2 cze 2016

1.22 I'm sorry, I love you

Starszy blondyn podszedł wolnym krokiem do kanapy, na której leżał jego ukochany, oglądając kreskówki w telewizji. Oscar miał ochotę zaśmiać się i rzucić jakimś głupim tekstem, ale nie umiał tego uczynić, gdy widział jak te głupie latające po ekranie obrazki wywołują uśmiech na twarzy Felixa. Położył się za nim, starając się nie zasłaniać mu ekranu, aby młodszy nie narzekał na brak widoczności. Jedną ręką podparł swoją głowę, leżąc na boku, a drugą zaczął się bawić dłonią chłopaka. Ucałował delikatnie każdą kostkę na jego prawej dłoni, przez co Felixa przeszły dreszcze, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Zadowolony z siebie Oscar ułożył głowę na klatce piersiowej zawstydzonego chłopaka.
- Lubisz to robić, prawda? - spytał po dłuższej chwili Felix. Ciało starszego zawibrowało pod wpływem jego śmiechu. Podniósł głowę, spoglądając w oczy chłopaka.
- Uwielbiam, ale przyznaj, że ty również to lubisz - odpowiedział, puszczając mu oczko i wracając do swojej wcześniejszej pozycji. A Felix nie mógł zaprzeczyć. Kochał tego chłopaka całym sercem i nie wyobrażał sobie życia z kimś innym. To przy nim widział swoją przyszłość. To z nim chciał dzielić swoje szczęście i smutek. I wiedział, że jego uczucia są teraz odwzajemnione. Tak naprawdę, był tego pewny i nic nie było w stanie go zmylić. Nawet jego głupia wyobraźnia. Spojrzał rozmarzonym wzrokiem na blondyna, leżącego na nim i wpatrującego się z zaciekawieniem w ekran, chociaż zawsze obrażał te głupie kreskówki. Sięgnął wolną dłoń po telefon leżący na stoliku. Jak najdelikatniej, nie chcąc wykonywać za wielu ruchów, wszedł w aplikację i wystukał krótką wiadomość.

@cuteboy: Jesteś mój i tylko mój, Enis

Zaskoczony Oscar drgnął, słysząc dźwięk powiadomienia z jego kieszeni. Wyjął powoli telefon, odblokowując go i odczytując wiadomość od swojego chłopaka. Ponownie się roześmiał, unosząc głowę, a następnie złączając ich usta w długim pocałunku. Teraz mogło być tylko lepiej.


Zaskoczona brunetka spojrzała na chłopaka, stojącego właśnie na ganku jej domu. Jej pierwszą myślą było ''skąd wie, gdzie mieszkam?'', ale po chwili wszystko zastąpiła złość i smutek. Zamknęła cicho za sobą drzwi, aby jej rodzice nie słyszeli rozmowy, jaka prawdopodobnie miała się odbyć między tą dwójką. Poprawiła sweterek, okrywając dokładniej ramiona, bo wieczorne majowe powietrze bywa chłodne. Spojrzała na blondyna, oczekując, aż się odezwie.
- Co ty tu robisz? - spytała, podczas, gdy on wciąż milczał, wpatrując się w nią jak w obrazek. Tak strasznie żałował tego, jak postąpił.
- Nie dałaś mi nawet nic powiedzieć tamtego dnia... Ja nie mogę tego tak zostawić - powiedział, drapiąc się po karku.
- Wydaje mi się, że wszystko już jest wyjaśnione. Możesz już wrócić do swojego świata, w którym nie ma miejsca na miłość, racja? Świata, w którym będziesz mógł dalej zaliczać laski - prychnęła.
- To nie tak jak myślisz. Proszę, Olivia...
- Daj mi spokój Olly, nie chcę słuchać kolejnych kłamstw - szepnęła, odwracając się i chciała wrócić do środka, ale ręka starszego chłopaka skutecznie jej to uniemożliwiła. Zacisnęła wargi, bojąc się, że może on powiedzieć coś, przez co mu wybaczy. 
- Bałem się przyznać przed innymi że, coś do ciebie czuję. A najbardziej bałem przyznać się, przed samym sobą - powiedział, a ją zakuło w piersi. Zamknęła na chwilę oczy, a kiedy je otworzyła, wyrwała rękę z jego uścisku, odwróciła się w jego stronę twarzą i zaczęła mówić:
- Gdy miałam 15 lat grałam w szkolnej sztuce Romeo i Julia. W ostatnich aktach, gdy musiałam udawać, że się zabijam, miałam wypadek. Naprawdę się skaleczyłam i powieziono mnie do szpitala. Ledwo mnie uratowali. Mam bliznę. Żałuję, że nie zrobiłam tego poważnie mocno, wtedy nie musiałabym poznawać ciebie i czuć tego, co czuję. Nienawidzę cię całym moim sercem. Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy draniu. Zapomnij, że kiedykolwiek poznałeś osobą taką jak ja, a ja zapomnę o tobie. A przynajmniej się postaram. Nie wierzę, jak mogłam być taka głupia. Zaufałam ci i oczywiście jak zwykle musiałam się zawieść. Ugh, nieważne. Idź już.
- Nie wierzę ci. Nie chcesz o mnie zapomnieć, nigdy tego nie zrobisz. Kochasz mnie, powiedz, że mnie kochasz... Nie odpuszczę ci, nie zostawię cię, nie dam ci spokoju. Musisz być moja. Kurwa, zakochałem się w tobie po uszy, nie mogę cię teraz stracić przez moje głupie pomysły - wyjęczał chłopak, czując zbierające się w jego oczach łzy. Nawet gdyby się teraz przed nią rozpłakał, miałby to gdzieś. Po prostu nie mógł uwierzyć, że ją traci.
- Nigdy nie będę twoja. To prawda, pokochałam cię, ale to minie. To musi minąć. Na swojej drodze spotkam jeszcze kogoś, kto mnie doceni, kto zrozumie, kto pokocha mnie, a nie moją dupę - prychnęła, starając się zgrywać twardą, obojętną, ale w głębi chciała wybuchnąć płaczem.
- Błagam, daj mi jeszcze jedną szansę. Przyrzekam, że tego nie zepsuję. Kocham cię, naprawdę cię kocham i nie chcę cię stracić. Bądź moją Myszką Minnie, a ja będę twoim Mikim - szepnął, zbliżając się do niej. Zawahała się. Widać to było w jej oczach, w ruchach jej warg, w drżących dłoniach.
- Nie mogę. Wyjeżdżam i nie wiem czy kiedykolwiek tu wrócę. Bycie z dala od miejsc, w których z tobą bywałam, od ciebie, od tych wszystkich wspomnień, to jest coś co pozwoli mi wrócić do dawnej mnie - powiedziała, mrugając szybko. To prawda. Była o krok od pęknięcia, płaczu i wtulenia się w jego szerokie ramiona. To było jedyne, co by ją pocieszyło. Ale nie mogła.
- C-co? Wyj-wyjeżdżasz? Dokąd? Dlaczego? Olivia, błagam! - krzyknął, nie wytrzymując już. Po policzku spłynęło mu kilka łez, bo to była już ostateczna chwila. Tracił ją i nie mógł zatrzymać.
- Do Ameryki, ale to nie ma znaczenia. Być może kiedyś się jeszcze spotkamy, a wtedy każde z nas ułoży sobie idealnie życie i będzie szczęśliwe. Żegnaj - powiedziała wyraźnie, a następnie tak po prostu zniknęła za drzwiami. On wciąż stał, tępo wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stała ona. Nie mógł uwierzyć, że ją stracił. Zacisnął wargi, uderzył dłonią w ścianę po lewej i szybkim krokiem odszedł w kierunku centrum miasta. A ona stała oparta o drzwi, płakała. Już mogła. Jej policzki były całe mokre od łez, całe ciało drżało, a wzrok stał się zamglony do tego stopnia, że nie zauważyła nawet zbliżającej się do niej mamy. Straciła wszystko, na czym jej zależało. To koniec. Nieodwracalny koniec ich.


Roztrzęsiona blondynka wybiegła z zatłoczonego budynku, potykając się o własne nogi, ale w tamtym momencie jej to nie obchodziło. Miała kompletnie gdzieś to, że makijaż spływa jej po policzkach, tak samo, że może się przeziębić, biegnąc w krótkich szortach i koszulce, podczas, gdy temperatura wynosi ledwo 8 stopni. Tuż za nią, z tej samej kamienicy wyszedł brunet, rozglądając się za dziewczyną. Od razu, gdy zauważył jej sylwetkę, ruszył biegiem za nią. Złapał ją za rękę, szarpiąc lekko, przez co wpadła mu w ramiona. Odepchnęła go, odsuwając się i ocierając policzki dłońmi.
- Czego jeszcze chcesz? - warknęła, nie szczędząc sobie jadu w głosie.
- To nie tak miało być. Miałem po prostu cię przelecieć i zostawić. Nie przewidziałem tego, że naprawdę coś do ciebie poczuję. Kurwa, to wszystko twoja wina - jąkał się. Dłonią nerwowo przejechał po włosach, ciągnąc za ich końce. Jego głos się załamywał, a wzrok niepewnie skanował ciało Alexis.
- Stop! Przestań, przestań! - krzyknęła, zasłaniając uszy i mrużąc oczy. - Nie mogę uwierzyć, że jesteś taki bezmyślny. Przychodzisz tu i oskarżasz mnie o coś niewiarygodnego! Słyszysz siebie? Jak nisko upadłeś? Jesteś zerem Omar, nie wierzę, że się w tobie zakochałam. Gdzie ja miałam oczy? Nienawidzę cię, rozumiesz? - dodała, gdy chwilę później się trochę uspokoiła.
- Proszę, wybacz mi - szepnął brunet, łapiąc dłonie blondynki. Ta spojrzała na niego z pogardą, w jej oczach błyszczały łzy.
- Jeśli mogłabym cofnąć do dnia, gdy się poznaliśmy... Przepraszam, ale odwróciłabym się i poszła w drugą stronę. Tak strasznie cię nienawidzę... Żadne słowa nie zmienią tego co zrobiłeś. Nigdy nie wybaczę ci tego, że pozwoliłeś bym się w tobie zakochała. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Po prostu odejdę, a ty żyj dalej, gwiazdeczko. Błyszcz i ciesz się życiem, a ja...ja po prostu zniknę i nigdy więcej o mnie nie usłyszysz - wypowiedziała na jednym wdechu, uspokajając trochę swoje nerwy. Kilkoro przechodniów przyglądało się im, ale ona miała to w głębokim poważaniu. Niech patrzą i podziwiają, jakie osoby istnieją. Przez myśl przeszło jej, aby napluć mu na twarz, ale szybko odrzuciła ten pomysł. Słowa powinny wystarczyć.
- Dlaczego tak mówisz? Rozumiem, że cię zraniłem, że cierpisz, ale wszystko da się naprawić, prawda? Razem damy radę. Możemy się wspierać i być szczęśliwi. Alexis, proszę... Naprawdę cię kocham - powiedział, patrząc jej w oczy. Chciał ją przekonać. Pragnął jej całym sobą, więc nie mógł pozwolić na stratę.
- Może powinnam dać ci taśmę, abyś skleił moje serce, hmm? Myślisz, że to pomoże? Przestań się ośmieszać i daj mi już spokój. Obyśmy nigdy więcej się nie spotkali - rzuciła, ostrym głosem, chociaż wewnątrz jej serce pękało na jeszcze mniejsze kawałki. Nie czekając na odpowiedź bruneta, rzuciła się biegiem w kierunku swojego domu. Na jej nieszczęście nie było to blisko, więc po kilku minutach biegu zatrzymała się, pochyliła w przód i oparła o kolana. Spojrzała szybko w tył, sprawdzając czy przypadkiem za nią nie idzie. Gdy nigdzie go nie zauważyła, odetchnęła głośno i nie panując nad swoim ciałem upadła na chodnik oraz wybuchając głośnym płaczem. Czuła pieczenie na kolanach i przewidywała, że je sobie obdarła, ale w tamtym momencie jej to nie obchodziło. Skuliła się, podciągając kolana pod brodę, aby następnie schować w nich twarz. Jej życie straciło sens przez jedną osobą, w ciągu tylko kilku sekund. Miała dość. Nie chciała być więcej słaba i ulegać takim typom. Ale mimo to pozwoliła sobie jeszcze na trochę słabości i płaczu.

2 komentarze:

  1. Jeju, ten rozdział z jednej strony jest taki uroczy, a z drugiej mega smutny :(. Szkoda mi dziewczyn... Cieszę się, że w końcu dodałaś rozdział! Trochę się naczekałam, ale wybaczam ci skarbie xx. Do następnego ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Huh! Ale się dzieje, długo nie było rozdziału, ale jest super! Fenomenalna część, szkoda tylko że się tak potoczyły sprawy :(
    Ide czytać kolejny ♥♥
    luv :*

    OdpowiedzUsuń