłem jego ciało do siebie. Nasze nogi były ze sobą splątane pod kocem. On leżał bokiem, podpierając się na łokciach i wpatrując w moją twarz. Jego chłodne dłonie spoczywały na moim ramieniu.
- Jak myślisz, Omar się zakochał? - spytał.
- Nie jestem pewien. Z jednej strony czasem się zachowuje jak zakochany, patrzy na nią jak szczeniak, ale z drugiej strony to wciąż jest Omar. Ten, który nie kocha nikogo oprócz siebie. Nie wydaje mi się, aby zdradził nam swoje myśli, więc chyba musimy czekać na rozwój wydarzeń - odpowiedziałem. - Za to Olly...wydaje mi się, że on się zakochał. Może bywa głupi i lekkomyślny, ale zawsze był odpowiedzialniejszy. Mogę się mylić, bo kto ich tam wie - dodałem. - Ale przestańmy o nich mówić, hmm? Poróbmy coś pożyteczniejszego.
- Na przykład co? - zamruczał, podciągając się wyżej. Uśmiechnąłem się pod nosem, złapałem go za policzki i złożyłem krótki pocałunek na jego ustach. On nie czekał dłużej, podniósł się, aby następnie usiąść na moich biodrach i zacząć mnie całować. Zachłanniej, namiętniej. Oddawałem każdy jego pocałunek, rękami zjeżdżając na jego biodra, a następnie tyłek. Uszczypnąłem go, na co rozchylił usta, a wtedy wsunąłem język do środka, pocierając nim o jego. Felix mruknął cicho i przesunął dłonie na moje włosy, gdzie zacisnął palce. W końcu zabrakło nam powietrza, więc się od siebie oderwaliśmy. Nasze oddechy były urywane, a oczy wpatrzone w siebie nawzajem.
- Nigdy mi się to nie znudzi - szepnąłem, przejeżdżając dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej, przez brzuch, aż do gumki jego spodni. Pociągnąłem za nią, zagryzając wargę i patrząc uważnie na reakcję chłopaka.
- Lubisz się ze mną drażnić, co? - spytał. Kiwnąłem radośnie głową, na co on wywrócił oczami.
- Po prostu za bardzo cię kocham - wyznałem. Z jego ust wydobyło się głośne ''aww'', a ja puściłem mu tylko oczko. - Ale mam mega prośbę.
- Jaką?
- Ogól się, nienawidzę, gdy nosisz tego wąsa. Wtedy wyglądasz przy mnie jak menel - stwierdziłem. Felix zmrużył oczy, następnie schodząc ze mnie i siadając na brzegu łóżka, plecami do mnie. Założył ręce na piersi, a głowę odwrócił w stronę drzwi. - Ej no...nie obrażaj się kociaku - powiedziałem, podnosząc się. Oparłem się na jednej ręce i wpatrywałem się w jego plecy. Nie ruszył się nawet o centymetr, więc przysunąłem się bliżej. Przejechałem dłonią od jego dłoni, po bark. Wciąż ani drgnął. - Felix - jęknąłem, kładąc brodę na jego ramieniu. - Nie złość się na mnie - szepnąłem, całując go w ramię. Na jego ciele pojawiła się gęsia skórka i wiedziałem, że wygrałem. Zacząłem składać kolejne pocałunki na jego karku, barkach, aż w końcu się do mnie odwrócił. Popchnął mnie do tyłu i znów na mnie usiadł. Na jego twarzy zarysował się cwany uśmiech, gdy przejeżdżał dłonią po moim brzuchu. Poruszył biodrami w przód i w tył, a z moich ust wydobył się jęk. Powtórzył ten czyn jeszcze parę razy, dopóki ze mnie nie zszedł i chwilę później zniknął za drzwiami łazienki. Otworzyłem szeroko usta, normując swój przyśpieszony oddech. Czy on naprawdę najpierw mnie podniecił, a później tak po prostu zniknął? Nie ma to jak miłość. Przekląłem pod nosem, niechętnie podnosząc się z łóżka. Przetarłem twarz dłońmi, zastanawiając się, co zrobić. Po kilkunastu minutach, podczas których tak po prostu siedziałem wpatrując się w ścianę, Felix wyszedł z łazienki. Ubrany w ciemne rurki, białą koszulkę i czarną bluzę. Na głowie miał białego snapbacka, a w dłoni trzymał telefon. Spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem i podszedł do swojej torby. Nie odzywając się zabrałem swoje ubrania i poszedłem w jego ślady. Przygotowałem się i po dwudziestu minutach wyszedłem.
- Alexis napisała, abyśmy wyszli do nich, bo idą na spacer i piknik - powiedział. Kiwnąłem głową i bez słowa obaj wyszliśmy z domku.
- Nie znoszę cię za to, co mi zrobiłeś, wiesz o tym, prawda? - odezwałem się, gdy szliśmy w stronę naszych przyjaciół. Felix się zaśmiał i kiwnął głową. Objął mnie ramieniem, złożył krótkiego całusa na moim policzku i wtedy podeszliśmy do reszty do Olivii i Olly'ego. Przywitaliśmy się, a wtedy Omar zszedł po schodach z ich domku i zaczął kierować się w naszą stronę. Nagle wybiegła też roześmiana Alexis, pobiegła za nim i wskoczyła mu na plecy. Chłopak się zachwiał i na ich nieszczęście potknął się o wystającą gałąź, przez co oboje polecieli na ziemię. Wybuchłem niekontrolowanym śmiechem. W końcu jednak się podnieśli i po krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy w kierunku lasu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Głównym tematem rozmowy było miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Kiedy doszliśmy na skraj lasu, gdzie była łąka, Alexis rozłożyła koc. Usiedliśmy wszyscy i nawet się nie zorientowałem, kiedy kilka godzin później słońce zaczęło zachodzić za chmury. Zebraliśmy się i skierowaliśmy się w stronę domków. Szedłem obok Felixa, trzymając rękę na jego ramieniu. Przed nami szła Alexis i Omar, a za nami Olivia i Olly.
- Do kiedy tu zostajemy? - spytałem, przerywając ciszę, jaka panowała wokół.
- Do jutra - odpowiedziała Alexis, odwracając się w naszą stronę. Skinąłem głową, rozglądając się dookoła. Poczułem, jak Felix ściąga moją rękę ze swoich ramion, więc przeniosłem swój wzrok na niego. Niestety było za późno, bo on popchnął mnie w lewo, a ja dosłownie chwilę później znalazłem się pod wodą. Wynurzyłem się i zauważyłem roześmianego Felixa na pomoście. Przeszły mnie dreszcze, bo woda nie była ani trochę ciepła. Nie zdążyłem dopłynąć kawałek, kiedy obok mnie wylądowała Alexis. Jej pisk dało się słyszeć chyba nawet za lasem. Wynurzyła się, uderzyła dłońmi w taflę wody i zła zaczęła płynąć do brzegu. Roześmiane chłopaki wciąż stali na pomoście.
- Jesteście debilami - powiedziała Olivia, kiedy Alexis do niej podeszła. Obie skierowały się w stronę domku, a ja w końcu wypłynąłem. Całą czwórką również poszliśmy w tamtym kierunku. Kiedy tam doszliśmy chłopaki usiedli na kłodach, a ja poszedłem się przebrać w suche ciuchy. Po piętnastu minutach dołączyłem do nich i zauważyłem, że ognisko się już paliło. Usiadłem obok Felixa, ale dzieliło nas kilkadziesiąt centymetrów.
- Rozstrzygnijmy ten zakład - powiedział Omar, zwracając się oczywiście do Olly'ego.
- To oczywiste, że wygrałem. Alexis nie pamięta waszego pierwszego razu, więc to się nie liczy. Jestem lepszy - zaśmiał się Olly, wzruszając przy tym ramionami. Wywróciłem oczami, nie mogąc uwierzyć w ich głupotę. Zaczęli się przedrzeźniać, wykłócać, aż w końcu zapadła cisza. Obaj patrzyli na nas, a ja nie wiedziałem o co im chodzi.
- Waszym zdaniem kto powinien wygrać? - spytał Omar.
- Obaj powinniście wygrać nagrodę dla największego debila - odpowiedziałem, a oni tylko machnęli rękami. Chcieli poznać moją opinię to ją poznali, nie rozumiem ich. Na szczęście nie kontynuowali tego tematu, a zaczęli rozmawiać o jakiejś piosence. Ja swoją uwagę skupiłem tylko na ognisku. Nagle poczułem dłoń na moim udzie. Nie musiałem podnosić głowy, aby wiedzieć, że to Fel.
- Przepraszam - szepnął do mojego ucha, obejmując mnie. - To było tylko zemsta za tego menela. Nie złościsz się, prawda? - dodał. Pokręciłem głową, wtulając się w jego ciepłe ramiona. Siedzieliśmy tak przez długi czas. Chłopaki zaczęli się niepokoić tym, że dziewczyny nie przychodzą, wiec jakiś czas temu poszli to sprawdzić.
- Nie ma ich! - krzyknął Omar, wybiegając z domku.
- Jak to nie ma? - spytał Felix, wstając ze swojego miejsca. Niechętnie uczyniłem to samo i spojrzałem na zdenerwowanych przyjaciół.
- Nie ma ich rzeczy, nic. Zniknęły. Zostawiły nas.
- Jak myślisz, Omar się zakochał? - spytał.
- Nie jestem pewien. Z jednej strony czasem się zachowuje jak zakochany, patrzy na nią jak szczeniak, ale z drugiej strony to wciąż jest Omar. Ten, który nie kocha nikogo oprócz siebie. Nie wydaje mi się, aby zdradził nam swoje myśli, więc chyba musimy czekać na rozwój wydarzeń - odpowiedziałem. - Za to Olly...wydaje mi się, że on się zakochał. Może bywa głupi i lekkomyślny, ale zawsze był odpowiedzialniejszy. Mogę się mylić, bo kto ich tam wie - dodałem. - Ale przestańmy o nich mówić, hmm? Poróbmy coś pożyteczniejszego.
- Na przykład co? - zamruczał, podciągając się wyżej. Uśmiechnąłem się pod nosem, złapałem go za policzki i złożyłem krótki pocałunek na jego ustach. On nie czekał dłużej, podniósł się, aby następnie usiąść na moich biodrach i zacząć mnie całować. Zachłanniej, namiętniej. Oddawałem każdy jego pocałunek, rękami zjeżdżając na jego biodra, a następnie tyłek. Uszczypnąłem go, na co rozchylił usta, a wtedy wsunąłem język do środka, pocierając nim o jego. Felix mruknął cicho i przesunął dłonie na moje włosy, gdzie zacisnął palce. W końcu zabrakło nam powietrza, więc się od siebie oderwaliśmy. Nasze oddechy były urywane, a oczy wpatrzone w siebie nawzajem.
- Nigdy mi się to nie znudzi - szepnąłem, przejeżdżając dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej, przez brzuch, aż do gumki jego spodni. Pociągnąłem za nią, zagryzając wargę i patrząc uważnie na reakcję chłopaka.
- Lubisz się ze mną drażnić, co? - spytał. Kiwnąłem radośnie głową, na co on wywrócił oczami.
- Po prostu za bardzo cię kocham - wyznałem. Z jego ust wydobyło się głośne ''aww'', a ja puściłem mu tylko oczko. - Ale mam mega prośbę.
- Jaką?
- Ogól się, nienawidzę, gdy nosisz tego wąsa. Wtedy wyglądasz przy mnie jak menel - stwierdziłem. Felix zmrużył oczy, następnie schodząc ze mnie i siadając na brzegu łóżka, plecami do mnie. Założył ręce na piersi, a głowę odwrócił w stronę drzwi. - Ej no...nie obrażaj się kociaku - powiedziałem, podnosząc się. Oparłem się na jednej ręce i wpatrywałem się w jego plecy. Nie ruszył się nawet o centymetr, więc przysunąłem się bliżej. Przejechałem dłonią od jego dłoni, po bark. Wciąż ani drgnął. - Felix - jęknąłem, kładąc brodę na jego ramieniu. - Nie złość się na mnie - szepnąłem, całując go w ramię. Na jego ciele pojawiła się gęsia skórka i wiedziałem, że wygrałem. Zacząłem składać kolejne pocałunki na jego karku, barkach, aż w końcu się do mnie odwrócił. Popchnął mnie do tyłu i znów na mnie usiadł. Na jego twarzy zarysował się cwany uśmiech, gdy przejeżdżał dłonią po moim brzuchu. Poruszył biodrami w przód i w tył, a z moich ust wydobył się jęk. Powtórzył ten czyn jeszcze parę razy, dopóki ze mnie nie zszedł i chwilę później zniknął za drzwiami łazienki. Otworzyłem szeroko usta, normując swój przyśpieszony oddech. Czy on naprawdę najpierw mnie podniecił, a później tak po prostu zniknął? Nie ma to jak miłość. Przekląłem pod nosem, niechętnie podnosząc się z łóżka. Przetarłem twarz dłońmi, zastanawiając się, co zrobić. Po kilkunastu minutach, podczas których tak po prostu siedziałem wpatrując się w ścianę, Felix wyszedł z łazienki. Ubrany w ciemne rurki, białą koszulkę i czarną bluzę. Na głowie miał białego snapbacka, a w dłoni trzymał telefon. Spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem i podszedł do swojej torby. Nie odzywając się zabrałem swoje ubrania i poszedłem w jego ślady. Przygotowałem się i po dwudziestu minutach wyszedłem.
- Alexis napisała, abyśmy wyszli do nich, bo idą na spacer i piknik - powiedział. Kiwnąłem głową i bez słowa obaj wyszliśmy z domku.
- Nie znoszę cię za to, co mi zrobiłeś, wiesz o tym, prawda? - odezwałem się, gdy szliśmy w stronę naszych przyjaciół. Felix się zaśmiał i kiwnął głową. Objął mnie ramieniem, złożył krótkiego całusa na moim policzku i wtedy podeszliśmy do reszty do Olivii i Olly'ego. Przywitaliśmy się, a wtedy Omar zszedł po schodach z ich domku i zaczął kierować się w naszą stronę. Nagle wybiegła też roześmiana Alexis, pobiegła za nim i wskoczyła mu na plecy. Chłopak się zachwiał i na ich nieszczęście potknął się o wystającą gałąź, przez co oboje polecieli na ziemię. Wybuchłem niekontrolowanym śmiechem. W końcu jednak się podnieśli i po krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy w kierunku lasu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Głównym tematem rozmowy było miejsce, w którym się znajdowaliśmy. Kiedy doszliśmy na skraj lasu, gdzie była łąka, Alexis rozłożyła koc. Usiedliśmy wszyscy i nawet się nie zorientowałem, kiedy kilka godzin później słońce zaczęło zachodzić za chmury. Zebraliśmy się i skierowaliśmy się w stronę domków. Szedłem obok Felixa, trzymając rękę na jego ramieniu. Przed nami szła Alexis i Omar, a za nami Olivia i Olly.
- Do kiedy tu zostajemy? - spytałem, przerywając ciszę, jaka panowała wokół.
- Do jutra - odpowiedziała Alexis, odwracając się w naszą stronę. Skinąłem głową, rozglądając się dookoła. Poczułem, jak Felix ściąga moją rękę ze swoich ramion, więc przeniosłem swój wzrok na niego. Niestety było za późno, bo on popchnął mnie w lewo, a ja dosłownie chwilę później znalazłem się pod wodą. Wynurzyłem się i zauważyłem roześmianego Felixa na pomoście. Przeszły mnie dreszcze, bo woda nie była ani trochę ciepła. Nie zdążyłem dopłynąć kawałek, kiedy obok mnie wylądowała Alexis. Jej pisk dało się słyszeć chyba nawet za lasem. Wynurzyła się, uderzyła dłońmi w taflę wody i zła zaczęła płynąć do brzegu. Roześmiane chłopaki wciąż stali na pomoście.
- Jesteście debilami - powiedziała Olivia, kiedy Alexis do niej podeszła. Obie skierowały się w stronę domku, a ja w końcu wypłynąłem. Całą czwórką również poszliśmy w tamtym kierunku. Kiedy tam doszliśmy chłopaki usiedli na kłodach, a ja poszedłem się przebrać w suche ciuchy. Po piętnastu minutach dołączyłem do nich i zauważyłem, że ognisko się już paliło. Usiadłem obok Felixa, ale dzieliło nas kilkadziesiąt centymetrów.
- Rozstrzygnijmy ten zakład - powiedział Omar, zwracając się oczywiście do Olly'ego.
- To oczywiste, że wygrałem. Alexis nie pamięta waszego pierwszego razu, więc to się nie liczy. Jestem lepszy - zaśmiał się Olly, wzruszając przy tym ramionami. Wywróciłem oczami, nie mogąc uwierzyć w ich głupotę. Zaczęli się przedrzeźniać, wykłócać, aż w końcu zapadła cisza. Obaj patrzyli na nas, a ja nie wiedziałem o co im chodzi.
- Waszym zdaniem kto powinien wygrać? - spytał Omar.
- Obaj powinniście wygrać nagrodę dla największego debila - odpowiedziałem, a oni tylko machnęli rękami. Chcieli poznać moją opinię to ją poznali, nie rozumiem ich. Na szczęście nie kontynuowali tego tematu, a zaczęli rozmawiać o jakiejś piosence. Ja swoją uwagę skupiłem tylko na ognisku. Nagle poczułem dłoń na moim udzie. Nie musiałem podnosić głowy, aby wiedzieć, że to Fel.
- Przepraszam - szepnął do mojego ucha, obejmując mnie. - To było tylko zemsta za tego menela. Nie złościsz się, prawda? - dodał. Pokręciłem głową, wtulając się w jego ciepłe ramiona. Siedzieliśmy tak przez długi czas. Chłopaki zaczęli się niepokoić tym, że dziewczyny nie przychodzą, wiec jakiś czas temu poszli to sprawdzić.
- Nie ma ich! - krzyknął Omar, wybiegając z domku.
- Jak to nie ma? - spytał Felix, wstając ze swojego miejsca. Niechętnie uczyniłem to samo i spojrzałem na zdenerwowanych przyjaciół.
- Nie ma ich rzeczy, nic. Zniknęły. Zostawiły nas.
No to klops! To się w końcu lasie dowiedziały! W porę, nie powiem! Oscarowi należało się pływanie w jeziorku, hihi! Ciekawe co będzie dalej. Jak później zareagują chłopaki! Było nie wykorzystywać!! Ostrzegałam! Rozdział cudny, do następnego. Kc xx
OdpowiedzUsuńDziewczyno, skąd ty takie masz wyobrażenia! huh! Ah, te twoje erotyczne, zachłanne myśli...xd Uwielbiam je i całą ciebie :3 Ale masz podniecające rozdziałki :D
OdpowiedzUsuńOjoj! Chyba dziewczyny się dowiedziały o ich zakładzie! No nieźle i powiem szczerze, że należy im się zostawienie w lesie - tylko, że bez niczego, żeby tam byli, to by była nauczka :3
No nieźle, nieźle się wyrabia. Nic dodać nic ująć, jest świetne i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :3
Ściskam, tylko ostrzegam przed bakteriami xD :* <3
Chcę już kolejny rozdział... Nie drocz się tak no! :(
OdpowiedzUsuń