~ Felix ~
Wysiedliśmy z pociągu, w rękach trzymając swoje torby. Szedłem wolnym krokiem za Ollym i Olivią. W uszach miałem słuchawki, z których płynęła muzyka. Przez jakiś czas szliśmy poboczem, aż w końcu skończył się asfalt, a zaczęła się polna droga i las. Na samym przodzie szła Alexis z Omarem, za nimi druga dwójka, a ja na samym końcu. Oscar został gdzieś w tyle, tłumacząc, że musi coś zrobić i niedługo nas dogoni. Obie przyjaciółki zawitały u naszych drzwi już o ósmej rano. W rękach miały torby z rzeczami potrzebnymi na te kilka dni. Po jedenastej wszyscy wyszliśmy z naszego domu, o dwunastej mieliśmy pociąg, a teraz, czyli prawie o piętnastej idziemy w to miejsce. Do końca nie zostaliśmy wtajemniczeni w miejsce naszego pobytu, ale rozglądając się teraz po okolicy nie mogę narzekać. Kocham naturę. Nagle poczułem lekki szturchnięcie w ramię, więc podniosłem głowę, po czym ujrzałem postać mojego chłopaka. Wyjąłem słuchawki z uszu i dopiero wtedy dotarło do mnie, jak jest cicho. Jedynymi głosami były te nasze i ćwierkających ptaków. Schowałem telefon wraz ze słuchawkami do torby, przewiesiłem ją na lewe ramię, a prawą dłonią złapałem za lewą dłoń Oscara. Szliśmy jeszcze przez około pół godziny, aż w końcu znaleźliśmy się na skraju lasu. Po lewej stronie znajdowało się niewielkie jezioro, dookoła porośnięty krzakami, trzcinami i innymi roślinami. Po prawej była kwitnąca łąka, a za nami rozciągał się ogromny las. Oprócz tego znajdowało się tu kilka domków i mała budka ukryta między drzewami.
- Jesteśmy - powiedziała radośnie Alexis, zatrzymując się i odwracając w naszą stronę.
- Tamten domek jest nasz, ten po lewej jest dla Alexis i Omara, a po prawej dla was - dodała Olivia, wskazując dłonią na domki i patrząc na koniec na mnie i Oscara. Kiwnąłem głową mimo, że w duchu skakałem jak niedorozwinięty. Perspektywa spędzenia nocy z nim, w jednym pokoju, a może nawet łóżku...oh tak. Dziwne obrazy zaczęły nawiedzać mój umysł, a otrząsnąłem się dopiero, gdy Oscar pociągnął mnie za rękę w stronę naszego domku. Uśmiech sam wypłynął na moje usta, gdy otworzyliśmy drzwi, a wnętrze okazało się takie, jak chciałem. Jedno duże łóżko stało na środku pokoju. Obok były drzwi, zapewne prowadzące do łazienki. Wszystko w domku było wykonane z ciemnego drewna. Odstawiliśmy swoje torby przy łóżku.
- Za godzinę mamy wyjść do reszty - powiedział blondyn, stojąc na środku pokoju, na co skinąłem. Powoli do niego podchodziłem, tym samym sprawiając, że on się cofał w stronę łóżka. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy dotknął nogami drewnianej deski. Pokonałem szybko ostateczną odległość jaka nas dzieliła. Popchnąłem go lekko do tyłu, dzięki czemu upadł na jasny materac, a ja znalazłem się na nim. Zbliżyłem się do jego twarzy, podpierając się dłońmi po obu stronach jego głowy, ale pozostawiłem między nami odległość kilku centymetrów. Ciepły oddech chłopaka owiewał moją twarz, a jego dłonie znalazły sobie miejsce na moim tyłku.
- Pocałujesz mnie w końcu? - warknął, próbując zrobić wściekłą minę, ale mu nie wyszło. Zamiast tego wyglądał jak malutki, wściekły kotek, któremu dzieci zabrały piłkę. Ale postanowiłem wykonać jego prośbę i musnąłem lekko jego wargi. On nie czekając długo, zaczął pogłębiać pocałunek. Przeniósł swoje ręce na mój kark i przyciągnął mnie bliżej. Kiedy zagryzł lekko moją wargę straciłem siłę w rękach, przez co upadłem na niego. Nasze krocza się zderzyły, a z jego ust wydobył się jęk. Miałem ochotę przywalić sobie piątkę, cegłą, w twarz. Mimo to nie przestaliśmy. Nasze pocałunki stały się zachłanniejsze i gorętsze. Ułożyłem się obok niego, nogę przekładając przez jego pas, a dłońmi obejmowałem jego twarz. Zszedłem pocałunkami na jego szyję, robiąc małą malinkę w jednym miejscu. Oscar odchylił głowę do tyłu, mrucząc. Spojrzałem w górę, wciąż trzymając usta przy jego szyi, a gdy zauważyłem, że ma zamknięte oczy i dłonie zaciśnięte w pięści - stwierdziłem, że mu się podoba. Chuchnąłem chłodnym powietrzem w zaczerwienione miejsce, a po jego ciele przeszedł dreszcz, co idealnie wyczułem dotykając go. Odsunąłem się kawałek, opierając głowę na łokciu i patrząc na niego. Minęła chwila zanim otworzył oczy i na mnie spojrzał.
- Kocham cię słodziaku - szepnął, uśmiechając się szeroko. Odpowiedziałem mu tym samym, przypominając sobie każdą wiadomość, gdy mnie tak nazywał.
- Ja ciebie też kocham kocham Johan - zaśmiałem się, a on mi zawtórował. Położyłem głowę na jego ramieniu, ręką objąłem jego ciało i zamknąłem oczy. Mógłbym zostać w tej pozycji do końca dzisiejszego dnia.
- Dziękuję, że tu ze mną jesteście - powiedziała solenizantka, patrząc na wszystkich po kolei. Przedstawiła wszystkich i po dokładnych wysłuchaniu dowiedziałem się, że rudowłosa dziewczyna po mojej lewej to Maia, a jej czarnowłosa koleżanka to Elena. Jeden z chłopaków również nazywał się Oscar i był kuzynem Alexis. Jego koledzy to Adam i George. Po krótkim zapoznaniu zaczęliśmy po prostu rozmawiać, żartować, śmiać się. Niektórzy opowiadali zabawne albo straszne historie ze swojego życia. Główny powód dlaczego tu jesteśmy, czyli Alexis, wydawała się naprawdę szczęśliwa. Widać było, że jej się to podoba, a gdy Omar co jakiś czas składał pocałunki na jej policzku, ramieniu albo szyi - kipiała radością. Nie mogłem uwierzyć, że w tak krótkim czasie, tak bardzo go pokochała. No ale cóż...serce nie wybiera.
- Chodźmy popływać! - krzyknął Adam, wstając z kłody.
- Jest zimno idioto! Usiądź i uspokój swoją wyobraźnie - powiedziała stanowczo ruda, ciągnąć go za rękę w dół. Jego jasną twarz przyozdobił sztuczny smutek, gdy opadł na swoje miejsce. Chwilę później się rozweselił i zaczął żywo opowiadać o jego poprzednich wakacjach. Westchnąłem cicho, kładąc głowę na ramieniu Oscara.
- To wy naprawdę jesteście razem? - spytała Elena, a wszyscy dookoła umilkli. Jej wzrok skierowany był na nas, więc domyśliłem się, że pytanie również zadała nam.
- Tak, masz z tym jakiś problem? - odpowiedział Oscar. Wyczułem jak jego mięśnie na rękach się napinają.
- No nie, ale wow, dwa pedały i nie boją się do tego przyznawać. Jesteście albo odważni albo głupi - zaśmiała się, odgarniając swoje długie włosy.
- A wyrażasz swoje zdanie, bo... - odezwałem się. Powstrzymywałem się, aby nie wepchnąć jej do tego ogniska. Z chęcią bym popatrzył, jak jej krzywa morda staje w płomieniach.
- Oj spokojnie. Po prostu uważam, że homo to wasz wymysł. Za kilka lat wam się odmieni i z powrotem będziecie szukać lasek. Nie lepiej zrobić to teraz? Możecie zapisać się do psychiatry, on wam wbije do głowy, że jesteście po prostu chorzy - wytłumaczyła.
- Ale z ciebie suka, Eleno - powiedziała głośno i dosadnie Alexis. - To był błąd zapraszać cię tutaj. Myślałam, że się zmieniłaś, a ty dalej swoje - dodała. Wstałem ze swojego miejsca, a następnie odszedłem kawałek. Skierowałem się w stronę wody, a chwilę później podbiegł do mnie Oscar. Złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Potknąłem się, ale ostatecznie i tak się w niego wtuliłem. Objął mnie ramionami, jedną dłonią głaszcząc po głowie, a drugą bawił się sznurkiem od mojej bluzy. Staliśmy tak przez kilka minut w kompletnej ciszy, aż w końcu się od niego odsunąłem. Zacząłem iść przed siebie, a on podążał obok mnie. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy byliśmy po drugiej stronie jeziora. Usiadłem kilka metrów od wody i nie musiałem długo czekać, aby mój towarzysz zajął miejsce za mną. Oparłem się o jego klatkę piersiową. Poczułem przyjemne ciepło, przez co zamknąłem oczy z rozkoszy. Położyłem głowę na ramieniu blondyna, a on splótł nasze dłonie.
- Przejmujesz się jej słowami? - spytałem, patrząc na jego lewy profil.
- Nie bardzo, a ty? - odpowiedział.
- Mam ją gdzieś - mruknąłem. Skinął głową, ale jego wzrok utkwiony był na pomarańczowym promieniu po drugiej stronie jeziora. Widać było chodzące wokół osoby. Na szczęście nie było nic słychać. Niebo było już kompletnie ciemne, ale to chyba dodawało uroku wszystkiemu dookoła. A teraz pomyśleć, że mogłem już dawno mieć z nim takie relacje. Gdybym tylko się odważył...
- O czym tak myślisz? - spytał, przejeżdżając nosem po mojej szyi. Wzruszyłem ramionami, zastanawiając się nad odpowiedzią, ale ostatecznie żadnej mu nie udzieliłem. Siedzieliśmy tak w ciszy, ciesząc się swoją obecnością. W końcu jednak zrobiło nam się zimno, więc wróciliśmy do reszty. O dziwo, przy ognisku siedziała tylko Alexis. Usiedliśmy naprzeciwko niej, a ona posłała nam szeroki uśmiech. Chwilę później obok niej usiadł Omar, który otulił ją kocem.
- Gdzie jest reszta? - spytałem, rozglądając się wokół.
- Olly poszedł z Olivią do domku, bo się źle czuła, a reszta pojechała do domu. Wybaczcie za tamtą sytuację, mogłam to przewidzieć i jej nie zapraszać - odpowiedziała Alexis.
- Zapewne to nie są urodziny o jakich marzyłaś - odezwał się Oscar, gdy nikt się przez dłuższą chwilę nie odzywał. Blondynka machnęła ręką i spojrzała na chłopaka po jej lewej.
- Są idealne. Mam przy sobie chłopaka moich marzeń i przyjaciół, czego mam chcieć więcej? - zaśmiała się. - To są najlepsze urodziny od siedemnastu lat. Nie mogę sobie życzyć lepszych. I ja wiem, że czasami zachowywałam się dziwnie, ale taka jestem przy każdej nowej znajomości. Mam nadzieję, że rozumiecie - dodała.
- Czekaj... Albo nie ważne. Oczywiście, że rozumiemy. Jesteś bardzo miła, ładna, pomocna i radosna, zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Jednak pamiętaj, że nie zawsze to co sądzisz, że jest właściwe to takie właśnie jest. Wydajesz się być całkiem bystrą i inteligentną osobą, skorzystaj z tego - powiedział Oscar. Nie byłem pewien czy próbował być miły, czy wredny. Na szczęście Alexis nie odebrała tego jako coś obraźliwe i uśmiechnęła się, kiwając głową. Posiedzieliśmy tak jeszcze trochę. Niewiele rozmawialiśmy.
- My idziemy do pokoju, racja Omi? - powiedziała blondynka, wstając. Omar również to zrobił, kiwając głową i razem poszli do domku, przeznaczonego dla nich. Jeszcze przed zamknięciem się drzwi zdążyłem zauważyć, jak zaczynają się całować. Wywróciłem oczami i spojrzałem na mojego chłopaka.
- My też chodźmy, co? Późno już i zimno - mruknąłem, pocierając ramiona.
- Idź, ja zaraz przyjdę - odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc. Chciałem spytać o co chodzi, ale zrezygnowałem. Wstałem i poszedłem do domku. Nie miałem siły nic robić, więc tylko przebrałem się w spodnie dresowe i zdjąłem koszulkę. Położyłem się do łóżka, zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Kręciłem się z jednego boku na drugi, ale wciąż coś było nie tak. Zirytowany uderzyłem dłonią w materac i właśnie wtedy drzwi zaskrzypiały, a do środka wszedł Oscar. Z racji, że wszędzie panowała ciemność mogłem zauważyć tylko zarys jego postaci. Wszystko robił powoli i cicho. W końcu położył się obok, a ja nie czekając na nic przylgnąłem do jego ciała. Zaskoczony wciągnął głośno powietrze, ale objął mnie ramieniem. Mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy. I wtedy nie potrzebowałem wiele czasu. Kilka minut później pogrążyłem się w głębokim śnie.
- Jesteśmy - powiedziała radośnie Alexis, zatrzymując się i odwracając w naszą stronę.
- Tamten domek jest nasz, ten po lewej jest dla Alexis i Omara, a po prawej dla was - dodała Olivia, wskazując dłonią na domki i patrząc na koniec na mnie i Oscara. Kiwnąłem głową mimo, że w duchu skakałem jak niedorozwinięty. Perspektywa spędzenia nocy z nim, w jednym pokoju, a może nawet łóżku...oh tak. Dziwne obrazy zaczęły nawiedzać mój umysł, a otrząsnąłem się dopiero, gdy Oscar pociągnął mnie za rękę w stronę naszego domku. Uśmiech sam wypłynął na moje usta, gdy otworzyliśmy drzwi, a wnętrze okazało się takie, jak chciałem. Jedno duże łóżko stało na środku pokoju. Obok były drzwi, zapewne prowadzące do łazienki. Wszystko w domku było wykonane z ciemnego drewna. Odstawiliśmy swoje torby przy łóżku.
- Za godzinę mamy wyjść do reszty - powiedział blondyn, stojąc na środku pokoju, na co skinąłem. Powoli do niego podchodziłem, tym samym sprawiając, że on się cofał w stronę łóżka. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy dotknął nogami drewnianej deski. Pokonałem szybko ostateczną odległość jaka nas dzieliła. Popchnąłem go lekko do tyłu, dzięki czemu upadł na jasny materac, a ja znalazłem się na nim. Zbliżyłem się do jego twarzy, podpierając się dłońmi po obu stronach jego głowy, ale pozostawiłem między nami odległość kilku centymetrów. Ciepły oddech chłopaka owiewał moją twarz, a jego dłonie znalazły sobie miejsce na moim tyłku.
- Pocałujesz mnie w końcu? - warknął, próbując zrobić wściekłą minę, ale mu nie wyszło. Zamiast tego wyglądał jak malutki, wściekły kotek, któremu dzieci zabrały piłkę. Ale postanowiłem wykonać jego prośbę i musnąłem lekko jego wargi. On nie czekając długo, zaczął pogłębiać pocałunek. Przeniósł swoje ręce na mój kark i przyciągnął mnie bliżej. Kiedy zagryzł lekko moją wargę straciłem siłę w rękach, przez co upadłem na niego. Nasze krocza się zderzyły, a z jego ust wydobył się jęk. Miałem ochotę przywalić sobie piątkę, cegłą, w twarz. Mimo to nie przestaliśmy. Nasze pocałunki stały się zachłanniejsze i gorętsze. Ułożyłem się obok niego, nogę przekładając przez jego pas, a dłońmi obejmowałem jego twarz. Zszedłem pocałunkami na jego szyję, robiąc małą malinkę w jednym miejscu. Oscar odchylił głowę do tyłu, mrucząc. Spojrzałem w górę, wciąż trzymając usta przy jego szyi, a gdy zauważyłem, że ma zamknięte oczy i dłonie zaciśnięte w pięści - stwierdziłem, że mu się podoba. Chuchnąłem chłodnym powietrzem w zaczerwienione miejsce, a po jego ciele przeszedł dreszcz, co idealnie wyczułem dotykając go. Odsunąłem się kawałek, opierając głowę na łokciu i patrząc na niego. Minęła chwila zanim otworzył oczy i na mnie spojrzał.
- Kocham cię słodziaku - szepnął, uśmiechając się szeroko. Odpowiedziałem mu tym samym, przypominając sobie każdą wiadomość, gdy mnie tak nazywał.
- Ja ciebie też kocham kocham Johan - zaśmiałem się, a on mi zawtórował. Położyłem głowę na jego ramieniu, ręką objąłem jego ciało i zamknąłem oczy. Mógłbym zostać w tej pozycji do końca dzisiejszego dnia.
~*~*~
Wyszliśmy z domku, trzymając się za ręce. Niebo robiło się powoli ciemne, słońce zniknęło gdzieś za drzewami. Jedynym światłem było duże ognisko palące się pośrodku. Podeszliśmy tam, zajmując miejsce na jednej z czterech kłód. Po chwili dołączyli Olivia, Olly, Omar i Alexis. Kilka minut później przyszły również osoby, których nie znałem. Dwie dziewczyny i trzech chłopaków.- Dziękuję, że tu ze mną jesteście - powiedziała solenizantka, patrząc na wszystkich po kolei. Przedstawiła wszystkich i po dokładnych wysłuchaniu dowiedziałem się, że rudowłosa dziewczyna po mojej lewej to Maia, a jej czarnowłosa koleżanka to Elena. Jeden z chłopaków również nazywał się Oscar i był kuzynem Alexis. Jego koledzy to Adam i George. Po krótkim zapoznaniu zaczęliśmy po prostu rozmawiać, żartować, śmiać się. Niektórzy opowiadali zabawne albo straszne historie ze swojego życia. Główny powód dlaczego tu jesteśmy, czyli Alexis, wydawała się naprawdę szczęśliwa. Widać było, że jej się to podoba, a gdy Omar co jakiś czas składał pocałunki na jej policzku, ramieniu albo szyi - kipiała radością. Nie mogłem uwierzyć, że w tak krótkim czasie, tak bardzo go pokochała. No ale cóż...serce nie wybiera.
- Chodźmy popływać! - krzyknął Adam, wstając z kłody.
- Jest zimno idioto! Usiądź i uspokój swoją wyobraźnie - powiedziała stanowczo ruda, ciągnąć go za rękę w dół. Jego jasną twarz przyozdobił sztuczny smutek, gdy opadł na swoje miejsce. Chwilę później się rozweselił i zaczął żywo opowiadać o jego poprzednich wakacjach. Westchnąłem cicho, kładąc głowę na ramieniu Oscara.
- To wy naprawdę jesteście razem? - spytała Elena, a wszyscy dookoła umilkli. Jej wzrok skierowany był na nas, więc domyśliłem się, że pytanie również zadała nam.
- Tak, masz z tym jakiś problem? - odpowiedział Oscar. Wyczułem jak jego mięśnie na rękach się napinają.
- No nie, ale wow, dwa pedały i nie boją się do tego przyznawać. Jesteście albo odważni albo głupi - zaśmiała się, odgarniając swoje długie włosy.
- A wyrażasz swoje zdanie, bo... - odezwałem się. Powstrzymywałem się, aby nie wepchnąć jej do tego ogniska. Z chęcią bym popatrzył, jak jej krzywa morda staje w płomieniach.
- Oj spokojnie. Po prostu uważam, że homo to wasz wymysł. Za kilka lat wam się odmieni i z powrotem będziecie szukać lasek. Nie lepiej zrobić to teraz? Możecie zapisać się do psychiatry, on wam wbije do głowy, że jesteście po prostu chorzy - wytłumaczyła.
- Ale z ciebie suka, Eleno - powiedziała głośno i dosadnie Alexis. - To był błąd zapraszać cię tutaj. Myślałam, że się zmieniłaś, a ty dalej swoje - dodała. Wstałem ze swojego miejsca, a następnie odszedłem kawałek. Skierowałem się w stronę wody, a chwilę później podbiegł do mnie Oscar. Złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Potknąłem się, ale ostatecznie i tak się w niego wtuliłem. Objął mnie ramionami, jedną dłonią głaszcząc po głowie, a drugą bawił się sznurkiem od mojej bluzy. Staliśmy tak przez kilka minut w kompletnej ciszy, aż w końcu się od niego odsunąłem. Zacząłem iść przed siebie, a on podążał obok mnie. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy byliśmy po drugiej stronie jeziora. Usiadłem kilka metrów od wody i nie musiałem długo czekać, aby mój towarzysz zajął miejsce za mną. Oparłem się o jego klatkę piersiową. Poczułem przyjemne ciepło, przez co zamknąłem oczy z rozkoszy. Położyłem głowę na ramieniu blondyna, a on splótł nasze dłonie.
- Przejmujesz się jej słowami? - spytałem, patrząc na jego lewy profil.
- Nie bardzo, a ty? - odpowiedział.
- Mam ją gdzieś - mruknąłem. Skinął głową, ale jego wzrok utkwiony był na pomarańczowym promieniu po drugiej stronie jeziora. Widać było chodzące wokół osoby. Na szczęście nie było nic słychać. Niebo było już kompletnie ciemne, ale to chyba dodawało uroku wszystkiemu dookoła. A teraz pomyśleć, że mogłem już dawno mieć z nim takie relacje. Gdybym tylko się odważył...
- O czym tak myślisz? - spytał, przejeżdżając nosem po mojej szyi. Wzruszyłem ramionami, zastanawiając się nad odpowiedzią, ale ostatecznie żadnej mu nie udzieliłem. Siedzieliśmy tak w ciszy, ciesząc się swoją obecnością. W końcu jednak zrobiło nam się zimno, więc wróciliśmy do reszty. O dziwo, przy ognisku siedziała tylko Alexis. Usiedliśmy naprzeciwko niej, a ona posłała nam szeroki uśmiech. Chwilę później obok niej usiadł Omar, który otulił ją kocem.
- Gdzie jest reszta? - spytałem, rozglądając się wokół.
- Olly poszedł z Olivią do domku, bo się źle czuła, a reszta pojechała do domu. Wybaczcie za tamtą sytuację, mogłam to przewidzieć i jej nie zapraszać - odpowiedziała Alexis.
- Zapewne to nie są urodziny o jakich marzyłaś - odezwał się Oscar, gdy nikt się przez dłuższą chwilę nie odzywał. Blondynka machnęła ręką i spojrzała na chłopaka po jej lewej.
- Są idealne. Mam przy sobie chłopaka moich marzeń i przyjaciół, czego mam chcieć więcej? - zaśmiała się. - To są najlepsze urodziny od siedemnastu lat. Nie mogę sobie życzyć lepszych. I ja wiem, że czasami zachowywałam się dziwnie, ale taka jestem przy każdej nowej znajomości. Mam nadzieję, że rozumiecie - dodała.
- Czekaj... Albo nie ważne. Oczywiście, że rozumiemy. Jesteś bardzo miła, ładna, pomocna i radosna, zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Jednak pamiętaj, że nie zawsze to co sądzisz, że jest właściwe to takie właśnie jest. Wydajesz się być całkiem bystrą i inteligentną osobą, skorzystaj z tego - powiedział Oscar. Nie byłem pewien czy próbował być miły, czy wredny. Na szczęście Alexis nie odebrała tego jako coś obraźliwe i uśmiechnęła się, kiwając głową. Posiedzieliśmy tak jeszcze trochę. Niewiele rozmawialiśmy.
- My idziemy do pokoju, racja Omi? - powiedziała blondynka, wstając. Omar również to zrobił, kiwając głową i razem poszli do domku, przeznaczonego dla nich. Jeszcze przed zamknięciem się drzwi zdążyłem zauważyć, jak zaczynają się całować. Wywróciłem oczami i spojrzałem na mojego chłopaka.
- My też chodźmy, co? Późno już i zimno - mruknąłem, pocierając ramiona.
- Idź, ja zaraz przyjdę - odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc. Chciałem spytać o co chodzi, ale zrezygnowałem. Wstałem i poszedłem do domku. Nie miałem siły nic robić, więc tylko przebrałem się w spodnie dresowe i zdjąłem koszulkę. Położyłem się do łóżka, zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Kręciłem się z jednego boku na drugi, ale wciąż coś było nie tak. Zirytowany uderzyłem dłonią w materac i właśnie wtedy drzwi zaskrzypiały, a do środka wszedł Oscar. Z racji, że wszędzie panowała ciemność mogłem zauważyć tylko zarys jego postaci. Wszystko robił powoli i cicho. W końcu położył się obok, a ja nie czekając na nic przylgnąłem do jego ciała. Zaskoczony wciągnął głośno powietrze, ale objął mnie ramieniem. Mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy. I wtedy nie potrzebowałem wiele czasu. Kilka minut później pogrążyłem się w głębokim śnie.
Rozdział cudny, tylko ta Elena... Zawsze jakaś drama musi być, no wiesz co?! Foscar jak zwykle cudowny, a Alexis wciąż nie grzeszy rozumem. Chłopak jej marzeń, huh? To się kochaniutka rozczaruje.
OdpowiedzUsuńDo następnego, kocham xx
Elena? Już od razu mam zarys o jej postaci w moich myślach! :D Mam nadzieję, że to nie ta co myślę xd
OdpowiedzUsuńAle rozdział, jest tak cieplusi, kochany i niesamowicie płomienisty, że aż pali mnie w środku :D
Ściskam ciepluutko, tylko sie nie zaraź :D <3